Jedno trzeba przyznać, jeśli chodzi o program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości – wywołał takie poruszenie, że choćby Koalicja Obywatelska stawała na głowie, to nie jest w stanie wywołać wokół siebie większego medialnego szumu. Kwestia rosnącej w absurdalnym tempie płacy minimalnej to jedno, ale zostają jeszcze składki ZUS od dochodu. W reakcji na oburzenie wielu przedsiębiorców minister Emilewicz deklaruje, że pomysł PiS będzie dotyczyć tylko najmniejszych przedsiębiorców.
Składki ZUS od dochodu jednak tylko dla najmniejszych firm?
Nagle obietnice wyborcze PiS rozrosły się (chociaż trudno powiedzieć, że niespodziewanie) poza piątkę Kaczyńskiego. Zarówno płaca minimalna (najpierw podniesiona do 3, a potem – do 4 tys. zł), a także składki ZUS od dochodu, wywołały oburzenie przedsiębiorców. Głównie dlatego, że koszt pierwszej obietnicy sfinansują sami, a druga miałaby być opłacalna jedynie dla nielicznych. Nagle bowiem okazało się, że składki ZUS mogą być horrendalnie wysokie w przypadku tych, którzy zarabiają więcej (zresztą dzięki swojej własnej, ciężkiej pracy). Na przykład „Rzeczpospolita” oblicza, że dochody 20 tys. zł netto osiągane poprzez prowadzenie działalności gospodarczej, wywindują składki na wysokość ok. 8 tys. zł. Własnych obliczeń dokonał też red. naczelny Jakub Kralka w tekście „Nie uważam, że program PiS jest adresowany do nieudaczników życiowych, ale naprawdę karze on za każdy przejaw inicjatywy„.
To tylko ewolucja małego ZUS-u
Szybko rozeszły się wieści, że o nowych obietnicach (zwłaszcza o płacy minimalnej, a konkretniej – o jej wysokości) niespecjalnie miała pojęcie minister Emilewicz. Postanowiła zatem (sama lub nie), że trzeba nieco uspokoić przedsiębiorców. Zapowiedziała na Twitterze, że składki ZUS od dochodu, a zatem składki proporcjonalne, będą obowiązywać wyłącznie tych przedsiębiorców, którzy osiągają niewielkie dochody. Tłumaczy również, że propozycja premiera Morawieckiego ma dotyczyć zmiany kategorii z przychodowej na dochodową. I w rzeczywistości ma być… ewolucją przepisów dotyczących małego ZUS-u.
Zmiany miałyby zatem spowodować, że po prostu więcej podmiotów mogłoby skorzystać z możliwości płacenia proporcjonalnych składek ZUS. Obecnie naliczanie składek ZUS jest uzależnione od przychodu i jest możliwe w przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych, które w całym poprzednim roku kalendarzowym uzyskały łączny przychód nie przekraczający trzydziestokrotności kwoty minimalnego wynagrodzenia.
Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że minister Emilewicz próbuje pospiesznie ugasić pożar, jaki wzniecił swoimi słowami premier Morawiecki. Nie zmienia to jednak przecież faktu, że nawet jeśli zmiany poszłyby we wskazanym przez minister kierunku, to z wysokości płacy minimalnej w 2021 r. nikt się nie wycofuje. A to i tak będzie wystarczający problem dla przedsiębiorców.