Zatory płatnicze stanowią prawdziwą zmorę w toku prowadzenia działalności gospodarczej. Zjawisko to ma negatywne konsekwencje nie tylko dla płynności finansowej poszczególnych firm, ale także dla całej gospodarki jako takiej. Na tyle, że państwo stara się je zwalczać. Ustawa antyzatorowa doczeka się niebawem wejście w życie kolejnej nowelizacji.
Zatory płatnicze to zmora codzienności przedsiębiorców w Polsce
W dniem 1 stycznia 2020 r. wejdzie w życie ustawa antyzatorowa, podpisana w sierpniu przez prezydenta. Pisaliśmy już na łamach Bezprawnika o tym, w jaki sposób ma ona przynieść ograniczenie zatorów płatniczych. Zasadniczym celem jej przepisów jest – jak się łatwo domyślić – skłonienie niesumiennych kontrahentów do uregulowania swoich zobowiązań. Co więcej, ustawodawca zakłada, że zmiany zniechęcą poszczególnych przedsiębiorców do generowania zatorów płatniczych i tym samym komplikowanie życia swoim partnerom biznesowym. Sam problem jest na tyle poważny, że wręcz powszechny.
Z zatorami płatniczymi, według niektórych szacunków, spotkało się nawet 80-90% przedsiębiorstw. Co gorsza, nawet paromiesięczne zaległości w płatnościach nie są w praktyce niczym niespotykanym. Samo zjawisko hamuje rozwój firm, czasem wręcz po prostu zagraża ich płynności finansowej. Jego skala z kolei w pewnym stopniu spowalnia rozwój całej polskiej gospodarki.
Ustawa antyzatorowa przede wszystkim ma wywierać prawną presję na nieuczciwe podmioty
Ustawodawca przewidział stary, sprawdzony sposób na walkę ze zjawiskami, które mu nie pasują. Dłużników czekają więc kary, sankcje i ograniczenia. O sprawie szerzej rozpisuje się także Dziennik Gazeta Prawna. W pierwszej kolejności, skrócony zostanie maksymalny termin na dokonanie płatności. Jeżeli stroną transakcji jest podmiot publiczny, wyniesie on raptem 30 dni. Pod warunkiem, że nie chodzi o podmioty lecznicze. W przypadku transakcji asymetrycznych, gdy jedną stroną będzie średni bądź mały przedsiębiorca a drugą większa firma, termin ulegnie skróceniu do 60 dni.
W przypadku równorzędnych stron, zobowiązania mogą zostać uregulowane w terminie dłuższym niż dwa miesiące. Warunkiem będzie jednak udowodnienie przez dłużnika, że takie przedłużenie jest konieczne. Jeśli jednak ten nie zdoła zapłacić wierzycielowi należnych pieniędzy w ciągu 120 dni, ten będzie mógł po prosty wypowiedzieć umowę, bądź od niej odstąpić. Termin będzie biegł od momentu doręczenia dłużnikowi faktury za towar bądź usługę. Nieuzasadnione wydłużanie terminów zapłaty będzie dodatkowo czynem nieuczciwej konkurencji.
UOKiK będzie nakładać kary na firmy najbardziej ociągające się z zapłatą swoich zobowiązań
Gdzie czyny nieuczciwej konkurencji, tam i kary. Ustawa antyzatorowa przewiduje także zwiększenie uprawnień Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK będzie mógł nakładać kary na najbardziej niesumiennych dłużników. Co więcej, ich wymiar będzie zależeć między innymi od kwoty zobowiązania, oraz okresu płatności. Warto przy tym zauważyć, że ustawodawca postanowił wziąć pod uwagę szerszy aspekt kwestii zatorów płatniczych.
Nie ma bowiem sensu karać przedsiębiorstwa, które nie jest w stanie uregulować wierzytelności dlatego, że samo czeka na pieniądze od swoich niesumiennych dłużników. W takich właśnie sytuacjach, będzie można uniknąć kary. Wzrośnie także stawka odsetek za opóźnienia w transakcjach handlowych, z 9,5 do 11,5%. Zmiana ta nie dotknie jednak podmiotów leczniczych.
Nowe przepisy przewidują także odliczanie długów od podatku dochodowego, oraz coroczne raporty największych przedsiębiorstw
Ustawa antyzatorowa przewiduje także udogodnienia dla przedsiębiorców borykających się z niesumiennymi dłużnikami. Wierzytelności będą mogły zostać odliczone od podatku, zarówno PIT jak i CIT. Teoretycznie taka możliwość nie powinna wiązać się ze szczególnym obciążeniem dla budżetu państwa. Ciężar fiskalny tej ulgi podatkowej zostanie przeniesiony bezpośrednio na dłużnika. To on będzie musiał powiększyć podstawę swojego opodatkowania o niezrealizowane w terminie wierzytelności. Takie rozwiązanie należałoby pochwalić. W jakimś stopniu pozwoli zminimalizować szkody poczynione przez zatory płatnicze w poszczególnych firmach.
Co więcej, największe firmy – takie których roczny dochód przekracza 50 milionów złotych – będą zmuszone składać ministerstwu przedsiębiorczości i technologii coroczne sprawozdanie o stosowanych przez nie terminach płatności. Raporty takie będą publiczne, co teoretycznie ma pozwolić potencjalnym partnerom biznesowym przedsiębiorstwa ocenić jego wiarygodność jeszcze przed wejściem w nim jakieś relacje.
Ustawa antyzatorowa nie rozwiąże problemu z niesumiennymi partnerami biznesowymi, ma jedynie ograniczyć możliwie skalę zjawiska
Warto zadać sobie pytanie: czy ustawa antyzatorowa przyniesie przedsiębiorcom powszechną ulgę od niesumiennych kontrahentów? Niestety, najprawdopodobniej nie. Zdają zresztą sobie z tego sprawę nawet jej pomysłodawcy. Celem nie jest zlikwidowanie całego negatywnego zjawiska, a jedynie jego znaczące ograniczenie. Problem polega na tym, że zatory płatnicze występują także, a może przede wszystkim, w toku wciąż trwających reakcji biznesowych.
Owszem, w jakimś stopniu zapewne dolegliwość nowych przepisów, oraz ryzyko poniesienia dodatkowych kosztów, może skłonić dłużników do zapłaty. W praktyce jednak kiedy wierzyciel tak naprawdę nie chce, albo nie może, zrywać współpracy z dłużnikiem, zaostrzenie przepisów samo w sobie nie większych korzyści. Z drugiej strony, gdy relacja biznesowa się kończy – i to niekoniecznie w zgodzie – surowsze traktowanie przez państwo strony nieuczciwej z pewnością można uznać za po prostu sprawiedliwe.