Pytanie o wyznanie w Narodowym Spisie Powszechnym 2021 może nastręczać pewnych wątpliwości. Jego treść dosyć jednoznacznie sugeruje, że chodzi tutaj o formalną przynależność. Czy oznacza to, że każdy ochrzczony nie-apostata musi pod groźbą kary zaznaczyć na przykład Kościół Katolicki?
Pytanie o wyznanie w Narodowym Spisie Powszechnym 2021
Jak można było dostrzec m.in. na Twitterze, pytanie o wyznanie w Narodowym Spisie Powszechnym 2021 może nastręczać pewnych trudności. Dla wielu osób nawet sama obecność takiego pytania jest kontrowersyjna, zaś warto przyjrzeć się jego treści.
W części dotyczącej kwestionariusza osobowego pojawia się pytanie dotyczące wyznania religijnego. Nie jest ono sformułowane ogólnie i kolokwialnie, na zasadzie „W co Pan/Pani wierzy?”, a wyraża się w takiej formule
Do jakiego wyznania religijnego (kościoła lub związku wyznaniowego) Pan(i) należy?
Osoba dokonująca samospisu ma możliwość udzielenia jednej z czterech odpowiedzi
- należę do wyznania (opcje: Kościół Rzymskokatolicki, Prawosławny, Ewangelicko-Augsburski, Grekokatolicki, Zielonoświątkowy, Starokatolicki Mariawitów oraz możliwość wpisania innego wariantu)
- nie należę do żadnego wyznania
- nie chcę odpowiadać na to pytanie
Jakie kontrowersje wywołało rzeczone pytanie? Niektórzy internauci powiązali powyższe z faktem podlegania odpowiedzialności karnej za przestępstwo w wypadku świadomego skłamania w formularzu.
Kłamanie w spisie powszechnym to przestępstwo
Jak stanowi art. 56 ust.1 ustawy o Statystyce publicznej:
Kto wbrew obowiązkowi przekazuje dane statystyczne niezgodne ze stanem faktycznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Treść pytania w tegorocznym spisie wydaje się bowiem odnosić do przynależności, nie zaś do subiektywnej oceny osoby wypełniającej formularz. Przynależnością, zgodnie ze słownikiem PWN, jest zaś
należenie do jakiejś organizacji, grupy lub społeczność
Skupiając się na tej formalnej stronie – czyli nie subiektywnej, będącej odczuciem własnym – wstąpienie (tj. początek przynależności) do Kościoła Katolickiego następuje poprzez Chrzest Święty.
Czy można to tak rozumieć, że każdy kiedykolwiek ochrzczony w Kościele Katolickim (z wyjątkiem aspotatów) musi – pod groźbą kary – zaznaczyć przynależność do Kościoła Katolickiego, choćby był osobą niewierzącą, niepraktykującą i nieidentyfikującą się z rzeczonym związkiem wyznaniowym?
Wydaje się, że nie
W specjalnej instrukcji, do której zapewne nie każdy zajrzy, w odniesieniu do pytania o wyznanie wskazuje się, że za przynależność do wyznania uznaje się
formalne uczestnictwo lub emocjonalny związek osoby z określonym wyznaniem religijnym (kościołem lub związkiem wyznaniowym).
Zastosowanie alternatywy zwykłej („lub”) nakazuje twierdzić, że w grę wchodzić może albo jedna z opcji (formalne uczestnictwo, emocjonalny związek), albo obie naraz (formalne uczestnictwo i emocjonalny związek).
W dalszej części tłumaczy się, że chodzi tutaj o dobrowolną deklarację, zaś pytanie nie odnosi się do wiary (niewiary) jako takiej, lecz do odczuwalnej lub formalnej przynależności. Wspomniane nie wymaga uzasadnienia czy potwierdzenia uczestnictwem w praktykach religijnych.
O co tak naprawdę chodzi?
Powyższe wyjaśnienie jest jednak mało racjonalne. Formalne uczestnictwo może być przecież zupełnie sprzeczne z emocjonalnym związkiem – a wielokrotny wybór nie jest możliwy, mimo że autor wytycznych do spisu sugeruje taki wybór. Warto też podkreślić, że na szczęście istnieje opcja odmowy udzielenia odpowiedzi na pytanie.
No i też należy dodać, że odpowiedzialność za podanie błędnych informacji znajduje się w ustawie, ale w praktyce postępowań jest tak mało, że nawet nie prowadzi się dla nich odpowiednich statystyk.
Przymuszanie osób niewierzących, niepraktykujących, ale formalnie będących członkami Kościoła Katolickiego – do którego się odnoszę, jako że jest największym związkiem wyznaniowym i wielokrotnie „wartości katolickie” (bo chrześcijańskie to zbyt szerokie określenie) używane były w celu relatywizacji nawet legislacyjnych zmian – do podawania w zasadzie niezgodnych z prawdą deklaracji byłoby sprzeczne z celem spisu.
Naciąganie statystyk nie jest w interesie nikogo. Wydaje się, że nawet samego Kościoła Katolickiego, czy jakiegokolwiek innego związku wyznaniowego.