Trademark trolling to patent na czerpanie zysków z cudzego znaku towarowego

Biznes Firma Technologie Dołącz do dyskusji (219)
Trademark trolling to patent na czerpanie zysków z cudzego znaku towarowego

Znak towarowy w niejednym biznesie ma naprawdę dużą wartość. To właśnie marka często przyciąga klientów i nieodłącznie kojarzy się z konkretną jakością towarów czy usług. Zastrzeżenie znaku towarowego nie jest ani skomplikowane, ani kosztowne. Ta łatwość uzyskania ochrony może jednak prowadzić także do wielu nadużyć. Stąd też dosyć powszechne w ostatnich latach zjawisko – trademark trolling.

Kim jest trademark troll?

Najprościej rzecz ujmując trademark trolling polega na rejestrowaniu znaków innych przedsiębiorców. Taka osoba lokalizuje przedsiębiorcę, który nie chroni  znaku towarowego będącego częścią własności intelektualnej przedsiębiorstwa. Jeśli uzna, że w danym przypadku będzie się jej to opłacać, dokonuje rejestracji znaku na siebie.  Obecnie możliwe jest zastrzeżenie w Polsce znaku towarowego przez osobę, która dopiero planuje rozkręcić biznes i nie prowadzi nawet jeszcze działalności gospodarczej. W niektórych krajach, w tym w Polsce, przy rejestracji znaku nie trzeba nawet okazać dowodu jego używania. To oczywiście duże ułatwienie dla osób dopiero startujących ze swoim biznesem, z drugiej strony trademark troll ma dzięki temu ułatwione zadanie.

Sposób na duże zyski

Jaki jest cel trademark trollingu? Oczywiście nie używać znaku, ale czerpać zyski. Osoba, która zarejestruje niechroniony znak towarowy, wysyła następnie pisma, w których informuje, że jest uprawnionym do korzystania ze znaku. Żąda więc przeniesienia praw albo podpisania umowy licencyjnej. Niektórzy prowadzą nawet tego typu działania na szeroką skalę, rejestrując kilka czy kilkadziesiąt znaków towarowych, by móc zyskać niemałe pieniądze.

Zaczęło się w Stanach Zjednoczonych

Póki co wiele tego typu przypadków można spotkać przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Tam działają nawet firmy, dla których trademark trolling może być naprawdę dużym źródłem dochodu. Pierwszy troll działający na ogromną skalę to Leo Stoller. Dokonał rejestracji setki znaków towarowych, by następnie wyłudzać odszkodowania od firm. Zastrzegł chociażby znak towarowy „Stealth”, by następnie pozwać studio Columbia Pictures za produkcję filmu o takim tytule czy baseballistę Georga Bretta za sprzedaż kijów pod taką marką. Złożonych pozwów było tak dużo, że w 2007 roku Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych ukarał Stollera grzywną i nakazał wszystkim sądom w siódmym obwodzie, by nie przyjmowały żadnych dokumentów złożonych przez niego.

Trademark trolling w Polsce

Póki co trademark trolling w Polsce nie jest prowadzony na tak szeroką skalę jak w Stanach Zjednoczonych, choć obowiązujące przepisy stwarzają trollom dość szerokie pole do działania. Pojawiają się jednak pojedyncze przypadki rejestracji cudzych znaków towarowych. Często zresztą nie chodzi o samo czerpanie zysków, ale na odwet na konkurencji. Przykładem podobnych działań może być głośna sprawa z 2015. Stock Polska postanowił wtedy wprowadzić na rynek wódkę Saska i zainwestował w dużą kampanię reklamową.

Problem w tym, że nikt nie pomyślał, by przed ogłoszeniem całej Polsce wprowadzenia nowego produktu zarejestrować znak towarowy. Wykorzystał to przedsiębiorca CEDC, który w czasie trwania kampanii i jeszcze przed pojawieniem się wódki w sklepach zarejestrował znak „Saska”. Nie był to więc właściwie trademark trolling, bo wszystko odbyło się zgodnie z prawem – CEDC dokonało rejestracji, nim Stock Polska zaczął znaku używać. Niezadbanie o należytą ochronę oznaczało jednak dla Stock Polska ogromne straty. Zainwestowane w kampanie pieniądze nie miały się jak zwrócić, bo CEDC wnioskowało także o zabezpieczenie wyprodukowanej do tej pory wódki na czas trwania sporu. Ostatecznie CEDC przeniosła prawa do znaku na Stock Polska. Można się tylko domyślać, jak wielkie koszty Stock poniósł z tego tytułu.

Jak bronić się przed trademark trollingiem?

Niewątpliwie znacznie lepiej jest podejmować działania prewencyjne, niż potem tracić nerwy, czas i pieniądze na spory z trollem. Warto więc po prostu jak najszybciej zadbać o ochronę własności przedsiębiorstwa.  Jeśli jednak troll zdąży zarejestrować cudzy znak i zacznie wysyłać pisma, żądając zapłaty, przede wszystkim należy dążyć do unieważnienia takiego znaku. Z drugiej strony, zanim to nastąpi, troll będzie miał możliwość mocno utrudnić przedsiębiorcy życie. Jeśli wniesie o zabezpieczenie towaru na czas procesu, dla przedsiębiorcy będzie to oznaczało zablokowanie sprzedaży. Nawet więc jeśli spór ostatecznie zostanie wygrany, to straty mogą być naprawdę duże. Takie utrudnianie dostępu do rynku można jednak uznać za czyn nieuczciwej konkurencji, z tytułu którego przedsiębiorcy będą przysługiwać roszczenia wobec trademark trolla.