W ostatnich latach – czy to za sprawą kolejnych skandali i wycieków informacji, czy wprowadzania RODO – sprawa prywatności w internecie jest niezmiennie odgrzewana. Co dość oczywiste, każdy z nas chciałby móc decydować, co ujawniamy innym, a czego nie. Jednym ze sposobów na zwiększenie kontroli w tym zakresie jest korzystanie z wirtualnej sieci prywatnej. Czy jednak zgodnie z prawem możemy używać VPN?
O tym, do czego służą nasze prywatne dane możemy wiele wyczytać w internecie. Możemy też przeczytać umowy, jakie podpisujemy z dostawcą usług i ich zasady przetwarzania informacji. Regulują one to, do czego ma on prawo w ruchu sieciowym. Wiele z tego opiera się na łatwej możliwości zidentyfikowania abonenta wysyłającego dane zapytanie do sieci. Chętnych do dokładnego zapoznania się z samym mechanizmem, zapraszam pod ten adres.
Co jednak, gdyby zaszyfrować to połączenie?
Jest to możliwe na kilka sposobów. Większość z nich wymaga sporej wiedzy w zakresie funkcjonowania sieci, jednak od lata na rynku dostępne jest też proste rozwiązanie komercyjne. Wirtualne sieci prywatne (VPN) wymagają wyłącznie instalacji programu i rejestracji – najczęściej płatnej. W zamian za to otrzymujemy możliwość łączenia się z serwerami w różnych miejscach na świecie, które maskują naszą aktywność. Zalogowani do takiej sieci w Warszawie możemy z punktu widzenia potencjalnie śledzących nas osób i organizacji działać na przykład w… Wenezueli lub Izraelu. Zmienia się też nasz adres IP, stanowiący jedną z podstawowych metod śledzenia ruchu w sieci. No i korzystamy z serwera, gdzie ruch jest tak duży, że ciężko jest go monitorować z zewnątrz. Nie jest to metoda niezawodna – jeśli ktoś naprawdę chce nas namierzyć, to nadal może to zrobić. Jednak z perspektywy zwykłego użytkownika daje to znacznie więcej prywatności.
Wszystko fajnie, ale czy możemy legalnie używać VPN?
To zależy do czego i gdzie. O ile sama instalacja i używanie programów nie narusza prawa, o tyle nie zwalnia nas z odpowiedzialności za inne czyny. Jakiś czas temu pisaliśmy na Bezprawniku o nielegalnych zastosowaniach tego rozwiązania. Bardzo często VPN stanowi na przykład narzędzie do unikania odpowiedzialności za piractwo. Innym zastosowaniem – tym razem z pogranicza legalności – jest oglądanie Netflixa i innych serwisów streamingowych. Tylko że… w wersji na przykład Amerykańskiej, gdzie mamy dostęp do bogatszej bazy tytułów. To działanie nie jest zabronione w ścisłym znaczeniu, ale zapis w licencji Netflixa daje pole do procesów wytaczanych przez właściciela platformy. Czy ich doczekamy? To pytanie pozostaje otwarte.
Są jednak kraje – na przykład Chiny, Rosja i Turcja – gdzie korzystanie z VPN jest po prostu zabronione. Jest to problematyczne zwłaszcza dla użytkowników przeglądarki Opera, która funkcje VPN ma wbudowaną i trzeba ją manualnie wyłączyć.
W praktyce oznacza to tyle, że z VPN możemy korzystać, póki nie łamiemy tym praw krajów i podmiotów zewnętrznych.