Zatrudnianie na podstawie umów cywilnoprawnych zamiast umowy o pracę to wciąż powszechne zjawisko. Pracodawca zyskuje bowiem w ten sposób podwójnie – zatrudnia osobę, na której ciążą obowiązki równe pracownikom bez jednoczesnego przyznawania uprawnień wynikających z pracy na etacie. Osoba zatrudniona może walczyć o swoje prawa przed sądem pracy. Konsekwencje ustalenia stosunku pracy wbrew pozorom nie będą jednak negatywne tylko dla pracodawcy. Również sam pracownik może na tym stracić. I to czasem naprawdę niemałe pieniądze.
Sądowe ustalenie stosunku pracy
O umowie nie może decydować sama jej nazwa. Kluczowe jest więc ustalenie, czy dana umowa cywilnoprawna nosi znamiona umowy o pracę. Z roszczeniem o ustalenie stosunku pracy może wystąpić nie tylko sam pracownik, ale i Inspektor pracy. W momencie uprawomocnieniu się wyroku osoba zatrudniona na podstawie umowy cywilnoprawnej nabędzie status pracownika. Tym samym będą jej przysługiwać wszystkie uprawnienia związane z pracą na etacie.
Prawo do urlopu
Jednym z podstawowych uprawnień pracownika jest prawo do urlopu. A z nim związane jest także prawo do żądania od pracodawcy wypłacenia ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. W prawie pracy obowiązuje 3-letni okres przedawnienia roszczeń, a więc maksymalnie za ten czas pracownik będzie mógł dochodzić zapłaty ekwiwalentu.
Wyrównanie wynagrodzenia
Sądowe ustalenie stosunku pracy może też spowodować konieczność wyrównania różnicy między wynagrodzeniem na podstawie umowy cywilnoprawnej a na etacie – na przykład ze względu na to, że dotychczasowe wynagrodzenie było niższe niż minimalna kwota gwarantowana pracownikom zatrudnionym na identycznym stanowisku. Do tego dochodzi jeszcze wynagrodzenie za nadgodziny, pracę w godzinach nocnych czy w święta. Pracownik może domagać się także zapłaty za przestój, czas choroby czy wypłacenia nieprzedawnionych ekwiwalentów za odzież roboczą i obuwie.
Pewność pracy, czyli ochrona przed wypowiedzeniem umowy
Konsekwencje ustalenia stosunku pracy są jednak jeszcze dalej idące – na przykład nie zawsze możliwe będzie wypowiedzenie umowy o pracę. Dotyczy to chociażby osób znajdujących się 4 lata przed wiekiem emerytalnym. Artykuł 39 Kodeksu pracy przewiduje bowiem, że:
Pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę pracownikowi, któremu brakuje nie więcej niż 4 lata do osiągnięcia wieku emerytalnego, jeżeli okres zatrudnienia umożliwia mu uzyskanie prawa do emerytury z osiągnięciem tego wieku.
W uzasadnionych przypadkach pracownik będzie też mógł żądać odszkodowania za bezprawne rozwiązanie stosunku pracy.
Pracownik nie zawsze zyskuje
Zawieranie umów zlecenia zamiast umowy o pracę często przedstawiane jest jako wykorzystywanie pracownika. I choć niewątpliwie w wielu przypadkach tylko pracodawca zyskuje, to niektórym osobom zatrudnionym na umowie cywilnoprawnej taka sytuacja jak najbardziej odpowiada. Bywa, że priorytetem nie jest stałości pracy czy dodatkowe uprawnienia, ale wyższe wynagrodzenie. Konsekwencje ustalenia stosunku pracy w takiej sytuacji będą więc dla pracownika niekorzystne. I nie chodzi tu tylko o wynagrodzenie. Zacznie on podlegać także odpowiedzialności porządkowej i dyscyplinarnej, szczególnie jeśli chodzi o usprawiedliwianie nieobecności. Będzie ponadto obowiązany do osobistego świadczenia pracy, inaczej niż przy umowie zlecenia, która takiej konieczności nie przewiduje.
Pracowniku – zapłać ZUS
W przypadku umowy cywilnoprawnej składki ZUS mogły nie być płacone w ogóle albo uiszczano je tylko w części. Ustalenie stosunku pracy narzuca natomiast konieczność skorygowania dotychczasowych deklaracji i zapłaty odpowiednich kwot. Co prawda to na pracodawcy będzie spoczywał obowiązek prawidłowego naliczania i odprowadzania składek, jednak ma on prawo domagać się od pracownika zwrotu odpowiednich części. Ubezpieczenie emerytalne i rentowe jest bowiem finansowane zarówno przez pracodawcę, jak i pracownika, nie wspominając już o składkach ubezpieczenia chorobowego i zdrowotnego, które obciążają tylko pracownika.
Zwrot składek może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy
Konsekwencje ustalenia stosunku pracy ze względu na ZUS są dla pracownika często o wiele bardziej dotkliwe niż dla pracodawcy. Było tak chociażby w sprawie zakończonej wyrokiem Sądu Najwyższego 26 września 2018 roku. W wyniku ustalenia, że umowa o dzieło nosiła znamiona umowy o pracę pracodawca skorygował deklarację ZUS i odprowadził zaległe składki w wysokości 80 tysięcy złotych. Wezwał następnie pracownika do zwrotu części składki w wysokości aż 68 tysięcy, na co ten nie chciał się zgodzić. W wyniku wniesienia skargi kasacyjnej Sąd Najwyższy uznał, że obowiązek zapłaty składek ZUS to konsekwencja podlegania obowiązkom ubezpieczeniowym wynikającym z ustawy. Pracownik zatrudniony na umowie o dzieło cieszył się wyższym, bo nieoskładkowanym wynagrodzeniem. W wyniku ustalenia stosunku pracy zyskał więc co prawda szereg uprawnień, ale przy okazji także obowiązek zwrotu odpowiedniej części składek – zarówno umowy cywilnoprawne, jak i umowa o pracę mają bowiem swoje dwie strony medalu.