Przedsiębiorcy z województwa kujawsko-pomorskiego już za niecały tydzień będą mogli składać wnioski o dotację na kapitał obrotowy. Sęk w tym, że postawiono ich w identycznej sytuacji jak wcześniej przedsiębiorców z województwa zachodniopomorskiego.
Nabór wniosków o bezzwrotną dotację tym razem w kujawsko-pomorskim. Ale skorzystają tylko nieliczni
30 lipca o godz. 8:00 ma ruszyć nabór wniosków o bezzwrotną dotację w województwie kujawsko-pomorskim. Zakończy się dosłownie dzień później – 31 lipca o godz. 8:00. Dystrybucją grantów zajmuje się Kujawsko-Pomorski Fundusz Pożyczkowy, a więcej informacji można znaleźć na tej stronie.
Przedsiębiorcy, którzy liczą na warunki zbliżone do tych określonych przez PARP dla średnich firm rozczarują się jednak. Tak jak początkowo przedsiębiorcy z województwa zachodniopomorskiego, tak i firmy z kujawsko-pomorskiego muszą wykazać co najmniej 70-procentowy spadek przychodów. Czyli ponownie – muszą już znaleźć się naprawdę na krawędzi (i gdzieś w granicach bankructwa) by otrzymać wsparcie. I o ile marszałek województwa zachodniopomorskiego podjął decyzję o złagodzeniu kryteriów, o tyle wątpliwe jest, by to samo uczynił marszałek województwa kujawsko-pomorskiego – i to zaledwie tydzień przed naborem.
Nikt nie zwrócił uwagi na to, przed czym uprzedzano od początku
Właściwie w każdym województwie trzeba spełniać inne warunki, by otrzymać dotację na kapitał obrotowy. W większości przypadków są to warunki zbliżone do tych ogłoszonych przez PARP dla średnich firm, chociaż praktycznie nigdy nie są takie same.
Część przedsiębiorców może być zdziwiona takim stanem rzeczy, podobnie jak faktem, że nie we wszystkich województwach wystartował nabór wniosków na bezzwrotne dotacje. Dobrym przykładem jest tu województwo małopolskie, które uruchomiło w zamian „bon rekompensacyjny”, który w dodatku przyznawało… w maju. Czyli w momencie, gdy wielu przedsiębiorców nawet nie spodziewało się jakichkolwiek bezzwrotnych dotacji dla firm.
Problem polega na tym, że właściwie od początku można było przewidywać, że sytuacja w każdym województwie będzie wyglądać inaczej. Na przykład na stronie Ministerstwa Rozwoju znalazł się jasny komunikat:
Ostateczną decyzję o uruchomieniu wsparcia dla mikro- i małych przedsiębiorstw oraz warunkach i terminach jego udzielania w każdym województwie podejmuje Instytucja Zarządzająca Regionalnym Programem Operacyjnym. Funkcję tę pełnią poszczególne urzędy marszałkowskie.
Marszałkowie województw mogą zatem dowolnie kształtować warunki naboru. Mogą równie dobrze zdecydować, że firmy mają wykazać 90-procentowy spadek przychodów. Czy to sprawiedliwe, że wystarczy prowadzić działalność w innym województwie, by kryteria naboru były zupełnie inne? Nie – ale przedsiębiorcy niewiele są w stanie z tym zrobić. Mogą co najwyżej apelować do marszałków swoich województw o zmianę decyzji.
Winne są ograniczone środki i zasada „kto pierwszy ten lepszy”
Z drugiej strony warto pamiętać, że przed trudnym wyborem stoją również marszałkowie województw. Jak tłumaczył na przykład marszałek województwa zachodniopomorskiego, rygorystyczne warunki naboru miały umożliwić otrzymanie pomocy przez firmy w najcięższej sytuacji. W innym wypadku pieniądze mogliby dostać przedsiębiorcy, którzy wprawdzie zanotowali spadek przychodów, ale który praktycznie nie wpływa na funkcjonowanie ich biznesu. Okazuje się zatem, że z tej sytuacji po prostu nie ma dobrego wyjścia, a ostatecznie wygra ten, kto w ogóle dotrze do informacji o naborze, będzie mieć szybsze łącze internetowe, błyskawicznie wypełni wniosek i w dodatku – zrobi to bezbłędnie.