Szkodliwość społeczna a łamanie obostrzeń. Czy zdjęcie maseczki na chwilę, by zjeść lub zapalić, jedna osoba więcej w sklepie, czy zaproszenie o jednego gościa za dużo – czyli lekkie „nagięcie” obostrzeń – jest podstawą do odstąpienia od ukarania?
Szkodliwość społeczna a łamanie obostrzeń
Obostrzenia koronawirusowe dorzuciły do wielkiego worka, opisanego „czyny powszechnie popełniane przez każdego, za które można ponieść karę”, bardzo wiele różnych zachowań. Co więcej, ich katalog jest tak zmienny, że wszyscy gubimy się czasami co do tego, które obostrzenie i w jakiej formie obowiązuje, a które już/jeszcze nie.
Jak wielokrotnie wskazywałem, łamanie obostrzeń skutkować może nawet trzema rodzajami odpowiedzialności: na gruncie prawa wykroczeń (mandaty karne i grzywny), prawa administracyjnego (administracyjna kara pieniężna od sanepidu), a nawet prawa karnego per se (zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo – najrzadziej wykorzystywane). Kara administracyjna może ponadto zachodzić niejako obok odpowiedzialności karnej (wykroczeniowej).
O ile w prawie karnym istnieje zasada, że czyn, którego szkodliwość społeczna jest znikoma, z natury nie stanowi przestępstwa, o tyle w prawie wykroczeń czy prawie administracyjnym sytuacja nie jest taka oczywista.
Celem tego tekstu jest pewne rozjaśnienie co do tego, czy zdjęcie maseczki na chwilę, by zjeść posiłek – albo, by zapalić papierosa – czy wpuszczenie jednej osoby więcej do sklepu, czy też jakiekolwiek „lekkie” złamanie któregoś z obostrzeń, z natury rzeczy można uznać za tak błahe, że niemożliwe do stanowienia źródła odpowiedzialności.
Czy wykroczenie mało szkodliwe społecznie może być podstawą do ukarania?
Zapewne wielu czytelnikom w tym momencie nasunie się oczywisty mechanizm, że policjant – przystępując do ukarania – czasami „wlepi” mandat, a czasami tylko pouczy. Nie jest to jednak tożsame z wyłączeniem karalności czynu lekkiej wagi. Pouczenie też jest „karą”.
Katalog kar w prawie wykroczeń wyraża się tak: grzywna, ograniczenie wolności, areszt i nagana. Istnieją także środki pozakarne, jak pouczenie, zwrócenie uwagi, ostrzeżenie lub zastosowanie innych środków oddziaływania wychowawczego. Powyższe odnoszą się jednak bardziej do sprawcy czynu, aniżeli do samego czynu.
Pouczenie jest więc jedynie dobrą wolą policjanta. Jego uprawnieniem, z którego może – acz nie musi – skorzystać.
Oczywiście na mocy art. 1 k.w. wykroczeniem jest czyn społecznie szkodliwy, więc czyn społecznie nieszkodliwy wykroczeniem nie będzie. Niemniej nie istnieje bezpiecznik, który z powodu zaistnienia społecznej szkodliwości – ale znikomej – zakazuje karania za jego popełnienie.
Administracyjna kara pieniężna
Sytuacja jest inna w odniesieniu do prawa administracyjnego, jednakże należy w tym zakresie uwzględnić pewną faktyczność. Jak powszechnie wiadomo, naruszanie niektórych obostrzeń skutkuje możliwością nałożenia administracyjnej kary pieniężnej.
Art. 189f k.p.a. określa sytuacje, w których organ (tu – sanepid) ma obowiązek odstąpienia od nałożenia kary i poprzestać na pouczeniu, gdy:
- waga naruszenia prawa jest znikoma, a strona zaprzestała naruszania prawa;
- za to samo zachowanie prawomocną decyzją na stronę została uprzednio nałożona administracyjna kara pieniężna przez inny uprawniony organ administracji publicznej lub strona została prawomocnie ukarana za wykroczenie lub wykroczenie skarbowe, lub prawomocnie skazana za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe i uprzednia kara spełnia cele, dla których miałaby być nałożona administracyjna kara pieniężna.
Warto jednak podkreślić, że co do punktu pierwszego organy często uznają, że w wypadku łamania restrykcji epidemicznych waga naruszenia prawa z natury nie jest znikoma. Zaś co do drugiej przesłanki, to łatwo w jednym zdaniu wyjaśnić (choć w mojej opinii nieskutecznie), że łamanie restrykcji jest tak naganne, że żadna kara inna niż administracyjna nie spełni zakładanego celu.
Powyższe jest zatem w teorii całkiem rozsądnym bezpiecznikiem, zaś na płaszczyźnie pewnej faktyczności nie ma najczęściej zastosowania.
Warto – tytułem podsumowania – wskazać, że prawo prawem, ale rzeczywistość – rzeczywistością. Wierzę w mądrość organów egzekwujących prawo, wszak nadmierny pozytywizm (oparty na formalizmie) jest antyprawem samym w sobie.