Na zbliżający się rok akademicki z niepokojem spoglądają wynajmujący mieszkania. Prawdopodobnie z rynku zniknie kilkanaście tysięcy osób, które do tej pory spłacały kredyty zaciągnięte na zakup tych mieszkań. Wynajem dla studentów w nadchodzącym roku stoi pod ogromnym znakiem zapytania.
Większość uczelni wciąż nie podjęła decyzji o tym, jak będzie wyglądał najbliższy semestr na uczelniach. Zdalne formy edukacji, które na akademiach wymusiła epidemia, prawdopodobnie zostaną ze studentami na dłużej. To oznacza prawdziwe zamieszanie na rynku nieruchomości. Właściciele mieszkań oczekują na decyzje rektorów z większą niecierpliwością niż sami studenci.
Przymusowe przejście na nauczanie zdalne w poprzednim semestrze nie wywołało większego trzęsienia ziemi. Uczelnie z powodzeniem wykorzystały możliwości, jakie daje internet i zdecydowana większość zajęć na uczelniach odbywała się zdalnie. To prawda, że nie jest to najwygodniejsza forma nauki, a studenckie życie to nie tylko wykłady i ćwiczenia. Nie da się jednak ukryć, że rektorzy nie mają tak trudnego zadania, jak dyrektorzy szkół podstawowych i średnich. Niestety rozwój epidemii sprawia, że rozwiązania, które miały być tymczasowe, zostaną z nami na dłużej.
Z tego powodu uczelnie przygotowują różne scenariusze tego, jak będzie wyglądał zbliżający się rok akademicki. Większość z nich przewiduje, że nauczanie zdalne wciąż pozostanie domyślną formą prowadzenia zajęć. Osobistego uczestnictwa będą wymagały tylko nieliczne przedmioty, co jest rozsądnym i bezpiecznym rozwiązaniem. Taka organizacja ma swoje daleko idące konsekwencje dla studentów, a najważniejszą z nich jest kwestia mieszkania.
Wynajem dla studentów stoi pod znakiem zapytania
Wynajmujący mieszkania w największych ośrodkach akademickich już teraz narzekają na bardzo słaby ruch w interesie. Końcówka wakacji zawsze była okresem, w którym studenci tłumnie poszukiwali mieszkań do wynajęcia. Niepewność co do kształtu nadchodzącego roku akademickiego sprawia, że decyzje o poszukiwaniu lokum odkładają na później. Organizacja zajęć w trybie hybrydowym sprawi, że studenci w większości zadecydują o pozostaniu w rodzinnych miejscowościach. Konieczność osobistego udziału w zajęciach raz w tygodniu sprawi, że wynajmowanie mieszkania „na cały etat” w większości mija się z celem. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę szalejące w ostatnich latach kwoty czynszu. Ceny najmu w Warszawie tuż przed epidemią były na absurdalnym wręcz poziomie.
Z drugiej strony to świetna okazja do tego, aby cały rynek wynajmu długoterminowego w końcu się ucywilizował. Ostatnie lata upłynęły pod znakiem patologicznych wręcz ogłoszeń o mieszkaniach na wynajem. W ubiegłym roku opisywałem pokój do wynajęcia w Szczecinie, który okazał się zabudowanym balkonem. To wcale nie były odosobnione oferty. Na rynku dominowały typowe mieszkania po babci, których wystrój i wyposażenie pamiętały jeszcze poprzednią epokę. Równie częste są nowoczesne, ale tylko z nazwy mikropokoje, które w rzeczywistości upchnięto w większym mieszkaniu podzielonymi gipsowymi ściankami. W takich mikro akademikach potrafiło gnieździć się, z braku lepszego określenia, nawet kilkanaście osób.
Walec, który przed wakacjami ruszył w drogę, dopiero się rozkręca, aby z impetem wjechać w rynek wynajmu mieszkań. Najbliższe miesiące pokażą, czy inwestycja w mieszkania na wynajem, która miała być swoistym perpetuum mobile, nie okaże się kulą u nogi. Być może wkrótce na rynku pojawi się sporo ofert sprzedaży mieszkań.