Polacy wciąż czują się klientami drugiej kategorii w Europie. Uważają, że dostają gorsze produkty niż na przykład Niemcy, a czasem muszą nawet za nie więcej płacić. Ale czy zawsze tak jest? Aplikacja Lidl Plus właśnie zadebiutowała za Odrą. A w Polsce jest już od dawna.
Aplikacja Lidl Plus jest dostępna dla Polaków już od początku kwietnia. Można tam znaleźć oczywiście najnowsze gazetki i oferty, ale nie tylko. Są nawet specjalne rabaty dla posiadaczy apki. I trzeba przyznać, że aplikacja zbiera całkiem pozytywne recenzje.
Aplikacja Lidl Plus wreszcie w… Niemczech
Teraz się okazuje, że polscy klienci Lidla mieli dostęp do aplikacji wcześniej niż… klienci niemieccy. A przypomnijmy, Niemcy to w końcu ojczyzna tego dyskontowego giganta.
Aplikacja Lidl Plus właśnie ruszyła po kilku tygodniach za Odrą. Ale nie wszędzie, a tylko w dwóch landach – w Berlinie oraz w Brandenburgii. Łącznie więc będą mogli z niej korzystać klienci tylko 250 niemieckich sklepów.
Reszta kraju będzie musiała na aplikację poczekać – prawdopodobnie dopiero do 2020 roku.
Aplikacja Lidl Plus w Polsce przed Niemcami. O co chodzi?
Trzeba przyznać, że to może się wydawać dziwne, że aplikacja Lidl Plus najpierw trafiła do Austrii i Polski, a dopiero potem do Niemiec. Czy to znaczy, że sieć woli polskiego klienta od niemieckiego?
Cóż, można by tak uznać na pierwszy rzut oka. Ale Lidl w Polsce ma niecałe 700 punktów. W Niemczech – ponad 3,3 tys. W Austrii natomiast nieco ponad 200.
Polska jest więc z pewnością ważnym rynkiem dla tej wielkiej sieci. Może nawet bardzo ważnym – ale z pewnością nie najważniejszym. Czemu więc szybciej dostaliśmy aplikację szybciej niż Niemcy?
Być może wynika to z pewnego niemieckiego konserwatyzmu, czy raczej – z ostrożności. W kulturze biznesowej naszego zachodniego sąsiada przyjmuje się, że nie warto wykonywać ryzykownych ruchów, lepiej najpierw się starannie przygotować – i wszystko dokładnie sprawdzić.
Może więc Lidl nie chciał od razu rzucać się na głęboką wodę? Może chciał najpierw sprawdzić, czy aplikacja Lidl Plus sprawdzi się na mniejszych rynkach, a więc w Polsce oraz Austrii?
To chyba najbardziej sensowna teoria. Ale można wysnuwać i inne. Może na przykład Lidl uznaje, że polscy konsumenci są bardziej otwarci na nowości niż konserwatywni Niemcy? A może sieć dostrzega, że na naszym rynku dyskontowa rywalizacja jest wyjątkowo zacięta? I że walka z Biedronką i rosnącym Dino wymaga dodatkowych narzędzi?