Już w tym miesiącu miały ruszyć kolejne konsultacje prawne poprzedzające tzw. aukcję 5G. Urząd Komunikacji Elektronicznej jednak niespodziewanie się obudził i postanowił nagle zamówić nawet do 1000 godzin obsługi prawnej – właśnie w związku z aukcją. To interesująca wiadomość, jeśli uwzględnimy cały kontekst aukcji 5G.
Nowe zamieszanie wokół aukcji 5G. Tuż przed konsultacjami UKE szuka prawników
Początkowo zakładano, że aukcja 5G może ruszyć nawet przed końcem tegorocznych wakacji. Ostatecznie jednak z tego pomysłu zrezygnowano. Przyczyną miała być pandemia koronawirusa i chęć powtórnego przeanalizowania sytuacji na rynku. Nie da się jednak ukryć, że – jak wyjaśniał wtedy p.o. prezesa UKE, Krzysztof Dryl – chodziło również o uwzględnienie wymogów zawartych w przygotowywanej wciąż nowelizacji ustawy o KSC.
Jeśli chodzi o samą nowelizację już jakiś czas temu alarmowaliśmy, że rządzący chcą wywrócić rynek telekomunikacyjny do góry nogami – i to w taki sposób, że zmiany prawdopodobnie wpłyną także na zwykłych konsumentów. Nowelizacja budzi wiele wątpliwości i mogłaby opóźnić wdrożenie 5G w Polsce. Dodatkowo problemem są właśnie wspomniane wymogi, które muszą spełnić dostawcy infrastruktury i oprogramowania dla nowego standardu telekomunikacyjnego, jakim jest 5G. Chodzi głównie o ocenę „stopnia ryzyka”. Jeśli dostawca zostałby uznany za dostawcę „wysokiego ryzyka”, czyli takiego, który miałby stwarzać zagrożenie dla krajowego systemu cyberbezpieczeństwa, to kontrakty z nim zostałyby rozwiązane. Nie jest tajemnicą, że mogłoby chodzić głównie o Huaweia – i tym samym o wykluczenie go z rynku.
Teraz nagle okazuje się, że Urząd Komunikacji Elektronicznej, tuż przed konsultacjami aukcji 5G (sama aukcja – jak twierdzi obecnie Urząd – ma się odbyć już w 2021), szuka nagle prawników. Chce zamówić do 1000 godzin konsultacji w związku z aukcją na cztery rezerwacje częstotliwości z pasma 3,6 GHz. Miałyby one zostać wykorzystane do końca przyszłego roku. Na czym konkretnie zależy Urzędowi? Na obsłudze prawnej w zakresie zagadnień związanych z aukcją, postępowań administracyjnych prowadzonych przez prezesa UKE w związku z aukcją oraz – co ciekawe – na doradztwie prawnym w zakresie cyberbezpieczeństwa, w szczególności – w zakresie wymagań dotyczących bezpieczeństwa i integralności infrastruktury telekomunikacyjnej i usług. De facto chodzi o wspomniane wcześniej wymogi m.in. dla dostawców.
Urząd ma wysokie wymagania. Wykonawca ma mieć polisę ubezpieczeniową na 10 mln zł, powinien świadczyć usługi doradztwa prawnego przez co najmniej rok (w ciągu ostatnich pięciu lat) dla państwowego sektora finansów publicznych, dodatkowo musi mieć na swoim koncie doradztwo w kwestii regulacji na rynku telekomunikacyjnym oraz świadczenie usług (przez co najmniej pół roku) przy projekcie o wartości 1 mld zł i co najmniej jednym projekcie z zakresu bezpieczeństwa teleinformatycznego. Wygląda zatem na to, że UKE potrzebuje bardzo solidnego wsparcia – nie jest to raczej kwestia rozwiania kilku potencjalnych, mało istotnych wątpliwości.
