Pragnąca zachować anonimowość osoba z rządu Prawa i Sprawiedliwości przyznaje: nie będzie tak, że tylko zabieramy pieniądze i nie doceniamy tego, co robi dla nas polski biznes.
Uwaga, artykuł jest oczywiście żartem primaprilisowym!
Przedsiębiorcy oraz osoby zarabiające nieco więcej pieniędzy, niż wynosi pensja minimalna, od dłuższego czasu buntują się przeciwko polityce rozdawnictwa rządu, który obecnie, po wprowadzeniu mama 4 plus, przygotowuje się by rozdawać 500 plus na pierwsze dziecko . A przecież jeszcze wcześniej pojawiła się danina solidarnościowa, czyli pomysł opodatkowania najbogatszych Polaków, by te pieniądze rozdawać niepełnosprawnym.
Rodacy buntują się, że przez nieodpowiedzialną politykę rozdawnictwa strasznie rosną ceny żywności, a także innych kosztów życia. Rząd wprawdzie nie podnosi podatków bezpośrednio, ale np. firmom odpowiedzialnym za przesył mediów wplata nowe opłaty, a te odbijają sobie w rachunkach. Cierpliwość tracą też przedsiębiorcy, których stale się „uszczelnia” swoistym domniemaniem winy wobec każdej wystawionej faktury, każdej odliczonej złotówki.
To nie jest tak, że my tego nie widzimy – tłumaczy nam wpływowy polityk związany z rządem – dlatego w najbliższym czasie wprowadzimy świadczenie wdzięcznościowe. Pomysł trochę zainspirował PRL-owski Czyn społeczny – przyznaje z nieskrywaną dumą.
Świadczenie wdzięcznościowe już od września?
Konstrukcja świadczenia wdzięcznościowego ma być stosunkowo prosta, choć wątpliwości wobec niej wyrazili juz przedstawiciele samorządów, którzy obawiają się, że rząd znowu zrzuci na nich ciężar wdrażania i obsługi całego programu. Najpierw taki gorol obieca, a potem… niech sobie radzą w urzędzie – na gorąco komentuje dla Bezprawnika zapytany o zdanie również pragnący zachować anonimowość pracownik urzędu miasta w Tychach.
W każdej gminie samorząd będzie robił listę największych beneficjentów pomocy socjalnej – zasiłków, programów typu „500 plus„, dodatków na dzieci czy nawet grantów dla raczkujących przedsiębiorców. Następnie powiąże z ich największymi lokalnymi podatnikami.
Beneficjenci w każdą drugą i czwartą sobotę miesiąca będą zobowiązani do odpracowania kilku godzin na rzecz wybranego hojnego podatnika. Bardziej chodzi o ludzki gest, niż o realną pracę – podkreśla nasz rozmówca. Jakieś skoszenie trawnika, wyprowadzenie psa na spacer, opieka nad dziećmi, pomoc w domowych sprawunkach czy zrobienie porządku w papierach. Wedle zapewnień pomysł ma również zbliżać do siebie ludzi i zacierać różnice klas społecznych.
Edukacja, edukacja, edukacja. To przecież nie jest tak, że Mateusz (Morawiecki – dop. redakcja) rozdaje swoje pieniądze. Chodzi o uhonorowanie osób, które oddają państwu najwięcej, w najszerszym stopniu przykładają się do jego rozwoju i pomagają nam w ostatnim czasie wyrównywać różnice, okazanie wdzięczności za akt hojności utrzymany w duchu sprawiedliwości społecznej.
– podsumowuje nasz rozmówca. Potencjalni adresaci programu przyjmują go z zaskakującym spokojem i zrozumieniem.
Pracowałam kiedyś przez cztery miesiące u polskiego przedsiębiorcy, więc jakieś zbieranie liści mi niestraszne. Człowiek zobaczy jak taki przedsiębiorca żyje, może nawet pozna go od ludzkiej strony.
– mówi Bezprawnikowi pani Monika, która korzysta z 500 plus. „Ludzkie państwo”, tak ma zresztą ponoć brzmieć przewodnie hasło w jesiennej kampanii rządzącej partii. Wcześniej jednak wybory do Parlamentu Europejskiego. Rząd nie chce podnosić tematu świadczenia wdzięcznościowego jeszcze przed majem, bo boi się porównań z życiem przedsiębiorców w Czechach, Estonii czy Wielkiej Brytanii.