Trwają konsultacje kodeksu branżowego dla fotografów – czas na przekazanie uwag upływa 31 sierpnia.
Znajomy fotograf wspomniał kiedyś w rozmowie, że jego stosunek do RODO najtrafniej określić można jako love-hate relationship. O ile na gruncie prywatnym, zdobycze RODO są dla niego nieocenione, o tyle żadna inna regulacja prawna w tak znaczący sposób nie wpłynęła na sposób prowadzonej przez niego działalności. Nie obyło się bez skorzystania z usług profesjonalnego podmiotu, który zapewnił niezbędne dokumenty, w tym szereg procedur i wytycznych. Nie jest to zaskakujące. Branża fotograficzna danymi osobowymi stoi, przynajmniej w części odnoszącej się do fotografii komercyjnej, wykorzystującej wizerunek konkretnej (a chcąc wypowiadać się zgodnie z RODO: możliwej do zidentyfikowania) osoby fizycznej. Wspomnianego znajomego, innych przedstawicieli branży fotograficznej, jak również fotografów amatorów (którzy mogą kiedyś zdecydować się na akt odwagi, wyjąć z szuflady/chmury/wpisz dowolne uchwycone przez obiektyw obrazy i podjąć decyzję o zajęciu się fotografią profesjonalnie) z pewnością ucieszy informacja, że z pomocą w zrozumieniu RODO przychodzi kancelaria prawna So in Law, Krajowy Cech Fotografów oraz firma Zalamo. W wyniku współpracy wspomnianych podmiotów powstał projekt kodeksu postępowania dla branży fotograficznej w sprawie rozporządzenia RODO. Aktualnie trwają konsultacje przedmiotowego dokumentu – wszyscy zainteresowani stosowaniem RODO w branży fotograficznej mogą zgłosić uwagi do kodeksu postępowania do 31 sierpnia.
Czym właściwie jest kodeks postępowania?
Nie wszyscy muszą interesować się tematyką ochrony danych osobowych na tyle, by na pytanie o to, czym są kodeksy postępowania, odpowiadać śpiewająco, żonglując motywami RODO i najnowszymi twittami ekspertów (mniej lub bardziej uznanych) z zakresu bezpieczeństwa informacji. Warto wyjść od tego, że pewnie uniknęlibyśmy tych wszystkich RODO absurdów (które stali czytelnicy Bezprawnika doskonale znają, a tym, którzy ich nie znają albo chcieliby, na poprawę humoru, je sobie przypomnieć, polecam zapiąć pasy i przenieść się jednym kliknięciem na RODO rollercoaster: 10 największych absurdów RODO.), gdyby większość sektorów została wyposażona w praktyczne narzędzie, pewnego rodzaju przewodnik po labiryncie RODO, w formie kodeksu postępowania. Najogólniej rzecz ujmując, w myśl art. 40 RODO, organizacje reprezentujące administratorów lub podmioty przetwarzające dane osobowe, w celu doprecyzowania zasad stosowania RODO we właściwej dla nich branży, mogą opracowywać kodeksy postępowania. W polskich realiach, aby kodeks miał charakter wiążący dla podmiotów, które do niego przystąpiły (o tym za chwilę) i został uznany za dzieło skończone, musi zostać zaaprobowany przez Urząd Ochrony Danych Osobowych. W tym celu projektodawcy kodeksu postępowania muszą złożyć do UODO odpowiedni wniosek, dołączając do niego informacje o przeprowadzonych konsultacjach (oraz o ich wyniku). Jeżeli decyzją UODO kodeks zostanie zatwierdzony, podlega on publikacji w rejestrze prowadzonym przez Urząd oraz Europejską Radę Ochrony Danych. Aktualnie, na stronie UODO, w zakładce właściwej dla rejestru kodeksów postępowania, widnieje informacja, że jak dotąd Urząd nie wydał decyzji w zakresie zatwierdzenia kodeksu postępowania. A szkoda, bo na przykładzie projektu kodeksu dla branży fotograficznej doskonale widać, że o RODO można pisać w sposób zrozumiały, uwzględniający konkretne przykłady, bez sienkiewiczowskiej składni, zdań podrzędnie złożonych i prawniczych pojęć.
Jakie korzyści wiążą się z przystąpieniem do stosowania kodeksu?
Jeżeli konsultacje kodeksu zakończą się sukcesem, a procedura zatwierdzenia kodeksu przed UODO zostanie sfinalizowana, przedstawiciele branży fotograficznej będą mieli możliwość przystąpienia do kodeksu. Autorzy kodeksu postępowania dla branży foto, wskazują następujące zalety związane z przystąpieniem do stosowania do kodeksu:
(…) główną zaletą jest uzyskanie gotowej i bezpłatnej pomocy w stosowaniu przepisów RODO. Dzięki stosowaniu kodeksu można również wykazać, że administrator danych (np. przetwarzający dane fotograf) wywiązuje się z obowiązków nałożonych przepisami prawa. Ponadto, wykazanie stosowania kodeksu może być okolicznością łagodzącą w przypadku decyzji podejmowanej przez organ nadzorczy, np. w kwestii nałożenia administracyjnej kary pieniężnej oraz jej wysokości.
Kodeks postępowania ma stanowić przydatne narzędzie, umożliwiające właściwe stosowanie RODO w danej branży. Czy autorzy kodeksu sektorowego dla fotografów sprostali temu oczekiwaniu?
