10 tys. zł za metr kwadratowy to już dolna granica. I to nawet na obrzeżach Warszawy

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji
10 tys. zł za metr kwadratowy to już dolna granica. I to nawet na obrzeżach Warszawy

Ceny nieruchomości w ciągu ostatnich kilku miesięcy gwałtownie wzrosły. Przyczyn jest kilka, ale największy wpływ na taki stan rzeczy miał bez wątpienia Bezpieczny Kredyt, który zaczął być oferowany od początku lipca. Okazuje się jednak, że ceny wzrosły również w lokalizacjach uważanych tradycyjnie za średnio atrakcyjne. Najlepszym przykładem jest Warszawa i jej peryferyjne dzielnice – średnia cena za metr kwadratowy mieszkania od dewelopera wynosi już co najmniej 10 tys. zł – i to nawet w takich dzielnicach jak Wesoła czy Wawer.

Praktycznie od razu po ogłoszeniu projektu wprowadzającego Bezpieczny Kredyt eksperci wieszczyli wzrost cen nieruchomości. Skala okazała się jednak zaskakująca – podrożały mieszkania w praktycznie wszystkich regionach Polski, nierzadko o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z analizy portali RynekPierwotny.pl i GetHome.pl wynika, że tylko w jednym spośród sześciu największych miast średnia cena metra kwadratowego nieruchomości wciąż jest niższa niż 10 tys. zł. Mowa o Łodzi, gdzie w sierpniu 2023 r. za metr kwadratowy mieszkania od dewelopera trzeba było przeciętnie zapłacić 9937 zł.

Na drugim biegunie znajduje się z kolei Kraków i Warszawa. W Krakowie średnia cena metra kwadratowego nieruchomości z rynku pierwotnego sięgnęła 14 888 zł; w Warszawie przebiła już próg 15 tys. zł i zbliża się do 16 tys. zł (średnia cena wyniosła dokładnie 15 632 zł).

10 tys. zł za metr w Warszawie to dolna granica średniej ceny

Dla osób, które chcą kupić mieszkanie w Warszawie, sytuacja w stolicy jest zresztą szczególnie trudna. Do tej pory można było raczej bez przeszkód znaleźć nieco tańsze lokale na obrzeżach miasta, w dzielnicach, które cieszyły się mniejszą popularnością np. ze względu na trudny dojazd do centrum. Mowa m.in. o Wesołej, Wawrze, Rembertowie czy Białołęce. Teraz okazuje się jednak, że nawet w tych dzielnicach 10 tys. zł za metr mieszkania od dewelopera to już dolna granica. Jak podaje na platformie X Andrzej Prajsnar, analityk i dziennikarz ekonomiczny oraz ekspert RynekPierwotny.pl, padły „ostatnie bastiony taniości”. Z zaprezentowanej przez niego mapy stolicy wynika, że w sierpniu najtańsze mieszkania można było kupić:

  • na Rembertowie (10 818 zł za mkw.)
  • w Wesołej (10 378 zł za mkw.),
  • na Wawrze (10 704 zł za mkw.).

Widać zatem wyraźnie, że osoby liczące na to, że na obrzeżach Warszawy ceny będą znacząco niższe, mogą się rozczarować. Deweloperzy podnieśli ceny praktycznie we wszystkich swoich inwestycjach. Być może zatem w takim wypadku faktycznie lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie mieszkania w gminie podmiejskiej, skomunikowanej z centrum np. dzięki linii SKM. Dojazd z mniejszego miasta może w tym wypadku zająć tyle samo, co z peryferyjnych dzielnic Warszawy – a cena nieruchomości będzie znacznie niższa.