Wyrok TSUE w sprawie frankowiczów rozgrzał do czerwoności zarówno samych frankowiczów jak i – oczywiście – banki. Zaciekłej wymianie ciosów przygląda się natomiast reszta kredytobiorców, ponieważ to, jak instytucje bankowe poradzą sobie z tym kryzysem, może mocno wpłynąć na ich oferty w przyszłości. Instytucje broniące praw konsumentów są natomiast zdania, że straszenie frankowiczów żądaniem odszkodowania za unieważnienie kredytu nie ma głębszego sensu.
Wyrok TSUE ws. frankowiczów zapoczątkował wymianę ciosów
Wyrok TSUE w sprawie frankowiczów mocno ucieszył kredytobiorców, którzy zaciągali swoje zobowiązania we frankach szwajcarskich. Przynajmniej część z nich prawdopodobnie wierzyła, że wyrok unijnego trybunału zakończy ich problemy, a sprawy w polskich sądach od tej pory będą rozstrzygane na ich korzyść.
Banki jednak wcale nie zamierzają złożyć broni i biernie czekać na dalszy rozwój wypadków. Najpierw Związek Banków Polskich, podgrzewając spór frankowicze vs. banki, przestrzegł za pośrednictwem swoich przedstawicieli, że masowe unieważnianie umów kredytowych może być zgubne dla samych kredytobiorców. Teraz, jakby tego było mało, Raiffeisen – przy okazji sprawy państwa Dziubaków – straszy, że w razie unieważnienia kredytu we frankach będzie domagać się astronomicznego odszkodowania. I mieszkania, które było wzięte na kredyt.
Instytucje broniące konsumentów uważają, że straszenie frankowiczów żądaniem odszkodowania nie powinno jednak przynieść bankom realnych korzyści.
Straszenie frankowiczów żądaniem odszkodowania to tylko zwykły straszak?
Zdania, że szumne zapowiedzi banków to jedynie straszak, który ma zniechęcić frankowiczów do walki o unieważnienie umów, jest prof. Mariusz Golecki, rzecznik finansowy. W rozmowie z DGP stwierdził, że ani on sami, ani jego prawnicy nie znajdują podstaw prawnych do składania takiego rodzaju pozwów, jakimi straszył ZBP. Czyli – o zwrot kapitału wraz z wynagrodzeniem. Jednocześnie zaznacza, że bank oczywiście ma prawo wystąpić z takim pozwem. Tyle, że po prostu mało prawdopodobne jest, by sądy chciały takie roszczenie uwzględnić. Zdaniem rzecznika finansowego kluczowy jest fakt, że banki stosowały klauzule abuzywne. Tym samym, jeśli sądy skłoniłyby się do uwzględnienia roszczeń banków, oznaczałoby to, że w zasadzie umieszczanie niedozwolonych postanowień w umowie jest całkowicie bezkarne. To z kolei kłóciłoby się z podejściem zarówno polskich sądów jak i unijnego trybunału, które uważają, że kluczowe jest zapewnienie konsumentom odpowiedniej ochrony.
Podobne zdanie mają zresztą przedstawiciele UOKiK. Oni też skłaniają się do tego, że najistotniejszy jest fakt, że banki umieściły w umowach klauzule abuzywne. Z tego względu, jak twierdzą, już od samego początku umowę należało uznać za nieważną. Prezes UOKiK, Marek Niechciał zapowiada też, że urząd ma w planach przygotowanie analizy prawnej na temat kredytów frankowych. Analiza ma przede wszystkim uświadomić frankowiczom, jakie mają prawa i czego mogą żądać od banków.
Nie zmienia to jednak faktu, że banki tak łatwo się nie poddadzą – w końcu w ich interesie jest, by ugrać możliwie jak najwięcej. Jest to zresztą absolutnie normalne zachowanie. Wydaje się również, że ostatecznie żadna ze stron nie poniesie spektakularnego zwycięstwa lub porażki. W obu przypadkach mogłoby to stanowić poważny problem dla władz państwowych, które w końcu musiałyby podjąć jakąś interwencję.