Jednym z ważnych – i słusznych – działań obecnego rządu jest podwyższenie od 1 stycznia 2017 r. płacy minimalnej do 2000 zł brutto. Szkoda tylko, że znowu zabrakło całościowego myślenia o prawie – skutkiem czego samotna matka zarabiająca najniższą krajową będzie pozbawiona wsparcia przez Fundusz Alimentacyjny.
Fundusz Alimentacyjny – na ratunek dzieciom
W 2007 roku polski parlament uchwalił ustawę o pomocy osobom uprawnionym do alimentów. Ten akt prawny, jak mało który, posiada preambułę, uroczysty wstęp pełny wielkich słów, z którymi nie sposób się nie zgodzić:
Uważając, że
dostarczanie środków utrzymania osobom, które nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb, a w szczególności dzieciom, jest w pierwszej kolejności obowiązkiem wskazanych w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym członków ich rodziny,
konstytucyjna zasada pomocniczości nakłada na państwo obowiązek wspierania jedynie tych osób ubogich, które nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb i nie otrzymują należnego im wsparcia od osób należących do kręgu zobowiązanych wobec nich do alimentacji,
wspieranie osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej z powodu niemożności wyegzekwowania alimentów należy łączyć z działaniami zmierzającymi do zwiększenia odpowiedzialności osób zobowiązanych do alimentacji, stanowi się co następuje
Celem ustawy było wsparcie dla dzieci, których rodzice – zazwyczaj ojcowie – zobowiązani przez sąd do płacenia alimentów, obowiązku tego nie regulowali, a egzekucje komornicze były bezskuteczne. A to duży problem społeczny. W Polsce zaległości rodziców względem dzieci wynoszą około 10 miliardów złotych. Komornicy sądowi prowadzą 600 000 (tak, sześćset tysięcy) spraw alimentacyjnych.
Zgodnie z ustawą, jeśli egzekucja jest bezskuteczna – dzieci mogą uzyskać świadczenie z Funduszu Alimentacyjnego. Wysokość świadczenia jest przyznaną przez sąd kwotą alimentów, ale nie większą niż 500 zł. Aby otrzymać świadczenie, oprócz bezskuteczności egzekucji, należy spełnić kryterium dochodowe. Świadczenie wypłacane przez Fundusz Alimentacyjny należy się, jeśli dochód na osobę nie przekracza 725 zł na osobę.
Mało, prawda? Jeśli matka samotnie wychowuje jedno dziecko, wówczas za niepłacącego alimentów ojca dziecka państwo wypłaca świadczenie, o ile dochód na dwie osoby nie przekroczy 1450 zł.
1450 zł. Netto.
Tymczasem, pensja minimalna w wysokości 2000 zł brutto to 1459,48 zł netto – o 9,48 zł więcej. Innymi słowy, minimalna pensja to najwidoczniej wystarczająco duże zarobki, by odebrać dzieciom należne im świadczenia.
Nie posądzałbym jednak rządzących o tak drastycznie niski poziom empatii. Ot, niedopatrzenie. Próg 725 zł dochodu nie został zmieniony od czasu uchwalenia pierwszej wersji ustawy. Warto przypomnieć, że w 2007 roku minimalne wynagrodzenie wynosiło 936 zł. Próg uzyskania świadczenia z funduszu wynosił zatem nieco ponad 3/4 minimalnego wynagrodzenia. W 2017 r. to będzie 1/3.
Jak rzadko kiedy warto mieć nadzieję, że do czasu wejścia w życie nowej stawki minimalnego wynagrodzenia rząd i parlament będą potrafili dokonać stosownej nowelizacji ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów. W końcu ustawę da się uchwalić w jeden weekend, prawda?