Zarobki początkujących nauczycieli w Polsce to żart. Od przyszłego roku będą zarabiać poniżej najniższej krajowej

Edukacja Państwo Praca Dołącz do dyskusji
Zarobki początkujących nauczycieli w Polsce to żart. Od przyszłego roku będą zarabiać poniżej najniższej krajowej

Czy można w Polsce zarabiać poniżej poziomu minimalnego wynagrodzenia? Jak najbardziej. Nie mam jednak na myśli osób zatrudnionych na część etatu oraz na umowach cywilnoprawnych. Chodzi o zarobki początkujących nauczycieli. Jak wyliczyła Alicja Defratyka z projektu ciekaweliczby.pl, od przyszłego roku zarobią oni 98 zł poniżej najniższej krajowej.

W dzisiejszej Polsce tylko skrajny idealista albo zadeklarowany masochista wybierze zawód nauczyciela

W dzisiejszych czasach wybór kariery nauczyciela to albo akt poświęcenia albo wręcz masochizmu. Nasze państwo od dawna traktuje zatrudnionych w szeroko rozumianej budżetówce z pogardą i lekceważeniem, ale zarobki początkujących nauczycieli wołają wręcz o pomstę do nieba. Pomimo najszczerszych chęci nie mogę tego określić w inny sposób. Okazuje się bowiem, że od przyszłego roku będą oni zarabiali poniżej poziomu minimalnego wynagrodzenia.

Bazujemy tutaj na wyliczeniach ekonomistki Alicji Defratyki, założycielki portalu ciekaweliczby.pl. Wynika z nich jednoznacznie, że zarobki początkujących nauczycieli wraz z początkiem 2024 r. będą aż o 98 niższe niż najniższa krajowa.

Od przyszłego roku nauczyciel początkujący będzie zarabiał… 98 zł PONIŻEJ płacy minimalnej.
#PiS @pisorgpl chwali się, że od stycznia 2024 będzie podwyżka 12,3% dla budżetówki, w tym nauczycieli.
#Nauczyciel początkujący zarabia obecnie 3 690 zł brutto.
Po podwyżce 12,3% będzie zarabiał 4 144 zł.
#Płaca minimalna od stycznia będzie wynosić 4 242 zł.

Z pewnością wielu z nas zastanawia się, jak to jest w ogóle możliwe. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: zatrudnienie nauczycieli odbywa się na podstawie innej ustawy niż kodeks pracy. Mowa tutaj oczywiście o Karcie Nauczyciela, która jest w praktyce jedną z wielu specjalnych ustaw określających zasady zatrudnienia pracowników różnych działów administracji. Tak się składa, że jej przepisy drobiazgowo określają także sposób wynagradzania nauczycieli.

Zarobki początkujących nauczycieli raczej się nie zbliżą do średniej wskazanej w projekcie ustawy budżetowej

Zamiast kwoty minimalnej stosuje się tutaj tzw. kwotę bazową zawartą w ustawie budżetowej przeznaczoną dla nauczycieli. Poszczególne stopnie awansu zawodowego mogą liczyć na coraz lepsze mnożniki, dzięki czemu z kolejnym szczeblem kariery wynagrodzenie pedagogów rośnie. Warto przy tym wspomnieć, że art. 30 Karty Nauczyciela posługuje się pojęciem średniego wynagrodzenia nauczycieli. To oznacza, że w praktyce możemy się spodziewać anomalii w obydwie strony. To kwestia bardzo istotna dla naszych rozważań.

Należy także pamiętać, że NBP zakłada obecnie, że średnioroczna inflacja dla 2023 r. wyniesie aż 11,9 proc. W tym kontekście podwyżki o 12,3 proc., najdelikatniej rzecz ujmując, nie wydają się zbyt imponujące.

Można się spodziewać, że rządzący zaraz podniosą argument, że przecież w projekcie przyszłorocznej ustawy budżetowej kwota bazowa dla nauczycieli wyniesie aż 4471,28 zł. Tym samym zgodnie z art. 30 ust. 3 pkt 1) Karty Nauczyciela powinniśmy się spodziewać, że zarobki początkujących nauczycieli sięgną okolic 5 365,54 zł. Przypomnijmy jednak, że budżet operuje na statystycznej fikcji, jaką zawsze jest w takich sytuacjach średnia.

Powinniśmy raczej zwrócić uwagę na kolejne rozporządzenia w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ogólnych warunków przyznawania dodatków do wynagrodzenia zasadniczego oraz wynagradzania za pracę w dniu wolnym od pracy. To w tym akcie prawnym znajdziemy tabelkę określającą wysokość minimalnych stawek dla nauczycieli wszystkich trzech „stopni służbowych”.

W przyszłorocznej nowelizacji rozporządzenia powinniśmy znaleźć kwotę wyliczoną przez Alicję Defratykę. Warunek jest jeden: zarobki początkujących nauczycieli rzeczywiście wzrosną o 12,3 proc. Przywoływany wyżej projekt ustawy budżetowej sugeruje, że budżetówkę czekają podwyżki o 6,6 proc.

Nasze państwo od dawna skąpi swoim szeregowym pracownikom, ale swoim aparatczykom zawsze znajdzie ciepłą posadkę

Trzeba przy tym wspomnieć, że zarobki nauczycieli mianowanych, a więc tych po pierwszym awansie, są dzisiaj wyższe o zaledwie 200 zł. Też można je śmiało określić mianem „pożałowania godnych”. Ciekaweliczby.pl sugerują, że od połowy tego roku są one wyższe od najniższej krajowej o skromne 8 proc. Dla porównania: zarobki początkujących nauczycieli przebijają najniższą krajową o jedynie 3 proc.

Nie da się ukryć, że ciągłe podnoszenie płacy minimalnej ponad granice zdrowego rozsądku ma swoje negatywne konsekwencje. Spłaszczanie wynagrodzeń oznacza, że spada motywacja do podejmowania odpowiedzialnej pracy za przysłowiowe psie pieniądze. Wielu pracodawców podnosi również, że w tej sytuacji część pracowników może po prostu przestać się starać, skoro ich najsłabiej wynagradzani koledzy już od przyszłego roku będą zarabiać tyle samo.

Dotyczy to w szczególności sfery budżetowej. Państwo nie oszczędza na dyrektorach, kierownikach i partyjnych działaczach upchniętych na dobrze płatnych posadkach. Jeżeli jednak władzy przychodzą do głowy oszczędności, to zwykle pierwszą ich ofiarą padają szeregowi pracownicy.

Zarobki początkujących nauczycieli to jedynie jeden z bardziej drastycznych przejawów zjawiska o nazwie „dziadowskie państwo”. Tak się zaś składa, że żeby myśleć o zaoferowaniu jakiejkolwiek edukacji naszym dzieciom, potrzebujemy w Polsce naprawdę sporo przedstawicieli tego zawodu. Tymczasem w przyszłym roku lepiej płacić będą dosłownie wszędzie.