Wszyscy serialowi maniacy znają to uczucie, które towarzyszy informacji o pojawieniu się kolejnego sezonu ulubionej produkcji. Dotychczasowe plany nagle ulegają przetasowaniu, bo serce nie sługa i każe choćby podejrzeć, co się zadzieje. Podobne zjawisko wystąpiło u mnie, gdy na telefonie pojawiło się powiadomienie o publikacji projektu kodeksu postępowania dla branży fotograficznej. Z czystej ciekawości chciałam spojrzeć, na maksymalnie dwa, trzy przykłady. Tymczasem dwie godziny i dwie kawy później, zamknęłam dokument, przeczytany od deski do deski. Podczas lektury szczególnie interesowało mnie to, czy autorzy podołają zadaniu i uproszczą przekaz wynikający z RODO oraz w jaki sposób osiągną ten cen. Ostateczny werdykt w tym zakresie pozostawiam przedstawicielom branży fotograficznej, jednak warto wypunktować kilka rzeczy, które sprawiają, że dokument stanowi uporządkowaną, logiczną całość i w mojej ocenie może okazać się bardzo przydatnym narzędziem w pracy fotografa:
- Kodeks podzielono na pięć części, co powoduje, że czytelnik może wybrać ten zakres informacji, który jest dla niego kluczowy. Część pierwsza stanowi „ściągę” z podstaw RODO (wzbogaconą o branżowe przykłady), część druga ma charakter przewodnika, w którym znajdziemy omówienie praktycznych problemów (np. związanych z wykonywaniem sesji ślubnych, rodzinnych, szkolnych, a nawet fotografii ulicznej, czy TFP) – co istotne, w tej części umieszczono również wzory dokumentów. Kolejna, trzecia część poświęcona jest omówieniu procedur wewnętrznych związanych z wdrożeniem RODO (w tej części wyjaśniono, jakie środki techniczne i organizacyjne należy zapewnić, żeby zminimalizować ryzyko naruszenia ochrony danych osobowych), w czwartej części wskazano, w jaki sposób można przystąpić do kodeksu, natomiast ostatnia, piąta część dotyczy monitorowania przestrzegania kodeksu.
- Choć w paru miejscach kodeksu posłużono się przepisami prawa, w tym cytatami z RODO, zasadniczo w publikacji zdecydowano się na porzucenie języka prawniczego na rzecz sformułowań o charakterze bardziej przyswajalnym dla osób, dla których terminologia prawnicza jest zbyt zawiła i które nie zamierzają odbywać wielogodzinnych wycieczek po sieci (lub, jak kto woli, po bibliotece) w celu zrozumienia, o czym rozmawiają prawnicy. Miejmy nadzieję, że ten ukłon w stronę czytelnika spotka się z uznaniem. Jest po polsku, bez zbędnych komplikacji.
- Podano przykłady, wiele przykładów. Począwszy od tych bardziej przyziemnych i oczywistych, skończywszy na tych bardziej złożonych. Oczywiście kodeks nie uwzględnia wszelkich kombinacji możliwych zdarzeń, jednak odniesiono się do kwestii, które mogły spędzać sen z oczu niejednego fotografa. Przykładowo, odpowiedziano na pytanie, co powinien zrobić fotograf, który zamierza wykorzystywać wykonane fotografie do celów promocji własnej (w tym poprzez publikację na stronie internetowej lub na blogu), natomiast w zakresie zagadnień bardziej złożonych, poruszono kwestię wizerunku jako danej biometrycznej i zalecono pobieranie odrębnej zgody w przypadku, gdy fotograf publikuje fotografie swoich klientów na portalach społecznościowych, które przetwarzają wizerunek z wykorzystaniem metod technicznych, sprawiających, że staje się on daną szczególnej kategorii.
- Kodeks zasadniczo dotyczy RODO, jednak nie zamknięto się wyłącznie na przepisy tego rozporządzenia. Autorzy odnoszą się w treści kodeksu również do innych regulacji prawnych, które mają istotne znaczenie dla branży fotograficznej. Dla przykładu, w treści publikacji w kilku zdaniach wyjaśniono, czym w świetle prawa jest wizerunek i jakim reżimom prawnym podlega.
Jak widać, autorzy dołożyli starań, by ujarzmić RODO i wspomóc fotografów w stosowaniu jego przepisów w codziennej pracy. Z pewnością znajdzie się kilka kwestii, na temat których kodeks milczy, a które mogłyby mieć istotne znaczenie dla branży fotograficznej, jak chociażby problematyka wykonywania fotografii dronem. Wszystkich zainteresowanych tematem zachęcam do lektury kodeksu.
Nad formą zawsze warto popracować (nie tylko sportową)
Na koniec pojawia się refleksja dotycząca samej formy kodeksu postępowania. Nie każdy ma czas, chęć i możliwość, by zaczytać się w przeszło stustronicowym dokumencie. Może krokiem naprzód byłoby opublikowanie opracowanego materiału również w formie audiobooka lub podcastu. Wówczas wszyscy zabiegani, jak ja, mogliby podczas robienia zakupów spożywczych, zagłuszyć płynące z głośników alerty o konieczności zachowania odstępu od pozostałych klientów (które znamy już przecież na pamięć), wybrzmiewającym ze słuchawek, strumieniem wiedzy o ochronie danych osobowych. A ci bardziej dbający o formę, pójść pobiegać, w rytm RODO.