Dla Lidla Polska nie jest może najważniejszym rynkiem, ale z pewnością jednym z ważniejszych. Czemu więc e-zakupy w Lidlu u nas są ciągle niemożliwe? Dobre pytanie – tym bardziej, że taką możliwość właśnie zyskali Włosi. A Niemcy mają specjalną ofertę Lidla w sieci.
Internetowe zakupy towarów pierwszej potrzeby – czyli żywności czy chemii gospodarczej, to coraz popularniejsza opcja wśród klientów. I w sumie nie ma się co dziwić – skoro online łatwo można kupić książkę czy spodnie, to dlaczego by nie kupować ziemniaków i wody mineralnej? Dlatego naprawdę dziwi, że największe polskie dyskonty ciągle pozostają analogowe – i nie mają nawet swoich sklepów internetowych. Na przykład Lidl – chcesz tam zrobić zakupy, musisz jechać do marketu, denerwować się na parkingu i czekać w kolejkach.
Okazuje się jednak, że nie każdego klienta Lidl traktuje tak jak Polaka.
E-zakupy w Lidlu. Dla Włocha tak, ale już nie dla Polaka
Tymczasem okazuje się, że e-zakupy w Lidlu można już zrobić na przykład we Włoszech. – Klienci mogą wybierać artykuły spożywcze z najbliższego sklepu Lidl za pomocą katalogu online, który oferuje ponad 4000 produktów, w tym produkty marek własnych – informuje serwis dlahandlu.pl.
We Włoszech zakupy z Lidla mają dotrzeć tego samego dnia, w którym zostało wykonane zamówienie. Oczywiście Włochy nie są jedynym krajem, w którym jest taka możliwość. Internetowy sklep Lidla, choć na innych zasadach, działa również w Niemczech. Dostępne są tam też towary, których nie można znaleźć w tych tradycyjnych marketach. W Czechach z kolei w internetowym sklepie jest już około 20 tys. artykułów – a to więcej, niż można znaleźć na sklepowych półkach.
Czemu polski klient jest gorzej traktowany od niemieckiego, to jeszcze można zrozumieć. Za Odrą jest ponad 3,3 tys. klepów Lidla, a w Polsce „tylko” 620. Za to we Włoszech jest ich 600, a w Czechach – trochę ponad 200. Ale to my na e-zakupy w Lidlu czekamy, a Czesi i Włosi już nie.
U nas ciągle ponoć e-sklep Lidla jest w planach, choć nawet tego oficjalnie nie wiadomo. Dyskonty w Polsce wywołały małą rewolucję – nie tylko w handlu, ale w ogóle na rynku pracy. Trochę więc dziwi, że takie marki jak Lidl są tak oporne w „cyfryzacji” swojej oferty. Nie tyczy się to zresztą tylko Lidla, ale również lidera rynku dyskontów w naszym kraju, czyli Biedronki. Portugalski gigant na razie jednak bardziej chyba myśli o stworzeniu… własnych restauracji, niż o porządnym sklepie internetowym.