Weryfikacja szczepień przez pracodawcę miałaby obowiązywać od stycznia. Podobno lepiej późno niż wcale

Państwo Praca Zdrowie Dołącz do dyskusji (97)
Weryfikacja szczepień przez pracodawcę miałaby obowiązywać od stycznia. Podobno lepiej późno niż wcale

Weryfikacja szczepień pracowników to z punktu widzenia pracodawcy absolutnie kluczowa sprawa. Teraz rządzący wreszcie postanowili im to umożliwić. Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział złożenie w Sejmie stosownego projektu ustawy i spodziewane wejście przepisów po nowym roku. Trochę późno. Co gorsza, pozostaje problem tego, co pracodawca będzie mógł zrobić z niezaszczepionym pracownikiem.

Rządzący działają tak opieszale, że szczyt czwartej fali może nastąpić przed wejściem w życie przepisów o weryfikacji zaszczepienia pracowników

W wywiadzie dla Radia ZET rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział przygotowywanie bardzo wyczekiwanych przez pracodawcę przepisów. Weryfikacja szczepień pracowników miałaby być możliwa już od nowego roku. Zakładając optymistycznie, że sejmowi antyszczepionkowcy nie będą w stanie storpedować także tej inicjatywy.

Projekt ustawy umożliwiającej m.in. weryfikację tego, czy pracownicy są zaszczepieni przeciw Covid-19, czy nie, został we wtorek złożony w Sejmie. Liczę, że początek stycznia to jest realna data od kiedy przepisy będą mogły obowiązywać.

Müller wydaje się być optymistą. Zakłada, że jeszcze w tym tygodniu ustawę uchwali Sejm oraz że Senat nie będzie się ociągał z jej zatwierdzeniem. Do tego dochodzi jeszcze kwestia prezydenckiego podpisu. Dwa tygodnie do końca roku są chyba jednak optymistycznym założeniem. Rzecznik rządu jednak nie pamięta konkretnego terminu wejścia w życie nowych przepisów przewidywanych w projekcie. Tu zaczyna się pierwszy problem z nowymi regulacjami.

Nie da się bowiem ukryć, że czwarta fala koronawirusa trwa już od dłuższego czasu. Jej szczyt spodziewany był w okolicach świąt, być może na przełomie stycznia i grudnia. Z czasem liczba zakażeń, jak uczą doświadczenia poprzednich fal epidemii, stopniowo będzie spadać. Początek przyszłego roku to już troszeczkę późno, jak na wejście w życie przepisów, które są potrzebne „na wczoraj”.

Sam mechanizm przedstawiony przez Piotra Müllera sprawia wrażenie rozsądnego. Weryfikacja szczepień pracowników opierać się będzie przede wszystkim o paszporty covidowe. Obejmie nie tylko osoby zatrudnione w oparciu o umowę o pracę. Przepisy ustawy będą miały zastosowanie także do umów cywilnoprawnych. Co szczególnie istotne: z punktu widzenia pracownika test będzie całkowicie darmowy.

Weryfikacja szczepień bez sankcji dla pracowników uchylających się od zaszczepienia nie ma w ogóle sensu

Jeżeli pracownik jest zaszczepiony, to pracodawca nie będzie mógł zmuszać go do wykonania testów. Co jeśli należy do grona niezaszczepionych?

(…) ale jeżeli nie jest zaszczepiony, nie okaże tej informacji o zaszczepieniu, to może być zobligowany przez pracodawcę, by pokazywać aktualny test, który może być refundowany przez państwo, jeżeli pracodawca będzie sobie tego życzył

Każdy kto wykonywał test nosowy na covid wie, jak bardzo nieprzyjemne jest to badanie. Oczywistym problemem są więc sytuacje, w których pracownik odmówi poddania się procedurze. Wcześniejsze doniesienia medialne sugerowały iście kuriozalne rozwiązanie. Projekt ma rzekomo nie zawierać żadnych sankcji wobec pracownika uchylającego się od szczepienia oraz wykonania testu. Pracodawca będzie mógł jedynie wysłać niezaszczepionych pracowników na „przymusowy” płatny urlop.

Weryfikacja szczepień w zakładach pracy zakłada więc dodatkową nagrodę za niezaszczepienie się. Politycy obozu rządzącego przekonywali, że chodzi o takie skonstruowanie przepisów „by żadnemu pracownikowi nie stała się krzywda”. Skupienie się na komforcie niezaszczepionych z wyboru już wcześniej zakrawało na kpinę.

Przepisy pozwalające przedsiębiorcom skutecznie weryfikować zaszczepienie pracowników i klientów powinny wejść w życie razem z nowymi obostrzeniami. Najwyraźniej jednak rządzący cały czas liczą, że po prostu przeczekają najtrudniejszy okres i jakoś to będzie. Przynajmniej do nadejścia piątej fali koronawirusa, której możemy się spodziewać już na wiosnę. Być może wtedy uchwalane teraz przepisy się do czegoś przydadzą?