Warto się jednak zastanowić, ile podmiotów w ogóle będzie w stanie spełnić kryteria narzucone przez UKE – a trzeba pamiętać, że Urząd miał jeszcze konkretne wymagania co do doświadczenia członków zespołu prawniczego, który miałby zająć się doradztwem. Dodatkowo kancelarie mogą zgłaszać się tylko do 11 grudnia, podczas gdy przetarg na usługi prawnicze ogłoszono… 3 grudnia. 8 grudnia z kolei pojawiły się odpowiedzi na pytania zgłaszane przez zainteresowane podmioty. To wszystko wygląda niestety kuriozalnie – jakby ktoś w ostatniej chwili zorientował się, że obsługa prawna i konsultacje nie tylko będą potrzebne, ale też – że muszą być zapewnione przez niezwykle wyspecjalizowane podmioty z zespołami o ogromnym doświadczeniu, wręcz unikatowym na polską skalę.
UKE może się bać. I ma ku temu podstawy
Taki nagły pośpiech ze strony UKE w szukaniu solidnego wsparcia prawnego może mieć różne przyczyny. Po pierwsze i najważniejsze – być może ktoś w końcu zorientował się, że projektowane kryteria dla dostawców infrastruktury i oprogramowania 5G mogą być nie do końca zgodne z prawem unijnym. Przekonali się już o tym Szwedzi, którzy również tak rozpisali warunki postępowania, że ostatecznie z budowy sieci 5G wykluczyli chińskie Huawei oraz ZTE. Zarzuca się im jednak, że w ten sposób ograniczają wolną konkurencję i handel, a w dodatku naruszają unijne prawo.
Może się więc okazać, że przepisy projektowanej nowelizacji ustawy o KSC i tym samym zapisy planowanej aukcji będą stały w sprzeczności z unijną dyrektywą z 11 grudnia 2018 r., nazywaną Europejskim Kodeksem Łączności Elektronicznej. Zgodnie z dyrektywą krajowe organy regulacyjne powinny konsultować się z KE, jeśli krajowe przepisy mogłyby wpłynąć na handel między państwami członkowskimi. A skonstruowanie kryteriów w taki sposób, by wykluczyć pewnych dostawców, mogłoby mieć właśnie taki wpływ – ponieważ oprócz wspomnianej wcześniej Szwecji żadne państwo członkowskie nie zablokowało dostępu do rynku jednemu z dostawców. To może z kolei prowadzić do zaburzenia równości na rynku wewnętrznym.
Wydaje się więc, że ewentualne problemy z unijnymi regulacjami mogły być jednym z powodów, dla których UKE poszukuje teraz intensywnie wsparcia prawnego przed konsultacjami w sprawie aukcji 5G. Bo jeśli zapisy aukcji zostały skonstruowane w duchu nowelizacji ustawy o KSC, to można podejrzewać, że wynikną z tego dalsze problemy, a w ostateczności KE może nawet nakazać UKE wycofanie konkretnych zapisów – jeśli tylko zostaną negatywnie ocenione przez organ stojący na straży wspomnianej wcześniej dyrektywy. A to z kolei może tylko opóźnić faktyczne wprowadzenie 5G w Polsce.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej
UKE może poszukiwać wsparcia prawnego także z innych powodów. Nowelizacja ustawy o KSC, na podstawie której opierają się warunki aukcji, wzbudzała przecież wątpliwości także na poziomie zgodności z prawem krajowym. Co jednak jeszcze ciekawsze – chociaż warunki aukcji będą opierać się na nowelizacji, to najprawdopodobniej sama nowelizacja przed aukcją jeszcze nie wejdzie w życie. A to kolejny problem natury prawnej. Podsumowując – UKE prawdopodobnie zdało sobie sprawę, że znalazło się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Urząd może też usiłować zyskać na czasie i znaleźć w międzyczasie jakiekolwiek rozwiązanie problemu – tak, by nie sprowadzić na siebie jeszcze większych kłopotów związanych z aukcją 5G.