Przed wybuchem pandemii ten współczynnik nie przekraczał 20 proc. Niepokoi, że aż 44 proc. przedsiębiorców nie wyobraża sobie utrzymania działalności przy obowiązywaniu obostrzeń epidemicznych. Jedynie 38 proc. nie uzależnia dalszego funkcjonowania swojej firmy od stanu epidemii. Tak wynika z badań opracowanych przez ogólnopolski panel badawczy Ariadna na zamówienie Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców i Centrum im. Adama Smitha.
Badanie przeprowadzono na grupie 694 właścicieli firm. I choć nie można uznać, by to była grupa reprezentatywna, to dane wiele mówią o nastrojach wśród osób prowadzących biznes. Bezpośrednio po ogłoszeniu pandemii dominowało przerażenie. Później, dzięki wsparciu z tytułu tarcz antykryzysowych, uspokojenie. A teraz zauważalna jest niepewność co do przyszłości. Przedsiębiorcy obawiają się pogorszenia warunków do prowadzenia działalności. Aż 60 proc. uznaje, że warunki będą złe lub bardzo złe, a jedynie 36 proc. jest optymistami w tej kwestii.
51 proc. ankietowanych ocenia kondycję własnej firmy jako dobrą lub bardzo dobrą. Należy jednak zauważyć, że to spadek o 15 proc. w stosunku do okresu sprzed pandemii. Jedynie według 9 proc. koronawirus miał pozytywny wpływ na finanse ich firmy. Natomiast 34 proc. respondentów zauważa skutki negatywne, a 28 proc. uznaje je za bardzo negatywne. Z kolei 29 proc. nie dostrzega żadnego wpływu.
Ankietowani są podzieleni w ocenie tarcz antykryzysowych
Niemal połowa z nich oceniła wpływ pomocy udzielanej firmom w ramach tarcz za korzystny – 30 proc. pozytywnie, 13 proc. bardzo pozytywnie. Praktycznie tyle samo uważa tarcze jako szkodliwe. Negatywnie na temat ich wpływu się wypowiedziało 25 proc., a zdecydowanie negatywnie 19 proc. Z kolei 13 proc.ankietowanych nie miało zdania na ten temat.
Większość przedsiębiorców wnioski pomocowe wypełniała samodzielnie lub przy pomocy własnych pracowników bądź usługodawców. Tylko 10 proc. korzystało z pomocy zewnętrznych prawników czy firm doradczych. 12 proc. ankietowanych wskazało, że pomógł im urzędnik właściwej instytucji. Większość prowadzących firmy uznała wnioski za proste do wypełnienia (41 proc.) lub bardzo proste (12 proc.). Dla sporej grupy (25 proc.) było to zadanie trudne, a dla 10 proc. bardzo trudne.
Największym problemem było samo zdobycie informacji, o jaką pomoc dany podmiot może się ubiegać. Wskazało na to aż 23 proc. ankietowanych. Ze zdobyciem archiwalnych danych na temat swojej firmy miało kłopot 20 proc. przedsiębiorców. Jedynie, albo aż, 18 proc. miało problem ze skontaktowaniem się z urzędem.
Mnie zastanawia na ile we wnioskach o dofinansowanie dostarczanie danych przez przedsiębiorców było konieczne, skoro były i są one w dyspozycji zarówno ZUS-u, jak i urzędów skarbowych. Czy czas nie był niepotrzebnie tracony przez właścicieli firm?
Niska stopa bezrobocia w lipcu i sierpniu
Zgadzam się z prof. Gertrudą Uścińską – prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, że zwolnienie ze składek ZUS dla około 2 mln firm i 2,5 mln wypłaconych świadczeń postojowych przyczyniły się w sposób zasadniczy do zachowania większości miejsc pracy i działalności gospodarczych.
Ze wstępnych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w sierpniu stopa bezrobocia nie wzrosła względem poprzedniego miesiąca i nadal utrzymuje się na poziomie 6,1 proc. Lipiec był pierwszym miesiącem od wybuchu pandemii, w którym nie zanotowano wzrostu tego wskaźnika. Zdaniem minister Marleny Maląg wpływ na te wskaźniki „niewątpliwie miały działania zaproponowane w tarczy antykryzysowej”. Dzięki instrumentom tarczy udało się ochronić 5 mln miejsc pracy. Według danych Eurostatu w lipcu 2020 r. Polska była drugim krajem w Unii Europejskiej o najniższej stopie bezrobocia, osiągając poziom 3,2 proc. Na pierwszym miejscu znalazły się Czechy ze stopą bezrobocia na poziomie 2,7 proc. Unijna średnia notowana jest na poziomie 7,2 proc.
Ministerstwo Rozwoju informuje, że wartość przyznanej pomocy z tytułu tarcz – według stanu na 4 września – wynosi 135 mld zł. To pokazuje, że rozwiązania pomocowe zawarte w tarczach antykryzysowych spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem ze strony przedsiębiorstw.
Ciężko to zakwestionować. Dane mówią same za siebie. Zastanawiam się jednak czy bezrobocie utrzyma się w przyszłości na tak niskim poziomie. Czy nie jest tak, że to sprawa odłożona i rozłożona w czasie? Na razie są tarcze i jest ochrona miejsc pracy. Ale co będzie dalej? Szczególnie jeśli nastroje przedstawicieli biznesu nie są optymistyczne.
W przemyśle nastroje gorsze niż w lipcu
Wskaźnik PMI w sierpniu spadł z 52,8 do 50,6 pkt. To o 2,2 pkt. mniej niż w poprzednim miesiącu. Co to jest PMI? To wskaźnik aktywności finansowej. Ma on na celu odzwierciedlenie aktywności managerów nabywających różnego rodzaju dobra i usługi. Wynik indeksu na poziomie 50 pkt jest tzw. „punktem neutralnym”. Wynik wyższy świadczy o dobrej koniunkturze w gospodarce. Natomiast niższe notowania oznaczają, że zmiany w gospodarce są negatywne i grożą kryzysem. Tak więc sama wysokość wskaźnika nie jest niepokojąca, ale jego spadek przy „niepewności jutra” wśród kadry zarządzającej.
Kolejny lockdown dobije firmy?
Według badania Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej w lipcu br. prawie 90 proc. firm obawiało się drugiej fali epidemii, a ponad 60 proc. wzrostu podatków. Rzecznik MŚP Adam Abramowicz stwierdził, że kolejny lockdown oznaczałby zapaść gospodarki, a co za tym idzie zapaść systemu zdrowia. Większość firm może go nie przetrwać.
Wśród przedsiębiorców dominuje zatem niepewność. I to ona przekłada się na pogorszenie nastrojów.