Serwis Money, powołujący się na Gazetę Wyborczą, donosi dziś o nowym rekordzie w zakupach nieruchomości. Nordycki fundusz kupił… 1000 z nich.
Fundusz kupił mieszkania na czterech różnych osiedlach zlokalizowanych w Warszawie – chodzi między innymi o Nordic Bemowo w pobliżu planowanej stacji metra Lazurowa, ale też o nieruchomości przy Kłobuckiej, Postępu czy Domaniewskiej. Część mieszkań nie ruszyła jeszcze nawet z budową.
Jak dowiadujemy się z materiałów prasowych, Fundusz NREP nie planuje sprzedawać mieszkań, natomiast będzie je dalej wynajmował wierząc w przyszłość rynku najmu w Polsce. Transakcja miała kosztować 100 mln euro, co daje średnio 451 000 złotych na mieszkanie, które – skoro pod najem – zapewne nie należą do tych najbardziej rozległych.
Chciałbym zostać dobrze zrozumiany w sprawie podatku katastralnego
Mnie się podatek katastralny nie podoba. Jest to absolutnie barbarzyńska forma opodatkowania za coś, co jest podstawową potrzebą człowieka – dach nad głową, ewentualnie kilka dachów, na przykład w wyniku dziedziczenia czy zabezpieczania przyszłości dzieci.
I choć z sympatią do podatków mam wspólnego tyle samo co Andrzej Duda z sympatią do Konstytucji (choć to akurat kiepskie porównanie, bo ja akurat płacę podatki), to kolejny już raz na łamach Bezprawnika pragnę wyrazić swoje przekonanie, że chyba w obecnej sytuacji gospodarczo-społecznej Polska potrzebuje mądrego podatku katastralnego.
Ponieważ rynek nieruchomości już dawno przestał być problemem młodych lewicowców, którzy z wykształcenia są widzami netfliksa, a na dodatek zwyczajnie nie chce im się iść do pracy. W dużych miastach jest coraz drożej, własne mieszkanie staje się wyzwaniem ekonomicznym nawet dla rodziny z tzw. wyższej klasy średniej. Ceny mieszkań rosną, siła nabywcza maleje, Pekao S.A. ostrzega.
Ceny mieszkań vs. siła nabywcza kupujących pic.twitter.com/kOPIkCVhCu
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) June 28, 2021
Tak jak pisałem już na łamach Bezprawnika we wrześniu 2020 roku, polski rynek nieruchomości jest na swój sposób przeklęty, bo jest… tani. Dlatego też zamożni ludzie oraz kapitał z zagranicy chętnie inwestują w niego swoje pieniądze, co z kolei jest tragedią większości Polaków, którzy nie mogą sobie pozwolić na mieszkanie adekwatne do potrzeb czy zarobków.
Pomimo moich osobistych przekonań, zastanawiam się czy sytuacja, w której Polacy nie kupują mieszkań, tylko muszą wynajmować warszawskie mieszkania od Skandynawów to nadal rozmowa na temat modelu gospodarczego, czy już bardziej coś na kształt debaty o polskiej racji stanu.
Podatek katastralny nie musi być odpowiedzią na wszystkie wątpliwości
Podatek katastralny to tylko chwytliwe hasło, które być może powinno być zresztą zastąpione lepszymi rozwiązaniami. Kiedy czytam, które koncepcje rozważa Prawo i Sprawiedliwość, to żadna z nich nie wydaje mi się prawidłowa. Chodzi jednak przede wszystkim o odstraszenie szeroko pojętego kapitału, w szczególności zagranicznego, od rynku nieruchomości. Pomogłoby to wielu Polakom, którym paradoksalnie jest coraz trudniej kupić własne mieszkanie. Rosnące ceny wykańczania tego mieszkania, spowodowane trudną dostępnością materiałów i inflacją, to już materiał na osobną dyskusję.
Rząd myśli o podatku katastralnym:
- Warszawa zapłacze. PiS rozważa wprowadzenie podatku katastralnego dla mieszkań o wartości od 500 tys. zł
- Podatek katastralny od drugiego mieszkania. Senator jest pewien, że rząd wprowadzi nowy podatek jeszcze w tej kadencji
- Podatek katastralny od drugiej nieruchomości to już naprawdę szczyt zawiści