Jeśli ktoś myślał, że to mieszkańcy wsi i małych miasteczek zadłużają się na potęgę, nie do końca ma rację. Zadłużenie mieszkańców aglomeracji jest nieporównywalnie wyższe, chociaż samych dłużników – paradoksalnie – nie jest wcale najwięcej. Dłużnicy w aglomeracji warszawskiej niechlubnie królują w rankingu.
Dłużnicy w aglomeracji mają przeterminowane długi o łącznej wartości 34 mld złotych
BIG InfoMonitor postanowiło przyjrzeć się temu jak wygląda kwestia długów u osób, które na co dzień mieszkają w jednej z trzynastu polskich aglomeracji. Pod lupę wzięto aglomeracje: białostocką, bydgosko-toruńską, górnośląską, krakowską, lubelską, łódzką, opolską, poznańską, rzeszowską, szczecińską, trójmiejską, warszawską oraz wrocławską. Co ciekawe – mieszka w nich łącznie ok. 12 milionów Polaków, czyli nieco mniej niż 1/3 wszystkich mieszkańców Polski. To jeden z dowodów na to, że przenosimy się masowo do miast, a najczęściej – do tych, które liczą ponad 200 tys. mieszkańców. Według danych GUS w miastach (tu już bez względu na wielkość) żyje obecnie ok. 20,3 milionów Polaków.
Aglomeracja to spore możliwości. I jednocześnie spore ryzyko
Aglomeracje umożliwiają podjęcie lepiej płatnej pracy – i nikt nie ma wątpliwości, że w istocie tak jest (przy czym należy pamiętać, że duża część stanowisk jest opłacana niewiele lepiej niż w innych częściach kraju, ale większe możliwości mają specjaliści w swojej branży). Mieszkanie w aglomeracji to jednak również wysokie koszty (zwłaszcza wynajmu czy kupna mieszkania). Nagle okazuje się, że osoby mieszkające w aglomeracjach zaciągają zobowiązania finansowe. I to o rekordowej wartości.
Prawie połowa wartości „przeterminowanego” zadłużenia została wygenerowana przez mieszkańców aglomeracji. Przoduje bez wątpienia aglomeracja warszawska. Nie tylko pod względem liczby niesumiennych dłużników (prawie 208 tys.) ale i łącznej wartości ich zaległości (9,2 mld zł!). Jak się okazuje, na przeterminowanie zobowiązań duży wpływ mają kredyty hipoteczne. Niesumienni dłużnicy to też często osoby młode.
Gdy dłużnicy w aglomeracji przestają sobie radzić, to wpadają w większe kłopoty niż rodacy z mniejszych miejscowości. Średnio na osobę przypada tu 31,8 tys. zł przeterminowanych zobowiązań wobec 22,3 tys. zł wypadających na mieszkańców mniejszych miejscowości. Wpływają na to w dużej mierze kredyty mieszkaniowe. Średnia zaległość z tytułu kredytów hipotecznych w miastach dochodzi do 220 tys. zł, a poza nimi wynosi 121,2 tys. zł. W Warszawie jest to aż 299 tys. zł.
W przypadku zaległości z powodu niespłacanego kredytu konsumpcyjnego, również występują spore dysproporcje. W dużych miastach i okolicach jest to prawie 27 tys. zł, a poza nimi 17,7 tys. zł. Wygląda na to, że nie ma czego zazdrościć mieszkańcom aglomeracji, pośpiech, korki na drogach, smog, wyższe koszty życia, więcej pokus, chętniej podejmowane ryzyko w braniu na siebie kolejnych zobowiązań sprawiają, że ostatecznie częściej kłopoty z obsługą zobowiązań zdarzają się osobom z dużych ośrodków miejskich – twierdzi prezes BIG InfoMonitor, Sławomir Grzelczak.
I trudno nie zgodzić się z tym, że młodzi z wielkich miast są poddawani coraz większej presji ze strony środowiska, w którym żyją. Muszą więcej. A żeby zapewnić sobie to „więcej”, to oprócz ciężkiej pracy zapożyczają się na potęgę. A potem nie wszyscy są w stanie podołać spłaceniu zobowiązania…