Od 1 stycznia 2019 r. zacznie obowiązywać nowelizacja dotycząca stosowania klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania. Do tej pory mogła być zastosowana wyłącznie w sprawach, w których uzyskana korzyść podatkowa wynosiła ponad 100 tys. złotych. Nastąpi jednak zniesienie progu korzyści podatkowej, a fiskus zyska dowolność decydowania o tym, kiedy klauzula przeciw unikaniu opodatkowania będzie przez niego użyta. Równie dobrze – przynajmniej teoretycznie – może chodzić nawet o sprawy, w których korzyść wyniosła dosłownie złotówkę.
Klauzula przeciw unikaniu opodatkowania: zniesienie dolnego progu korzyści
Skarbówka od lipca 2016 r. ma do swojej dyspozycji narzędzie, jakim jest klauzula przeciw unikaniu opodatkowania. Ustawodawca zdecydował wtedy, że fiskus będzie mógł jej użyć, gdy korzyść podatkowa przedsiębiorcy wyniesie ponad 100 tys. złotych. Słowem – kiedy nie tylko zaistnieje podejrzenie, że przedsiębiorca dokonał nielegalnej optymalizacji podatków, ale jednocześnie wtedy, gdy jego ewentualna korzyść była już zauważalna. Na początku wydawało się, że klauzula będzie nowym batem na przedsiębiorców, a na wszystkich prowadzących własne firmy padnie blady strach. Okazało się jednak, że fiskus wprawdzie dysponuje nowym narzędziem, jednak niespecjalnie ma ochotę z niego korzystać. Przez ponad dwa lata zastosował klauzulę…tylko raz. Wtedy niesubordynowany przedsiębiorca musiał skorygować swoje obliczenia podatkowe i w efekcie dopłacić do budżetu 600 tys. zł.
Od 1 stycznia 2019 r. przepisy zostaną jednak znowelizowane – nie będzie już żadnego dolnego progu określającego wysokość korzyści podatkowych. Czyli jeśli fiskus stwierdzi, że optymalizacje dokonane przez danego przedsiębiorcę są dla niego podejrzane, będzie mógł zastosować klauzulę. Nawet, jeśli szacowane korzyści uzyskane przez podatnika miałyby wynieść dosłownie złotówkę. Zdaniem części ekspertów może prowadzić to do nadużyć ze strony skarbówki – wcześniej fiskusa miał hamować dolny próg korzyści.
Z drugiej strony wydaje się jednak, że fiskus wcale nie będzie się tak rozpędzać. Po pierwsze – cały proces dochodzenia, czy podatnik faktycznie dokonał naruszenia przy optymalizacji czy też nie, po prostu kosztuje. Skarbówka raczej powinna mieć na uwadze fakt, że przy pewnych kwotach – jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi – po prostu nie opłaca jej się ścigać nierzetelnych podatników. Po drugie – warto pamiętać o tym, że przez ponad dwa lata fiskus wykorzystał klauzulę tylko raz. Jaka jest szansa na to, że nagle zacznie z niej korzystać z chociażby kilkunastokrotnie większą częstotliwością?
Zniesienie progu korzyści podatkowej to efekt unijnego prawa. Tak tłumaczy MF
Ministerstwo Finansów zasłania się tym, że nowelizacja to efekt wdrażania unijnej dyrektywy antyoptymalizacyjnej. A w dyrektywie nie ma określonego jakiekolwiek progu, od którego można rozważać zastosowanie klauzuli. Prawdopodobnie jednak unijne prawo jest po prostu na rękę polskim władzom, a zniesienie progu korzyści podatkowej ma być nie tyle co zachętą dla fiskusa, ile po prostu straszakiem na mniejszych przedsiębiorców.