Doceniam pracę i aktywność przedsiębiorców. Uważam, że to jedna z grup społecznych, która ma w obecnym państwie naprawdę pod górę – i to od wielu lat. Tyle że mam również wrażenie, że część przedsiębiorców nigdy nie powinna nimi zostać, a decyzja o zarejestrowaniu działalności była jedną z gorszych w ich życiu.
Prowadzenie firmy a praca na etacie
„Przedsiębiorcą trzeba się urodzić” czy „przedsiębiorca to styl życia” mogą być brane za pseudo-coachingowe gadki, które mają ładnie wyglądać na Pintereście czy plakacie na ścianę. Problem polega jednak na tym, że o ile z pierwszym stwierdzeniem można śmiało polemizować, o tyle z drugim – ani trochę. Bycie przedsiębiorcą jest trochę jak bycie rodzicem – nie da się o tym zapomnieć ani na chwilę. Oczywiście nie każdy aspekt życia jest temu podporządkowany, przedsiębiorcy – tak jak pracownicy na etacie – odpoczywają i poświęcają się swojej rodzinie, znajomym czy pasji.
Tyle, że raczej nie w takim wymiarze jak pracownicy etatowi. Bo czasem jest to kilka godzin w ciągu dnia, a czasem – jedna lub dwie, akurat tyle, co na przygotowanie posiłku i przygotowanie się do następnego dnia. Czasem o tych godzinach poświęconych na odpoczynek trzeba pamiętać i trzeba się samemu dyscyplinować.
I to tylko jeden z powodów, dla których nie każdy może być przedsiębiorcą. Nie każdy będzie chciał, by jego praca była naturalnym elementem jego życia w większym stopniu niż na etacie. To jest jednak stosunkowo niewielka przeszkoda.
Nie znam się, ale założę biznes
Czasami obserwuję ze zdziwieniem, jak znane mi osoby biorą się za prowadzenie biznesów, których rdzeń jest im kompletnie nieznany. Najczęściej takie przypadki mają miejsce w branży gastronomicznej. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego osoba, której największym osiągnięciem jest poprawne przygotowanie dania z proszku stwierdza, że posiadanie własnej knajpy to doskonały pomysł. Pal sześć, jeśli ma jeszcze wyczucie smaku czy trendów, a w dodatku jej przyjacielem jest wyśmienity kucharz. Najczęściej jednak wcale tak nie jest. A bez niezbędnej wiedzy na temat danej branży po prostu nie można odnieść sukcesu. Nie mówiąc już o tym, by prześcignąć konkurencję.
Zarządzanie to taki śmieszny kierunek studiów?
Wielu przedsiębiorców lekceważy zarządzanie zespołem. Uważają, że jak zatrudnią kilku czy kilkunastu pracowników, to wystarczy powiedzieć im, co mają robić (lub jaki jest cel) i wypłacić im pensję (ewentualnie zagwarantować dodatkowo znośne warunki pracy) i… już. Cała filozofia. Oczywiście nie ma to zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Przedsiębiorca musi zazwyczaj (przynajmniej na początku, póki jest jedyną osobą decyzyjną) koordynować pracę swoich pracowników, rozwiązywać konflikty, a także uwzględniać potrzeby swoich podwładnych, motywować czy oceniać.
Bycie przedsiębiorcą to pole minowe, na którym nigdy nie kończą się miny
Niemal codziennie pojawia się jakiś problem do rozwiązania. Mniejszy lub większy (czasem to kwestia jednego telefonu lub jednego e-maila), ale rzadko kiedy przedsiębiorca może liczyć na to, że dzień jego pracy przebiegnie mu miło, przyjemnie i niemal bez wysiłku. Takie dni zdarzają się może na późniejszym etapie działalności, jak firma znajduje się w fazie bezpiecznego rozwoju. Zanim jednak do tego dojdzie, mija kilka lat od założenia biznesu. Przedsiębiorca może mieć wrażenie, że znajduje się na polu minowym, którego nikt nigdy do końca nie rozminował. Nigdy nie wiadomo, w którym momencie przyjdzie kryzys lub wydarzy się coś, na co natychmiast będzie trzeba zareagować.
Prowadzenie własnego biznesu wymaga też ciągłego rozwoju. Zdobywania nowych umiejętności, nadążania za trendami, podglądania, co dzieje się u konkurencji. Przedsiębiorca, który zatrzyma się w miejscu (może poza small biznesami prowadzonymi od pokoleń w danej okolicy) musi liczyć się z tym, że w końcu zniknie z rynku. Rynek o to zadba.
Państwo państwem, ale niektórzy przedsiębiorcy powinni przemyśleć prowadzenie biznesu
Ustawicznie przedsiębiorcy narzekają na rząd. W zasadzie – na każdy rząd, bo każdy nie robi nic (lub prawie nic), by realnie, podkreślam realnie, pomóc przedsiębiorcom. Jest za to masa przepisów prawa, których sensu nie rozumie prawdopodobnie sam ustawodawca, do tego mnóstwo biurokracji i pełno absurdów. I oczywiście przedsiębiorcy mają w tej kwestii rację.
Problem polega jednak na tym, że o ucisku przez państwo lubią głośno krzyczeć osoby, które przedsiębiorcami nigdy nie powinny zostać. Osoby, które chętnie pracowałyby w systemie od-do, uważają, że już nauczyły się wszystkiego czego mogły i osoby, które uważają kontakty z pracownikami za mękę. Czasem (chociaż rzadko) biznesy prowadzone przez takie osoby będą efektywne. Znacznie częściej jednak będzie to funkcjonowanie od pierwszego do pierwszego, narzekanie na podatki i ZUS i przeklinanie konkurencji. Oczywiście nie jest tak, że wystarczy mieć predyspozycje do prowadzenia firmy, by ta firma faktycznie przynosiła zyski. Wtedy jednak przedsiębiorca walczy z rynkiem, walczy o klienta czy walczy z konkurencją, a nie z samym sobą.
No i może wtedy faktycznie walczy z państwem i faktycznie może narzekać na to, że gdyby nie pomysły kolejnych ustawodawców, to może byłoby zupełnie inaczej.
Niektórzy jednak powinni mocno zastanowić się, czy własna działalność jest dla nich. Może oszczędziliby w ten sposób nerwów sobie, swojej rodzinie i swoim pracownikom.