Krótko cieszył się Łukasz Szumowski mianem polityka obdarzonego najwyższym zaufaniem społecznym. Właśnie zawiódł nadzieje wielu Polaków, którzy liczyli że pokaże zdrowy rozsądek i wyda negatywną opinię w sprawie planowanych przez PiS wyborów pocztowych. Niestety, Łukasz Szumowski i jego rekomendacje to wyraz jego podporządkowania się woli prezesa PiS, który ma teraz zielone światło na realizację swojego szaleńczego planu.
Łukasz Szumowski – rekomendacje wyborcze
Minister zdrowia od dobrych kilkunastu dni hamletyzował w sprawie wyborów prezydenckich 10 maja. Cały czas zwodził opinię publiczną mówiąc, że nad jego stanowiskiem pracują „eksperci” i że zaprezentuje je „po świętach”. Dziś po południu uciął w tej sprawie wszelkie spekulacje.
Wybory prezydenckie w tej tradycyjnej formie, gdzie wszyscy idziemy do urn, spotykamy się w lokalach wyborczych, są możliwe najwcześniej w sposób bezpieczny za dwa lata. I taka jest moja rekomendacja. Jeżeli ugrupowania polityczne nie zgodzą się na taką formułę, takie rozwiązanie, wtedy jedyną formą bezpieczną przeprowadzenia wyborów prezydenckich są wybory korespondencyjne.
…powiedział dziś Łukasz Szumowski. Czyli otworzył możliwość przeprowadzenia dwóch opcji – obu korzystnych dla rządzącej Polską prawicy i obu niedorzecznych. Z jednej strony widać, że minister zdrowia najchętniej widziałby wdrożenie propozycji Jarosława Gowina, czyli po prostu wydłużenia kadencji Andrzeja Dudy tak by prezydent był wybierany na 7 lat, z drugiej – zdając sobie sprawę że Gowin może swojej propozycji nie przepchnąć – zgadza się na powszechne głosowanie korespondencyjne, które lepiej nazywać po imieniu: szaleństwem.
Jednak duży zawód
I tak oto runął mit Łukasza Szumowskiego jako państwowca, bohatera i człowieka ulepionego z nieco innej gliny niż wielu krytycznie ocenianych polityków. Mit, który zaczął się chwiać już jakiś czas temu. Wszyscy widzimy jak mało Polska każdego dnia wykonuje testów (na głowę biją nas na przykład sąsiedzi z południa, czyli Czesi), jak ministerstwo manipuluje danymi, nie kwalifikując często osób które zmarły nosząc w sobie COVID-19 jako ofiar epidemii. Wreszcie minister zdrowia podczas czwartkowej konferencji prasowej z Mateuszem Morawieckim miał kilka stwierdzeń, których chyba po prostu nie przemyślał. Jednym z nich była zapowiedź, że nakaz zakrywania twarzy zostanie z nami do czasu wynalezienia szczepionki, czyli jeszcze przez jakiś rok. Co jest po prostu nierealne i niewykonalne w czasie chociażby letnich upałów. Łukasz Szumowski stwierdził też, że nie może podać żadnej daty wprowadzania kolejnych etapów planu łagodzenia restrykcji, czym wpędził w konsternację czekających na konkrety przedsiębiorców.
I żeby nie było – wciąż uważam że Łukasz Szumowski w wielu aspektach radzi sobie znakomicie. I powinniśmy dziękować Bogu, że szefem walki Polski z epidemią jest dziś on, a nie jego poprzednik Konstanty Radziwiłł. Szumowski sprawdza się na pierwszej linii frontu świetnie, zbudował swój autorytet, budzi też sympatię bo wypowiada się bardziej po ludzku niż zawodowi politycy. Co jednak z tego, jeśli w kluczowym momencie wyszedł z niego polityk?
Niech jako pointa posłuży artykuł 71 Kodeksu Etyki Lekarskiej:
Lekarz ma obowiązek zwracania uwagi społeczeństwa, władz i każdego pacjenta na znaczenie ochrony zdrowia, a także na zagrożenie ekologiczne. Swoim postępowaniem, również poza pracą zawodową, lekarz nie może propagować postaw antyzdrowotnych.