Hasło: potrzeba matką wynalazku sprawdza się również w czasach zarazy. Jak pracować zdalnie, kiedy wokół nas bałagan a szef wymaga od nas stałego kontaktu przez kamerkę w laptopie? Oczywiście można posprzątać. Ale nie trzeba! Istnieje program, który stworzy nam dowolne wirtualne tło za plecami, dzięki czemu nieporządek może zostać zastąpiony na przykład przez ścianę gabinetu nobliwego profesora.
Jak pracować zdalnie w bałaganie?
Chodzi o program Zoom. Istnieje on już jakiś czas, ale dopiero teraz zaczął nabierać na znaczeniu. Jego tak istotną w czasach koronawirusowej kwarantanny funkcję opisał portal The Verge. Chodzi o opcję Virtual Background. Pozwala ona użyć albo tło będące już w bazie programu, albo dodać własne. Zapewne większość osób skorzysta z tej drugiej opcji, bo sam Zoom oferuje jedynie… kosmos, most albo łąkę.
Niestety aplikacja bezproblemowo działa jedynie na systemach wyższej klasy (jak pisze The Verge – późne wersje OS-a z Intel Core i5 albo i7). Jeśli bowiem mamy nieco starszy sprzęt, Zoom będzie od nas wymagał… ustawienia za plecami zielonego ekranu, znanego chociażby z programów telewizyjnych. Pewnie mało kto ma taki bajer w domu, więc chyba jednak lepiej będzie po prostu posprzątać bałagan za plecami, niż inwestować w taką „ściankę”.
To, co za plecami jest bardzo istotne
Praca zdalna to dziś jeden z głównych tematów naszych codziennych rozmów. Tylko część osób była do niej przyzwyczajona, bo wiele firm przyjęło politykę zakazującą tej często bardziej efektywnej metody pracy. Ale dziś muszą zmienić swoje przyzwyczajenia. I niewykluczone, że poznają zalety takiej telepracy.
Ale że niektórzy szefowie wciąż nie mają zbyt dużego zaufania do podwładnych i oczekują od nich stałej obecności przed kamerą w laptopie, to okazuje się że tło za plecami staje się dość istotną sprawą. Sam pamiętam że kiedyś miałem zrobić relację z domu przez Skype do globalnej telewizji i musiałem na szybko wyrzucać wszystkie rzeczy z pokoju żeby stworzyć za sobą i tak niezbyt atrakcyjne tło w postaci białej ściany. Ale zawsze lepsze to niż sterta ciuchów za plecami.
A o tym, że tło jest bardzo ważne, przekonał się na przykład kandydat na prezydenta Warszawy w wyborach w 2018 roku. Patryk Jaki podpisał jeden ze swoich wyborczych dokumentów na tle okazale prezentującej się biblioteczki. Szybko jednak internauci i dziennikarze wykryli, że z biblioteczką coś jest nie tak. Na jednej z półek dopatrzono się bowiem całej serii… niemieckich książek z lat 80-tych o lokomotywach. Szybko okazało się bowiem, że to nie prywatna kolekcja kandydata, a element… planu filmowego. To już lepiej by wyglądał na tle kosmosu, używając apki Zoom.