Pociągnięcie Władimira Putina do odpowiedzialności z rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie może być niewykonalne

Zagranica Dołącz do dyskusji (80)
Pociągnięcie Władimira Putina do odpowiedzialności z rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie może być niewykonalne

Niewątpliwe rosyjskie zbrodnie wojenne popełnione w trakcie inwazji na Ukrainę mogą pozostać bezkarne. Nie chodzi nawet o to, że prawdziwi ich winowajcy to równocześnie przywódcy państwa z jednym z największych arsenałów jądrowych na świecie. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Federacja Rosyjska odmówiła podpisania Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Zastosowanie Statutu Rzymskiego do wojny na Ukrainie byłoby bardzo trudne, ale nie niemożliwe

Rosyjska armia w trakcie najazdu na Ukrainę zachowuje się dokładnie w taki sposób, jaki doskonale znamy z historii. Działania wojenne są prowadzone w sposób brutalny, zmierzający do zastraszenia ukraińskiego społeczeństwa i zmuszenia go do kapitulacji. Rosjanie bombardują Kijów i pozostałe ukraińskie miasta, strzelają do cywilów, ostrzeliwują budynki mieszkalne i szpitale. Nie oszczędzili nawet ZOO w Charkowie, które zostało zbombardowane. Liczba ofiar wśród ukraińskich cywilów przekroczyła 240 osób. Czy rosyjskie zbrodnie wojenne zostaną jakkolwiek ukarane?

W piątek 25 lutego przedstawiciele Międzynarodowego Trybunału Karnego przypomnieli, że organ ten może uznać swoją jurysdykcję w przypadku popełnienia zbrodni wojennych, ludobójstwa, lub zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych na terytorium Ukrainy. I to nie tylko tych popełnianych teraz, ale wszystkich czynów dokonanych od rozpoczęcia rosyjskiego najazdu na terytorium Ukrainy.

Sytuacja prawna jest w tym przypadku nieco skomplikowana. Rosja podpisała Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego w 2000 r. Jednak w 2016 r. oficjalnie odmówiła jego ratyfikacji. Nie jest więc państwem-stroną w rozumieniu tego traktatu. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło wówczas, że „Międzynarodowy Trybunał Karny nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nie stał się prawdziwie niezależnym, wiarygodnym organem sprawiedliwości”. Tak naprawdę chodzi o możliwość bezkarnego popełniania zbrodni wojennych.

Rosja nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem. Na dokładnie taki sam krok zdecydowały się inne państwa, którym zdarza się prowadzić bardziej aktywną militarnie politykę. Między innymi Stany Zjednoczone, Izrael i Chiny. Warto także wspomnieć, że także Ukraina nie ratyfikowała do tej pory Statutu Rzymskiego.

Nie oznacza to bynajmniej, że nie istnieje sposób na pociągnięcie Władimira Putina wraz z przybocznymi do formalnej odpowiedzialności. W przypadku Międzynarodowego Trybunału Karnego daje ją art. 2 ust. 3 i art. 12 ust. 2 Statutu Rzymskiego. Państwo niebędące stroną może złożyć deklarację o uznaniu jurysdykcji Trybunału w odniesieniu do danej zbrodni. Wówczas zastosowanie ma przepis pozwalający ją ścigać tak, jakby popełniono ją na terytorium państwa-sygnatariusza.

Rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie są właściwie widoczne gołym okiem

Jakie rosyjskie zbrodnie wojenne mógłby sądzić Międzynarodowy Trybunał Karny? Wydaje się, że zastosowanie mógłby mieć przede wszystkim art. 8 Statutu Rzymskiego. Najlepiej udokumentowane rosyjskie zbrodnie wojenne obejmują przede wszystkim zamierzone kierowanie ataków na obiekty cywilne. Chodzi o bombardowanie ukraińskich miast. Potwierdzenie przypadków strzelania do cywilów oznacza kolejny rodzaj zbrodni – kierowanie ataków przeciwko ludności cywilnej.

„Zamierzone przeprowadzanie ataku ze świadomością, iż atak ten spowoduje przypadkową utratę życia lub zranienie osób cywilnych lub szkodę w obiektach cywilnych” to kolejna osobna przesłanka do pociągnięcia rosyjskiego dowództwa do odpowiedzialności. Podobnie zresztą jak atakowanie bezbronnych miast, wsi i budowli niebędących celami wojskowymi. Następną jest rozmyślne atakowanie szpitali.

