Myślę, że zasadniczym błędem oceny po stronie obozu rządzącego może być założenie, że znowu na ulicę wyszła tylko Maja Ostaszewska i parę szurniętych dziewczyn z lewackich bojówek. Tam jest teraz absolutnie każdy, lewica, Platforma, ludowcy, a nawet ludzie wierzący.
To nie będzie najbardziej spójny felieton, wybaczcie. Traktujcie go raczej jako zbiór luźno powiązanych mikrofelietonów.
***
Kiedy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość dokonywało absolutnie bezprawnego zamachu na formułę Trybunału Konstytucyjnego, część społeczeństwa nie potrafiła jeszcze zrozumieć jakie to będzie miało konsekwencje. Spocony prezes Rzepliński z miną wskazującą na ryzyko zawału serca był więc nudną teorią. Wyrok Trybunału w sprawie aborcji jest zaś praktyką.
Co gorsza, Prawo i Sprawiedliwość u sędziów Trybunału Konstytucyjnego szukało nie tylko dowodów ideologicznej bliskości, ale też gwarancji wierności, przepychając do składu sędziowskiego nieprzesadnie szanowanych w środowisku prawników, a ostatecznie polityków w postaci Krystyny Pawłowicz czy PRL-owskiego prokuratura Stanisława Piotrowicza. Skoro sam wicerzecznik PiS przyznaje, że „nie zatrudniamy ekspertów, bo jak zatrudnialiśmy ekspertów to nie chcieli oni realizować naszego programu„, należy zastanowić się czy analogicznymi kryteriami nie kierował lub chociaż nie mógł kierować się PiS obsadzając stanowiska sędziowskie.
***
Niełatwo pisać mi te słowa, ponieważ nigdy nie byłem przesadnym sympatykiem aborcji, nawet tej eugenicznej. Jest w niej coś moralnie mnie odrzucającego. Nie jestem pewien czy byłbym w stanie, gdyby to na mnie spoczywał jej ciężar, podjąć decyzję o zabiciu nienarodzonego dziecka, nawet jeżeli przemawiałyby za tym racjonalne argumenty. Nie jest to w mojej ocenie kwestia religijna, a kwestia sumienia, natomiast oczywiście mam świadomość, że dla wielu osób kompasem sumienia jest bardzo często religia.
To moim zdaniem mylne założenie, ponieważ religia jest traktowana w sposób niebywale instrumentalny, co kilka wieków diametralnie wywracając swój obraz i dostosowując go do sytuacji politycznej czy potrzeb struktur biurokratycznych Kościoła. Pół wieku temu ksiądz mówił po łacinie i stał tyłem do wiernych, by nie obrażać Boga. Czy jest zatem sens tracić zasoby energii życiowej na dyskusję o tym czy geje obrażają Boga, skoro prawdopodobnie i tak jest tylko kwestią czasu, gdy doktryna katolicka odkryje, że żadna miłość nie jest w stanie obrażać Stwórcy?
Z tym zabijaniem jest oczywiście gorzej, pamiętajmy jednak, że z jakiegoś powodu otrzymaliśmy wolną wolę i obietnicę sądu, który oceni nasze ziemskie decyzje.
***
Nie podoba mi się też, że nawet problem sprzeciwu wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego momentami jest rysowany jako problem zerojedynkowy. Z jednej strony Kaja Godek i Kościół katolicki, a z drugiej powiewająca na czele rewolucji lewica. To bardzo niedobrze, bo w mojej ocenie lewica może być sojusznikiem w w wojnie wywołanej złamaniem kompromisu aborcyjnego przez pisowski Trybunał, ale długoterminowo jest to złe rozwiązanie dla Polski. Osoby sympatyzujące z Partią Razem, Antifą, współczesnymi komunistami itd. nie są odpowiedzią dla naszego kraju i jej problemów. Dziś jednak rewolucja ma trochę ich twarze.
Niesłusznie. Na ulice wyszły kobiety i mężczyźni, co warto podkreślać, bo aborcja wcale nie jest piekłem tylko kobiet. Prawu i Sprawiedliwości, Konfederacji, Kościołowi i Kai Godek udało się w samym środku pandemii wyprowadzić na ulice wściekłe Polki, które dotąd z pokorą znosiły ciosy społeczne i gospodarcze. I to nie tylko dziewczyny z przetłuszczonymi włosami, które są ponad pracą zawodową, a ich intelektualnym głosem w debacie jest pokazanie cycków na dachu samochodu.
Na ulicę wybiegły kobiety centrum, a nawet kobiety prawicy. Żony polityków PiS publikują na Facebooku zdania odrębne. Coś pękło.
***
Niezwykle trafnie pisze popularny youtuber Krzysztof Gonciarz na łamach swojego facebookowego profilu:
To jest serio pojebane, co wszyscy mamy w mózgach, bo przyznam sobie że nawet ja – niewierzący od kilkunastu lat, żywiący głęboką niechęc do Kościoła – odczuwam dziwny dyskomfort, widząc kilku protestujących wchodzących do świątyni. Na tym dyskomforcie trzeba się zatrzymać, skupić i go przemyśleć. Zlokalizować to durne programowanie i wgrać sobie do mózgu nowy firmware, który pozwoli zobaczyć, że ludzie klaskający, krzyczący, czy rozrzucający ulotki w kościele, to nie jest nic, co powinno powodować racjonalny dyskomfort. Że księdzu można mówić per „pan”, a jak ksiądz jest chujem, to można mu powiedzieć wypierdalaj w takim samym stopniu, jak „można” powiedzieć wypierdalaj każdemu (czyli jest to niekulturalne, ale czasem ludzie po prostu zasługują na to, by kazać im wypierdalać).
