Gra na instrumencie w bloku na pewno może być uciążliwa dla sąsiadów. Jak się okazuje, Sąd Rejonowy w Piasecznie uważa, że może być nawet… wykroczeniem i podlegać karze grzywny.
Na stronie Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, pojawiła się informacja, zgodnie z którą Sąd Rejonowy w Piasecznie uznał za winnego zawodowego pianistę, tego, że głośną grą na fortepianie zakłócał spokój mieszkańcom bloku.
Co ciekawe, muzyk miał być absolwentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, który ćwiczył przed koncertami. Na fortepianie grał w domu, ale tylko w dzień. Sąsiedzi, osobiście i za pomocą policji, mieli go w tej sprawie parokrotnie upominać. W odpowiedzi muzyk nie próbował się tłumaczyć, tylko stwierdził, że no cóż… jest zawodowym pianistą, więc musi grać. Taka postawa miała być podstawą do uznania przez Sąd, że pianista miał świadomość tego, że jego zachowanie, obiektywnie i powszechnie odbierane jest jako naganne. W oczach Sądu, gra na fortepianie, miała nie różnić się od innych źródeł immisji dźwiękowych, bo przecież nie każdemu musi podobać się gra na pianinie. Sąd uznał zachowanie pianisty za czyn stanowiący wykroczenie z art. 51 kodeksu wykroczeń i wymierzył mu karę 2000 zł grzywny. Wyrok jest nieprawomocny, a pianista podobno złożył apelację.
Artykuł 51 kodeksu wykroczeń
Powołany przez Sąd artykuł stanowi, że:
§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Nie znam oczywiście do końca wszystkich okoliczności sprawy, która rozegrała się przed Sądem Rejonowym w Piasecznie. Widzę jednak pewien absurd w próbie wciśnięcia zachowania, które polegało na grze na fortepianie w dzień, w ramy „wybryku”. Ciężko mi też przetrawić ujmowanie zachowania w postaci odmowy zaprzestania ćwiczeń do zachowania „powszechnie odbieranego jako naganne”. Trzeba podkreślić, że zachowanie karane przez art. 51 k.w. musi być wybrykiem. Nie wystarczy sam hałas, jeżeli nie ma cech „wybryku”. Przesądza o tym redakcja przepisu, zgodnie z którą: kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój (…).
Czy gra na instrumencie w bloku to jest wybryk?
Czasami myślę, że jak jesteś sędzią karnym, to po jakimś czasie wszyscy są podejrzani. Zawodowe decydowanie o tym, czy ktoś powinien odpowiadać za to, że źle zważył pierogi, czy wyłudził cheesburgera w McDonalds może dać w kość. Na pewno są takie dni, kiedy patrzysz rano na to, jak twoje dziecko znowu rozsypało płatki na śniadanie zamiast je zjeść i myślisz, czy to w ogóle legalne?
Jest wiele sytuacji, które na pierwszy rzut oka pasują do opisu czynu karalnego. Z jakiegoś powodu jednak ich napiętnowanie wydaje się niewłaściwe. Gdy ktoś gra na instrumencie w bloku albo nawet robi remont, łatwo może podpaść sąsiadom no i mamy konflikt. Pół biedy, gdy sprawa rozgrywana jest w sądzie cywilnym. Gorzej, gdy trzeba zacząć się zastanawiać, czy gra na instrumencie w bloku jest czynem społecznie szkodliwym. Bo właśnie takie regulują przepisy prawa karnego. Można to też jakoś tłumaczyć, gdy ktoś złośliwie fałszuje po 22 na trąbce. Ale najgorzej jest, gdy sprawca jest wykształconym muzykiem i graniem zarabia na chleb.
W orzecznictwie podkreśla się, że wybryk w rozumieniu art. 51 k.w. to zachowanie, które musi pozostawać w ostrej sprzeczności z powszechnie akceptowanymi normami i wywoływać powszechnie negatywne uczucia. Poza tym jest to wykroczenie umyślne, które musi polegać na umyślnym okazaniu przez sprawcę lekceważenia norm zachowania się w danych okolicznościach.
Dlatego, jednorazowe załączenie się alarmu w samochodzie pod blokiem, nie będzie jeszcze podpadało pod art. 51 k.w. To że ktoś nie wyłączył alarmu raz nie jest jeszcze „ostrą sprzecznością z powszechnie akceptowanymi normami” ani umyślnym lekceważeniem norm zachowania. W analogicznych sprawach Sądy uznawały, że granie kościelnymi dzwonami to nie jest wybryk, mimo tego, że dźwięk z dzwonów przekraczał dopuszczalne normy hałasu. Podobnie np. zorganizowanie wesela. Nie ma nic społecznie nagannego w organizowaniu wesela i dzwonieniu z dzwonnicy, mimo że może to być uciążliwe.
Co można więc zrobić, gdy sąsiad gra na instrumencie w bloku i jest trochę za głośno?
Właściwsze wydaje się powództwo cywilne. Prawo cywilne, w przeciwieństwie do prawa karnego, służy do załatwiania między nami sporów, a nie do karania. Czasami to, że nam coś nie pasuje, nie oznacza, że trzeba od razu kogoś ukarać. Czasami wystarczy zwrócić się do Sądu o ułożenie między stronami sporu stosunków. Do tego właściwe jest prawo cywilne, a dla sąsiadów, ustawodawca zadedykował immisje sądziedzkie uregulowane w art. 144 k.c.:
Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
W sprawach opartych o powyższy artykuł, Sąd może sprawdzić, czy gra na instrumencie nie przekracza dopuszczalnych norm hałasu.
W zależności od tego, w jakim stopniu gra na instrumencie w bloku zakłóca „ponad przeciętną miarę” korzystanie z nieruchomości innym, Sąd może nakazać pozwanemu odpowiednie zachowanie. Przykładowo wygłuszenie pomieszczenia albo grę w określonych przedziałach czasu oraz przez ograniczony czas w ciągu dnia.
Jedynie w skrajnych przypadkach wydaje się, że możliwe byłoby zakwalifikowanie takiego zachowania jako wybryk w rozumieniu art. 51 k.w. Na pewno w takim zachowaniu musiałaby być duża doza złośliwości. Przykładowo Sąd może nie mieć litości, jeżeli nasz sąsiad, mimo upomnień, odbywa w mieszkaniu wielogodzinne próby zespołu grającego na dudach. Muzyka to nie hałas, ale jeżeli dudziarz będzie grał lekceważąc wszelkie normy, nie pomoże mu nawet zdobycie mistrzostwa Szkocji.