Kinga Duda to nowy doradca Prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Jeszcze nie wiemy w jakim zakresie będzie mu doradzać, ale ciężko ustrzec się od zarzutów o nepotyzm.
Nowy doradca prezydenta Kinga Duda niedawno skończyła studia
Na stronie Kancelarii Prezydenta znajduje się wykaz doradców społecznych. Aktualnie Andrzej Duda ma 13 doradców. Można wśród nich wymienić Andrzeja Zybertowicza, Zdzisława Sokala, Marka Dietla, czy Martę Gajęcką. Łączy ich jedna rzecz – każde z nich ma bogate doświadczenie zawodowe, wysokie kwalifikacje oraz dobre wykształcenie. Od sierpnia tego roku kolejnym doradcą została Kinga Duda, córka prezydenta Andrzeja Dudy. Na tle innych doradców jej doświadczenie zawodowe i naukowe wypada dosyć blado. Pani Duda może się pochwalić ukończeniem prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dodatkowo jest absolwentką studiów podyplomowych z zakresu prawa amerykańskiego na CUA Columbus School of Law. Z biogramu możemy dowiedzieć się, że była przewodniczącą Koła Naukowego Postępowania Cywilnego TBSP na swojej macierzystej uczelni.
W ramach zdobywania doświadczenia była wolontariuszką w Biurze Pomocy Prawnej Prezydenta, czyli u swojego taty. Oprócz tego po ukończeniu studiów rok temu, pracowała w zagranicznych kancelariach prawnych. Zgodnie z notatką umieszczoną na stronie Kancelarii Prezydenta Kinga Duda specjalizuje się w międzynarodowym arbitrażu handlowym i inwestycyjnym. Nieobce też jest jej prawo prywatne międzynarodowe. Zastanawia mnie tylko, w czym pani Duda będzie doradzać prezydentowi Andrzejowi Dudzie, a w czym nie pomogą mu pozostali doradcy społeczni. Wśród nich mamy menadżerów, prezesa zarządu Giełdy Papierów Wartościowych, uznanych specjalistów. Oczywiście Kinga Duda nie zarobi ani złotówki z tytułu pełnienia funkcji doradcy społecznego. Jest to funkcja bezpłatna. Tylko od prezydenta zależy kogo powoła do tego grona.
Kinga Duda jako doradca prezydenta będzie pracować za darmo
Dziwi pewna krótkowzroczność ludzi, którzy twierdzą, że jak pracuje społecznie, tj. za darmo, to wszystko porządku. Nic bardziej mylnego. Praca jako doradca prezydenta to przede wszystkim ważny wpis w CV Kingi Dudy. W perspektywie kilku lat będzie skutkował znacznym zwiększeniem jej pensji. Kolejną sprawą jest tzw. powolne gotowanie żaby. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby za jakiś czas, jak ucichnie ten temat, ktoś w Kancelarii Prezydenta nie stwierdził, że świetnie wywiązuje się ze swoich zadań, warto dać jej płatne stanowisko. Niestety nie będzie obiektywnego sposobu na zweryfikowanie tej tezy. Nawet jeżeli pani Duda okaże się wybitną specjalistką, to i tak co najmniej do końca kadencji swojego ojca nie zrzuci z siebie cienia podejrzenia, że awansuje ze względu na koneksje rodzinne.
Brak pieniędzy za doradztwo jest mało istotny, bo zapomina się, że dostała stanowisko, o którym zapewne 99% ludzi w jej wieku może tylko śnić. Zresztą, nie tylko w jej wieku, większość Polaków nie mogłaby zajmować się doradzaniem prezydentowi. Nie za wszystko trzeba dostawać regularny przelew, żeby przynosiło korzyści. A w tej sytuacji, czy za darmo, czy za pieniądze nepotyzm pozostaje nepotyzmem. Niestety w ciągu ostatnich 5 lat przyzwyczailiśmy się do stopniowego przesuwania granic przez obóz rządzący. To co jeszcze parę lat temu słusznie oburzało, dzisiaj nawet nie powoduje wzruszenia ramion. Zważywszy na to, co dzieje się w innych miejscach, którymi zarządzają ludzie z Prawa i Sprawiedliwości, można nieśmiało mówić o tym, ze organy państwowe i spółki Skarbu Państwa stają się powoli rodzinnymi firmami. A to już jest zła i niebezpieczna sytuacja. Bo zamiast ekspertów zatrudniamy według klucza partyjnego, czy rodzinnego. Chociaż nie powinno to nikogo dziwić w kontekście słów Radosława Fogiela, że nie zatrudniają ekspertów, bo jak ich zatrudniali to oni nie chcieli realizować programu PiS.
Zdjęcie tytułowe pochodzi z oficjalnych materiałów Kancelarii Prezydenta. Autorką jest Eliza Radzikowska – Białobrzewska