Całkiem niedawno na łamach Bezprawnika chwaliliśmy inicjatywę postawienia butelkomatów w dwóch miastach Polski – w Krakowie i Sosnowcu. Teraz okazuje się, że butelkomat z Krakowa chwilowo musiał zniknąć, chociaż przedstawiciele miasta uspokajają, że maszyna jeszcze powróci. Po prostu nikt nie przypuszczał, że urządzenie wzbudzi aż takie zainteresowanie wśród… bezdomnych.
Butelkomat z Krakowa: skończyły się pieniądze radnego
Zasada działania butelkomatów jest bardzo prosta: za wrzucenie butelki plastikowej wrzucający otrzyma pewną kwotę. W Krakowie ta kwota wynosi akurat 10 groszy za butelkę. Maszynę, którą postawiono w urzędzie miasta, zaopatrzono w odpowiednie środki finansowe. 1000 zł dał od siebie jeden z radnych Krakowa, 500 zł – jeden z mieszkańców. Łatwo zatem obliczyć, że pieniędzy miało starczyć na 15 tys. butelek.
Okazuje się, że butelkomat z Krakowa wzbudził tak duże zainteresowanie, że już po kilku tygodniach zabrakło środków na wypłatę za kolejne butelki. Czy krakowianie aż tak mocno zainteresowali się tą inicjatywą? Okazało się, że nie do końca. Lwią część środków z automatu pobrali bowiem… bezdomni. To oni najchętniej przynosili plastikowe butelki, w zamian otrzymując odpowiednią „wypłatę”. Zdaniem władz miasta to, że butelkomat z Krakowa był tak chętnie oblegany przez bezdomnych, miało rodzić też inne problemy.
Nieprzyjemne zapachy i dyskomfort petentów
Jak twierdzi sam prezydent miasta, Jacek Majchrowski, bezdomni przynosili butelki, które nie były odpowiednio przygotowane do wrzucenia do butelkomatu. Miały być często zanieczyszczone, niepróżnione do końca i wydzielające nieprzyjemny zapach. Podobno bezdomni mieli wrzucać też do butelkomatu nawet po kilkadziesiąt butelek naraz. To wszystko rzekomo wywoływało dyskomfort zarówno urzędników, jak i obsługiwanych przez nich petentów. Jednocześnie władze miasta zapewniają, że butelkomat powróci. Teraz Kraków rozgląda się za maszyną, którą będzie mogło wydzierżawić, wypożyczyć lub po prostu zakupić od przedsiębiorstw produkujących takie butelkomaty na plastik.
Pytanie brzmi tylko – czy butelkomat z Krakowa powinien wrócić na dawne miejsce, czyli do urzędu miasta? Wydaje się, że lokalizacja maszyny generalnie nie była zbyt trafiona. Wielu mieszkańców Krakowa mogło czuć się niekomfortowo z faktem, że wrzuca zużyte butelki do automatu. Niezbyt dobrze mogli czuć się też sami bezdomni. A należy pamiętać, że to właśnie bezdomni mogą w dużej mierze pomóc miastu w walce z plastikiem, a przy okazji – uczciwie zarobić symboliczne pieniądze. Pozostaje mieć nadzieję, że butelkomaty już wkrótce staną w wielu miastach na terenie całej Polski.