Już 21 października pójdziemy do urn wybierać… No właśnie, kogo? Czasem prezydenta, czasem burmistrza, a czasem jednak wójta. Od czego to właściwie zależy i czemu zagadnienie „prezydent a burmistrz” jest u nas takie skomplikowane?
Prezydent a burmistrz – czym się oni tak naprawdę od siebie różnią? Co ich odróżnia od wójta? Takie pytania rodzą się siłą rzeczy przed wyborami samorządowymi. Z tego grona prezydent brzmi chyba najbardziej prestiżowo, można więc zgadywać, że ta funkcja jest zarezerwowana dla największych metropolii. Jednak na zachodzie to jednak słowo „burmistrz” kojarzy się najbardziej z lokalną władzą. Jak więc to jest? Kim jest prezydent miasta, a kim jest burmistrz?
Prezydent a burmistrz. W Warszawie jest i jeden, i drugi
Teoretycznie sprawa jest dość prosta. W świetle naszego prawa prezydent miasta to organ władzy wykonawczej gminy miejskiej, która ma powyżej 100 tys. mieszkańców. Burmistrz natomiast dzieli i rządzi w mniejszych miastach miastach, ale i w gminach miejsko-wiejskich. Nie bylibyśmy jednak Polską, gdyby to było takie proste. Weźmy takie Świnoujście. Piękne, ważne, portowe miasto, choć jednak niezbyt duże. Ma niewiele ponad 40 tysięcy mieszkańców, więc zarządzać powinien nim burmistrz, prawda? Nic takiego – Świnoujście ma bowiem prezydenta. Czemu? Otóż od zasady jest wyjątek. Na przykład prezydenci są też tam, gdzie ten urząd istniał przed 1990 r.
I od tej zasady jest jednak wyjątek, który się nazywa Warszawa, o czym już zresztą pisaliśmy. Warszawa ma nie tylko prezydenta, ale też burmistrzów. Dokładnie osiemnastu, a każdy z nich zarządza konkretną dzielnicą stolicy. W innych miastach jest już prościej. Jest prezydent, który pełni również funkcję zarządu powiatu i wykonuje zadania starosty. Dzielnice czy osiedla mają z kolei zwykle swoje rady i zarządy.
W świetle prawa prezydent miasta zarządza przede wszystkim urzędem miasta, powiatowym urzędem pracy a także miejskimi służbami.
No dobrze, ale kim jest ten wójt? I czym się różni wojewoda od marszałka?
Prezydent a burmistrz to więc dość ciekawe i skomplikowane zagadnienie. Ale kim jest wójt? To akurat proste – on zarządza gminami wiejskimi, a więc tymi najmniejszymi. Z samorządem kojarzy się zapewne też wojewoda. No bo to słowo kojarzy się z województwem, prawda? W rzeczywistości jednak wojewoda nie ma tak dużo wspólnego z samorządem – jest on terenowym organem administracji rządowej w województwie. Powołuje go natomiast premier, zatem wojewodów wybierać 21 października nie będziemy.
Urząd wojewody jest często mylony z funkcją marszałka województwa. Marszałek w świetle przepisów „organizuje pracę zarządu oraz urzędu marszałkowskiego” oraz „kieruje bieżącymi sprawami województwa”. To więc funkcja wskroś samorządowa. Ale na marszałka też nie zagłosujemy 21 października w bezpośrednich wyborach. Wyboru dokonują bowiem sejmiki wojewódzkie większością bezwzględną głosów. Radnych do sejmików wybieramy już w wyborach bezpośrednich, ale uwaga – marszałek wcale nie musi być radnym.
Prezydent a burmistrz, burmistrz a wójt, wojewoda a marszałek…
Skomplikowane? Trochę – tym bardziej, że historycznie te funkcje oznaczały nieraz zupełnie coś innego. I nie mamy tu na myśli wyłącznie marszałka. Wojewoda w średniowiecznej Polsce był kimś przewodzącym wojskiem w zastępstwie monarchy. Później ta funkcja zaczęła nabierać administracyjno-politycznego charakteru. Jeszcze później wojewodowie zaczęli być potężnymi postaciami w polityce, w XVIII wieku wielu z nich miało na przykład swoje klucze do skarbca na Wawelu. Dziś, cóż, pewnie mało kto zna nazwisko swojego wojewody.
Na pierwszej linii politycznego frontu są natomiast prezydenci miast. Zarządzają gigantycznymi budżetami i mają sporą autonomię. No i takie stanowisko bez wątpienia rozbudza jeszcze bardziej polityczny apetyt. I to nie tylko stanowisko prezydenta Warszawy. Stanowisko prezydenta 91-tysięcznego Słupska również.