Sąd Apelacyjny w Szczecinie zasądził po 50 tys. zł odszkodowania i 200 tys. zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami od kliniki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie dla męża i córki pani Barbary ze Skwierzyna za błąd medyczny skutkujący jej śmiercią. Dziewczynka będzie otrzymywać także 1 tys. zł comiesięcznej renty aż do osiągnięcia pełnoletności.
W 2009 r. kobiecie wycięto pieprzyk. Następnie we wspomnianej klinice w Szczecinie zbadano wycięty preparat i uznano go za niezłośliwą zmianę. W 2011 r. okazało się, że pani Barbara choruje na czerniaka. Po ponownym zbadaniu preparatu z 2009 r. okazało się, że wycięty pieprzyk miał charakter złośliwy. Niestety, w 2013 r. kobieta zmarła.
Sąd uwzględnił powództwo jej bliskich przeciwko klinice. Uznał że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między jej śmiercią a wcześniejszym błędem popełnionym przy badaniu wyciętej zmiany. Opóźniło to bowiem wdrożenie prawidłowego leczenia, co znacznie skróciło życie pacjentki.
Skala problemu błędów medycznych w USA
Naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa oszacowali liczbę zgonów w USA wywołanych błędami medycznymi na ponad 250 tys. rocznie. Czyni to błędy medyczne trzecią przyczyną zgonów zaraz po chorobach serca i nowotworach. I to właśnie USA są krajem kojarzonym ze sprawami sądowymi z błędami medycznymi w tle. Wpisując w Google frazę medical error compensation ujrzymy relacje prasowe z takich procesów i strony internetowe prawników specjalizujących się w takich sprawach. Ba, nawet gdy wpiszemy po polsku błąd medyczny odszkodowanie, trafimy na strony internetowe polonijnych i polskojęzycznych adwokatów z USA.
Stany Zjednoczone mają system ubezpieczeń zdrowotnych diametralnie różniący się od polskiego. Próżno szukać tam powszechnego ubezpieczyciela takiego jak Narodowy Fundusz Zdrowia w Polsce. Ubezpieczenia oferują podmioty prywatne po cenach rynkowych. Reforma systemu ubezpieczeń zwana, od nazwiska prezydenta, który podpisał stosowną ustawę, Obamacare, wprowadziła wprawdzie obowiązek posiadania ubezpieczenia zdrowotnego oraz państwowe dopłaty dla osób o niskich dochodach, ale wciąż wielu ludzi nie stać na ubezpieczenia. Ponadto, jak to przy ubezpieczeniach, często się zdarza że akurat danego konkretnego przypadku ubezpieczenie nie obejmuje. Stąd chorzy muszą płacić za leczenie z własnej kieszeni. A to już skłania do ubiegania się o odszkodowanie w razie nienależytego leczenia.
Dlaczego w Polsce skala jest mniejsza?
Spór sądowy jest kosztowny, kłopotliwy, stresujący i niepewny. Stąd ludzie rzadko kiedy dochodzą samej sprawiedliwości. Szukają nie tyle sprawiedliwości, co pieniędzy na naprawienie błędu. W Polsce, gdzie mamy powszechny system ubezpieczeń zdrowotnych, rzadziej te pieniądze są potrzebne. Mnie samemu kilka lat temu błąd medyczny popełniony w jednym publicznym szpitalu naprawiono w innym publicznym szpitalu. Nie poszedłem do sądu. Zadowoliłem się zdrowiem. Rodzina pani Barbary ze Skwierzyna z pewnością też wolałaby mieć ją obok siebie, aniżeli dostać od kliniki 800 tys. złotych. Gdyby jednak popełnionego na moją szkodę błędu nie naprawiono, dochodziłbym sprawiedliwości przed wszystkimi możliwymi instancjami. Rodzinie tej kobiety niestety tylko to pozostało. I na szczęście mąż i córka dostali pieniądze, które nie wrócą jej życia, ale należą się im.
Przypadek pani Barbary pokazuje, że pewnych błędów popełnianych lekarzy (czy innych pracowników ochrony zdrowia, jak na przykład dyspozytorów) nie da się odwrócić. Powszechny system opieki zdrowotnej nie jest cudownym rozwiązaniem eliminującym błędy medyczne, a w najgorszym razie gwarantującym każdemu pacjentowi odwrócenie ich skutków. Ale wiele innych przypadków pokazuje, że wciąż daje on po temu większe możliwości aniżeli system amerykański. I dlatego u nas nie będzie tylu procesów i nie o takie kwoty. I pod tym względem Stanami nie będziemy.