W zaledwie kilka miesięcy „Gang Słodziaków” podbił serca polskich dzieci. Jednak są tacy, którzy widzą w pluszakach nie miłą zabawkę, a poważne zagrożenie. Niektórzy stwierdzili, że promocja Biedronki to… „zapoznawanie dzieci z nomenklaturą przestępczą”. Skargę już rozpatrzyła Komisja Etyki Reklamy.
Reklama promocji „Gang Słodziaków” łamie przyjęte zasady norm etycznych przez zachęcanie dzieci do przestępstw i zapoznawanie ich z nomenklaturą przestępczą – to treść anonimowego zażalenia do Komisji Etyki Reklamy.
Na pierwszy rzut oka trudno się doszukać promowania przestępczości zorganizowanej w biedronkowej promocji. No ale przecież gang to gang…
Gang, jak wiemy, jest zorganizowaną grupą przestępczą. Poprzez zbitkę słów „Gang Słodziaków” oswajamy dzieci z przestępczością oraz pokazujemy, że nie ma nic złego w grupach przestępczych – pisał do KER dalej anonimowy autor skargi.
Gang Słodziaków a zorganizowana przestępczość. Sieć tłumaczy, co miała na myśli
Co na to Biedronka? Oczywiście nie przyznała się do promowania przestępczości zorganizowanej. Jednak linia obrony sieci dyskontów może nieco zaskakiwać. Owszem, firma powiedziała, że akcja „ma na celu promowanie wśród dzieci czytelnictwa, kreatywności, wyobraźni, wartości rodzinnych oraz przyjaźni”. Jednak zaraz potem Bierdonka podkreśla, że słowo gang oznacza też… „chodzenie lub podróż”.
W odpowiedzi na skargę do KER, przedstawiciele Biedronki popisali się też nieco swoją wiedzą z zakresu językoznawstwa;
Użyte w kontekście akcji hasło „Gang Słodziaków”, przeciwnie do twierdzenia skarżonego, nie jest i nie może być utożsamiane z grupami przestępczymi oraz nie zachęca odbiorców do popełniania przestępstw. Hasło to jest przykładem rozpoznawanego w językoznawstwie oksymoronu, czyli metaforycznego zestawienia pojęć o przeciwstawnym znaczeniu inaczej antylogią, w tym przypadku zestawieniem słów „gang” oraz „słodziaki” – napisał do Komisji Etyki Reklamy reprezentant portugalskiej sieci.
Trochę to wszystko skomplikowane. Jednak Biedronka tymi tłumaczeniami osiągnęła swój cel i uratowała honor swojego gangu – niezależnie od tego, co to słowo dokładnie w rozumieniu sieci oznacza.
Komisja stwierdziła, że promocja „nie prezentuje treści, które mogłyby zagrażać fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu dalszemu rozwojowi dzieci lub młodzieży” – i skargę oddaliła.
Trudno się w sumie dziwić – biedronkowej promocji można zarzucić to, że drenuje portfele rodziców, ale na pewno nie to, że zachęca do… przystępowania do gangów. Raczej zachęca dzieci do czytania, rozeszło się już bowiem ponad 700 tys. książek o „Gangu Słodziaków”. Szkoda tylko, że tłumaczenie się z reklamy przez sieć było tak bardzo pokrętne. Jesteśmy przekonani, że masowy odbiorca dyskontowych reklam i tak nie docenia polonistycznego kunsztu twórców reklam sieci.