Rządzący udają, że ten przepis nie istnieje. A istnieje. I użycie go mogłoby uratować nas przed chaosem prawnym

Państwo Prawo Dołącz do dyskusji (200)
Rządzący udają, że ten przepis nie istnieje. A istnieje. I użycie go mogłoby uratować nas przed chaosem prawnym

Do napisania tego tekstu skłonił mnie cały ciąg wypowiedzi, jakie padły w ostatnich dniach z ust rządzących nami polityków. Nie wiem czy oni wszyscy się tak umówili, czy też wszyscy są takimi ignorantami, ale nie mogę już znieść tego zakłamania. Mam wrażenie, że określenie „stan klęski żywiołowej” budzi w naszych decydentach panikę. Pewnie dlatego, że podświadomie wiedzą że tylko on może posprzątać prawny bałagan, jaki nam się szykuje z powodu nieodbycia się wyborów 10 maja.

Stan klęski żywiołowej – ostatnia chwila by go wprowadzić

„Stan klęski żywiołowej wprowadza się, i to też jest bardzo jasno opisane, po to, aby walczyć ze skutkami klęski żywiołowej. My dzisiaj nie mamy klęski żywiołowej”, powiedziała dziś w TVN24 wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Krew mnie zalewa jak słyszę coś takiego. Zajrzyjmy proszę do ustawy z dnia 18 kwietnia 2002 roku o stanie klęski żywiołowej. Oto jej artykuł numer 2:

Stan klęski żywiołowej może być wprowadzony dla zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia.

A oto jej artykuł 3, ustęp 1, punkt 2, definiujący katastrofę naturalną:

(…) rozumie się przez to zdarzenie związane z działaniem sił natury, w szczególności wyładowania atmosferyczne, wstrząsy sejsmiczne, silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne, długotrwałe występowanie ekstremalnych temperatur, osuwiska ziemi, pożary, susze, powodzie, zjawiska lodowe na rzekach i morzu oraz jeziorach i zbiornikach wodnych, masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu.

Tak, pani premier, chorób zakaźnych. Przypominam, że jesteśmy w środku pandemii koronawirusa. To choroba jak najbardziej zakaźna. Czyli jest to katastrofa naturalna, dla zapobieżenia której rząd może wprowadzić stan klęski żywiołowej. A klęskę żywiołową rozumiemy jako katastrofę naturalną, której skutki zagrążają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, a pomoc i ochrona mogą być podjęte tylko przy użyciu nadzwyczajnych środków. Nie mam pojęcia czy można to jakoś jaśniej wyjaśnić.

Rządzący plotą bzdury

Chcę przytoczyć słowa jeszcze jednej bardzo ważnej osoby w rządzie. To Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który pisze tak:

„Konstruktywne, zgodne z Konstytucją propozycje – brak”, pisze Michał Dworczyk. Tymczasem 26 MARCA wniosek do Rady Ministrów o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej złożyli posłowie Koalicji Obywatelskiej. Został on kompletnie zignorowany. A był konstruktywną, zgodną z Konstytucją propozycją.

Podobnie jak Michał Dworczyk i Jadwiga Emilewicz myśli dziś wielu polityków partii rządzącej. Albo wcale tak nie myślą tylko ktoś im każe pleść głupstwa. Jak wiadomo, nie każdy obywatel zajrzy do ustawy o stanie klęski żywiołowej i sprawdzi jakie są przesłanki do jego wprowadzenia. A przesłanki są oczywiste.

Jasne że dziś, gdy jesteśmy w trakcie coraz większego zniesienia obostrzeń, wprowadzanie stanu nadzwyczajnego byłoby dziwne. Ale co nam szkodziło wprowadzić go wtedy, gdy ograniczenia nakładane na obywateli były największe? Czyli w połowie marca albo chociaż pod koniec marca? Nie wiedzieć czemu wtedy rządzący Polską zaparli się rękami i nogami by tego nie robić. Zapewne po to by umożliwić wybory 10 maja. Dziś wyborów nie ma, a my zostaliśmy z gigantycznym problemem. Bo nie ma takiej konstrukcji w prawie jak nieodbycie się wyborów. Dlatego teraz jest ostatni moment by choć na jeden dzień wprowadzić stan klęski żywiołowej (wybory prezydenckie zostaną przełożone automatycznie) i uchronić nas przed katastrofą prawną. Czy ktoś z rządzących mnie słyszy?