Problem podczas powrotu z urlopu macierzyńskiego? Problem z pracodawcą? Zasięganie opinii na facebookowych grupach może nie być dobrym pomysłem. Zwłaszcza że takie internetowe porady często nie są ani prawidłowe, ani trafne. W dodatku w świat idzie twoja historia podpisana twoim imieniem i nazwiskiem.
Internetowe porady prawne dla matek – pułapka szczerości
Ostatnio miałam do czynienia z sytuacją, w której pracownica po powrocie do pracy otrzymała karę nagany ze wpisaniem do akt. Jej historia była dość złożona. Pani przebywała na urlopie macierzyńskim i tuż przed powrotem do pracy zasięgała opinii na facebookowych grupach odnośnie praw, jakie przysługują jej po powrocie. Jej posty nie były anonimowe, nie posługiwała się co prawda danymi pracodawcy, a jedynie nazwą firmy. Pani na grupie dzieliła się praktycznie wszystkim – swoimi obawami, atmosferą w firmie, rozmowami z pracodawcą, stawianymi przez niego wymogami i podjętymi ustaleniami. Ze względu na dość małą społeczność, jej pracodawcę, dla osoby z okolicy, dało się dość szybko zidentyfikować. On sam zresztą działał w ramach franczyzy pod szyldem ogólnopolskiej firmy.
Nie wiadomo dokładnie czy to za sprawą życzliwych koleżanek, czy też w inny sposób, screeny trafiły na biurko pracodawcy. I jak nietrudno się domyślić, dość mocno mu się nie spodobały. Po początkowej ostrej wymianie zdań, gdzie padały nawet groźby zwolnienia dyscyplinarnego, stanęło na karze nagany ze wpisaniem do akt pracowniczych. Oczywiście pani była załamana. Po interwencji i napisaniu sprzeciwu udało się na szczęście tę karę zmniejszyć. Ostatecznie pracownica otrzymała karę upomnienia ustnego. Dla mnie jednak ta historia ma pewien morał, który przypomniał mi się przy okazji oglądania pewnej relacji w mediach społecznościowych z udziałem matek opowiadających o swoim powrocie do pracy po macierzyńskim.
Darmowa pomoc prawna z dostawą
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że zarówno przepisy, jak i normy społeczne stawiają taką kobietę na uprzywilejowanej pozycji. Świat przedsiębiorstwa nie kręci się jednak wokół macierzyństwa i oprócz własnych praw trzeba mieć również na uwadze interes pracodawcy. A ten niekoniecznie może być zadowolony z krążących po sieci opowieści na temat atmosfery czy polityki kadrowej jego przedsiębiorstwa. Zanim więc wojujące macierzyństwo wyruszy na wojnę o swoje prawa, konieczne jest wzięcie trzech uspokajających wdechów. Po drugiej stronie jest pracodawca, dla którego zapewnienie pewnych praw gwarantowanych przez kodeks pracy jest obciążeniem finansowym. A pani wracająca z dłuższego urlopu zawsze tworzy pewne zamieszanie, któremu musi sprostać nie tylko ona, ale przede wszystkim inni pracownicy. Może więc przestaniemy się w końcu dziwić, że nie skaczą oni z radości na kolejne wymagania stawiane przez zapoznane ze wpisami prawnymi innych koleżanek pracownice.
Porady prawne z Facebooka
Nie uważam też, że Facebook to odpowiednie miejsce na zasięganie porad prawnych i wylewanie żalów pod adresem pracodawcy. Niestety sytuacja bohaterki naszego przykładu po raz kolejny pokazuje jak nikłą mamy świadomość prawną. Zamiast udać się po poradę do profesjonalisty, szukamy rozwiązań na stronach internetowych, narażając się na to, że nasze historie będą krążyć po sieci. Postawa pracodawcy wcale nie była dla mnie bulwersująca, a wręcz przeciwnie. Niestety w myślach przyznawałam mu rację – takie zachowanie nie powinno mieć miejsca. Stosunek pracy wymaga również pewnej lojalności. Ta z kolei wymaga choćby tego, żeby o swoich obawach i wątpliwościach dyskutować w zaciszu zamkniętego gabinetu z prawnikiem. W przeciwnym wypadku nie powinniśmy się dziwić, że ktoś wyciągnie konsekwencje z naszego zachowania.