***
Uważam się za osobę wierzącą, wierzę też w potrzebę ochrony osób wierzących w trudnych czasach, w których coraz częściej doświadczają nietolerancji. Nie można jednak chronić „katolików”, którzy przede wszystkim nietolerancję generują. A powoli zaczynam dostrzegać, że jest ich większość i co gorsza to właśnie oni stanowią grono tych najbardziej gorliwych. Jak gdyby hipokryzja stała się naczelną wartością polskiego katolicyzmu, a sumienie po każdym grzechu przeciw bliźniemu przenosiło się do innej parafii.
I oczywiście zaraz ktoś mi napisze, że w takim razie nie jestem tak naprawdę wierzący. Uwielbiam ten moment, gdy bijący żonę Sebiks, 15 minut po tym jak zwyzywał w innym tweecie Tuska od żydowskich pomiotów, rozlicza mnie w internecie z tego jakim jestem człowiekiem i katolikiem. Magia internetu.
Paradoksalnie zastanawiam się czy polski Kościół nie jest już jakąś formą herezji wobec chrześcijaństwa i katolicyzmu. W zasadzie na każdym kroku doświadczamy odstęp od nauk Jezusa. Polski Kościół nie wierzy w wolną wolę, co dobitnie zostało wyrażone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Polski Kościół nie kocha bliźniego, a kiedy oglądam filmy Sekielskich, zastanawiam się czy polski Kościół kocha jeszcze Boga. Jedyną świętością, którą bez cienia wątpliwości kocha polski Kościół, jest w zasadzie polski Kościół.
Moim zdaniem to jest bardzo ważne, by ludzie wierzący nie bali się dwóch rzeczy. Przyznawać do tego, że wierzą w Boga i do tego, że nie wierzą w korporację znaną pod postacią polskiego Kościoła, który uzurpuje sobie prawo do decydowania o naszych sumieniach, naszej wolnej woli.
Próbowałem zrobić rachunek sumienia polskiego Kościoła. Komu pomógł emocjonalnie, komu pomógł intelektualnie, komu pomógł fizycznie i namacalnie. Co łaska, ale zwykle nie mniej, niż 1000 złotych.
***
No więc kiedy czytam, że dziewczyny weszły do kościołów, pomalowały jakiś pomnik Jana Pawła II (który sam prosił by nie stawiać mu pomników, a Stasia Dziwisza dodatkowo prosił, by osobiste notatki spalić, a nie wydać jako książkę), to choć zwykle budziłoby to moją frustrację, oburzenie, zaniepokojenie… tym razem nie potrafię się gniewać. Przyjmuje te działania walki partyzanckiej jako zrozumiałą i proporcjonalną reakcję obronną, bo to im wypowiedziano wojnę negując szanowany przez blisko ćwierć wieku kompromis aborcyjny.
Moim zdaniem jest to nie tylko moralnie słuszne, nie tylko symbolicznie doniosłe, ale pełni też pewien walor edukacyjny. Władza, która nie boi się obywateli, nie ma szans na bycie dobrą władzą.
Geje tańczą poloneza, kobiety blokują ulice, Joker tańczy na schodach. Prawica namaściła lewicową rewolucję światopoglądową, a Trybunał Konstytucyjny był jej katalizatorem. Taki jest właśnie problem prawicy, zawsze chce za dużo i zawsze źle na tym wychodzi. 85% Polaków było przeciwnych łamaniu kompromisu zgodnie z sondażem przeprowadzonym kilka lat temu. Nie wiem ile potrwają protesty i czy już teraz będziemy obserwowali ich realne konsekwencje, ale serca milionów Polek i Polaków są dziś czarne i właśnie dostały swój mit założycielski, którym naturalnie nie mógł być ani kanciarz z KOD-u, ani wymuskany Trzaskowski.
Kaczyński będzie miał kłopoty. Już ma kłopoty.
Polska wyszła z szafy. Tylko jeszcze nie wiadomo dokąd.
***
Dyskusja o tym czy ta rewolucja jest wulgarna jest bezprzedmiotowa. To tylko słowa, podstawowe narzędzia komunikacji. Przypomina debatę na temat tego czy można zgwałcić prostytutkę. Taka jest konwencja tej rewolucji. Lepiej zadajmy sobie pytanie: co takiego zrobił PiS, Kościół i Trybunał Konstytucyjny, że ludzie nie są rozczarowani, ani źli, ale poważnie wkurwieni.
***
Na koniec, bardzo celnie, Piotr Żyłka z DEON.pl.
Kościół w Polsce już od dawna jest mniejszością. W młodym pokoleniu autorytetu nie ma prawie w ogóle. Nie mówiąc już o zdolności do inspirowania i zarażania miłością do Ewangelii. Jedyna nadzieja, którą teraz widzę jest w Ewangelii. Ale to nie jest już nadzieja na ratowanie tego, co było. Tu nie ma co ratować. Nie ma czego bronić. Trzeba pokornie wrócić do korzeni, do źródła i budować wszystko od nowa.
Zdjęcie pochodzi z serialu Opowieść Podręcznej. Możemy na nim zobaczyć tytułowe Podręczne, które zostały uprzedmiotowione przez rasistowsko-nacjonalistyczną organizację terrorystyczną o profilu religijnym, która doszła do władzy w Stanach Zjednoczonych.
Zakaz aborcji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego:
- Wyrok Trybunału Konstytucyjnego kończy pewną epokę
- Pewnego dnia w Polsce będzie obowiązek zabijania niepełnosprawnych płodów, bo Kaja Godek nie rozumie, że nie każdy musi żyć według jej reguł
- Manifestacje aborcyjne w całej Polsce. Coś pękło