Jeżeli potwierdzą się doniesienia o podrzucaniu przez Rosjan bomb-pułapek ukrytych w zabawkach i telefonach, to mielibyśmy kolejną zbrodnię. Tym razem jest to „podstępne zabijanie lub ranienie osób należących do ludności lub wojsk nieprzyjaciela”. Rosyjskie wojska zrzucały też na Charków bomby kasetowe z przeciwpiechotnymi minami motylkowymi, zabronione konwencją genewską. To także zbrodnia wojenna, tym razem ” stosowanie broni, pocisków i materiałów oraz sposobów prowadzenia wojny, które z natury rzeczy powodują zbędne szkody lub nadmierne cierpienie”.

Żadna Norymberga dla Putina nie będzie możliwa bez decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której Rosja ma prawo weta

Właściwie można powiedzieć, że powyższej wskazane przesłanki teoretycznego zastosowania Statutu Rzymskiego są przykładowe. Lista potencjalnych naruszeń prawa międzynarodowego przez Rosję może być zdecydowanie dłuższa. Cóż jednak z tego, skoro Władimir Putin z pewnością ani myśli dać się osądzić i skazać za cokolwiek? Siłą rzeczy Rosja wykorzysta argument, że nie jest państwem-stroną Statutu Rzymskiego. Wprost odmówi współpracy ze stałymi międzynarodowymi organami ścigania. Nie ona pierwsza, nie ona ostatnia.

W tej sytuacji odpowiedzią mogłoby być powołanie osobnego Międzynarodowego Trybunału Karnego dla wojny Rosji z Ukrainą. Tego typu organy powołano do ścigania zbrodni wojennych popełnionych w trakcie wojen w byłej Jugosławii i w Rwandzie. to właśnie na modelu specjalnego sądu dla tej konkretnej wojny opiera się popularne i słuszne hasło „Norymberga dla Putina”. Tego typu trybunały wywodziły się z powojennej koncepcji międzynarodowego i przymusowego osądzenia najgorszych zbrodniarzy wojennych, sprawców ludobójstwa i brodni przeciwko ludzkości.

Zaletą takiego rozwiązania jest opieranie się o starsze dokumenty, niż Statut Rzymski. Takie, jak chociażby konwencje genewskie z 1949 r., IV konwencja haska z 1949 r. o zasadach wojny lądowej z 1907, czy statut Międzynarodowego Trybunału Wojskowego z 1945 r. Jest jednak wada: decyzję o pociągnięciu kogokolwiek do odpowiedzialności za dzisiejsze rosyjskie zbrodnie wojenne musiałaby podjąć Rada Bezpieczeństwa ONZ. W tej Rosja ma status stałego członka z prawem weta.

Rosyjskie zbrodnie wojenne mogą pozostać bezkarne. Gwarancją bezkarności Putina jest dziś arsenał jądrowy

Istnieje jednak jeszcze Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości powołany do rozstrzygania sporów między państwami. Organ ten stanowi część Karty Narodów Zjednoczonych. Rosja nie może się w tym przypadku wymigać od uznania jego jurysdykcji bez poważnego uderzenia w system ONZ, którego jest jednym z głównych beneficjentów. Nadzieję na to wyrażają władze w Kijowie. Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował o złożeniu skargi przeciwko Federacji Rosyjskiej.

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości orzeka w oparciu o traktaty międzynarodowe, zwyczaj prawa międzynarodowego i ogólne zasady prawa. Wspomniane wyżej konwencje prawa wojennego jak najbardziej stanowią traktaty międzynarodowe. Część z nich zapewne ratyfikowała Federacja Rosyjska, czy jej prekursorzy prawni – Związek Radziecki i Cesarstwo Rosyjskie. Warto jednak wspomnieć, że ta droga nie otwiera możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności poszczególnych osób.

W oparciu o obecne mechanizmy prawne wydaje się, że Władimir Putin i pozostali członkowie rosyjskich władz pozostaną bezkarni. Co więcej, najlepszą gwarancją ich osobistego bezpieczeństwa jest rosyjski arsenał jądrowy. Prawo międzynarodowe pozostaje prawem siły, nieco tylko ucywilizowanym. Dzisiejszy rosyjski reżim może spotkać kara w jednym przypadku – po utracie władzy. Rosyjska historia sugeruje, że w takiej sytuacji żadne sądy mogą już nie być do niczego potrzebne.