Stało się. Rafał Trzaskowski zastąpi Małgorzatę Kidawę-Błońską jako kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. To bardzo ważne posunięcie. Nie chodzi o polityczne kalkulacje, lecz o pokrzyżowanie kolejnego genialnego wyborczego pomysłu rządzących. Koalicja Obywatelska sprawiła bowiem, że pakiety wyborcze przygotowane przez Jacka Sasina trafią do niszczarki a nie do urn wyborczych.
Określenie przygotowań do wyborów 10 maja mianem „farsy” byłoby niedomówieniem
Polacy 10 maja nie poszli do urn. Wybory prezydenckie zostały przełożone zgodnie z układem Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego. Byłoby prościej, gdyby prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Teraz nie trzeba by jej było pospiesznie uchylać. Mimo wszystkich niedomagań prawnych takiego rozwiązania, przynajmniej pojawił się cień szansy na nowe otwarcie.
Nie ulega wątpliwości, że wybory prezydenckie należy przeprowadzić, najlepiej w terminach przewidzianych przez Konstytucję. Rozwiązanie w postaci wyborów hybrydowych – w zasadzie stacjonarnych, ale z opcją rozszerzonego głosowania korespondencyjnego dla niektórych grup osób – wydaje się być w tym momencie względnie bezpieczne.
Nowe wybory nie są jeszcze rozpisane, termin nie został wybrany. Wiadomo jednak, że obecni kandydaci będą chronieni przed koniecznością ponownego zbierania podpisów. Istnieje również opcja zgłoszenia nowych. Z tej postanowiła skorzystać Koalicja Obywatelska. Okazuje się, że bardzo słusznie zrobiła.
Koalicja Obywatelska wymieniła kandydata na prezydenta i jednocześnie uniemożliwiła wykorzystanie wydrukowanych pakietów wyborczych
Nie chodzi bynajmniej o samą kalkulację polityczną. Oczywiście, z pewnością wymienienie niepopularnej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na właściwie kogokolwiek innego jest posunięciem dobrym. Świadczą o tym chociażby krokodyle łzy wylewane od piątku na antenie rządowej telewizji. Czy Rafał Trzaskowski będzie miał szansę wygrać wyścig o fotel prezydenta naszego kraju? Zdecydują o tym wyborcy.
W tym momencie ważniejsze wydaje się to, że Koalicja Obywatelska właśnie pokrzyżowała jeden z planów obozu rządzącego na nadchodzące wybory. Rada Ministrów zastanawiała się bowiem co z wydrukowanymi pakietami wyborczymi. Chciała je wykorzystać w kolejnym głosowaniu. Kandydatura Rafała Trzaskowskiego sprawia, że będzie to absolutnie niemożliwe.
Rządzący z pewnością przekonywaliby, że jest to rozwiązanie podyktowane troską o pieniądze podatników. Pozorna oszczędność nie powinna jednak przykrywać ryzyka wiążącego się z wykorzystaniem tych konkretnych pakietów wyborczych drukowanych.
Nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za wyciek pakietów wyborczych drukowanych bez żadnego trybu i zabezpieczeń
Warto przypomnieć, że za przygotowanie powszechnego głosowania korespondencyjnego odpowiadał minister aktywów państwowych, Jacek Sasin. Nie jest w tym momencie ważne, czy posiadał samodzielność decyzyjną, czy wykonywał po prostu instrukcje premiera. Brak ustawowego upoważnienia do takiego posunięcia stanowiło dużą niedogodność, jednak wcale nie największą.
Wyciek pakietu wyborczego w jakości poligraficznej, stanowił nie tylko kompromitację naszego państwa, ale również bardzo poważne zagrożenie dla równości, uczciwości i ważności wyborów. Mowa o tych, które mają się dopiero odbyć.
Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś postanowi sobie we własnym zakresie dodrukować głosów. Przy głosowaniu stacjonarnym wystarczy taki spreparowany głos dorzucić do urny wyborczej. Potem następuje swoista loteria: albo karty do głosowania zostałyby po drodze należycie zabezpieczone, albo perfidne oszustwo wyborcze okazałoby się skuteczne.
Koalicja Obywatelska mogła nas uratować przed prawdziwą tragedią – kto wie jakie grupy interesu mogłyby zechcieć dosypać głosów do urn?
Niestety, nie wiemy właściwie do końca kto te pakiety wyborcze rządzącym drukował. Wszyscy zainteresowani mają teraz tendencje do wypierania się udziału w całym procederze. Jedno jest jednak pewne. Jeśli zabezpieczenia rządzący potraktowali równie poważnie jak Poczta Polska dane osobowe uzyskiwane ze spisów wyborczych, to moglibyśmy mieć do czynienia z wręcz masowymi fałszerstwami.
Nonszalancja rządzących właściwie poraża. Takie postępowanie można tłumaczyć na dwa sposoby: lekkomyślnością, albo nieczystymi intencjami. Trudno byłoby wskazać, która z tych opcji gorzej wróży dla Polski. Może się wręcz okazać, że Koalicja Obywatelska na naszych oczach faktycznie uratowała polską demokrację. Felerne pakiety wyborcze trafią tam, gdzie ich miejsce – do niszczarki.
Oczywiście, wydrukowanie tamtych pakietów wyborczych kosztowało budżet państwa niemałą sumę. Warto jednak pamiętać, że pełną odpowiedzialność za zmarnowanie tych pieniędzy ponoszą osoby, które wpadły na jakże genialny pomysł przygotowywania głosowania korespondencyjnego bez podstawy prawnej. Te same osoby zdecydowały wydrukować pakiety wyborcze w miejscu, które nie było wstanie zabezpieczyć ich przed wyciekiem.