Według relacji pracowników jednej z wrocławskich pizzerii, w dniu 15.07.2021 odwiedzili ich policjanci, gdyż ktoś złożył skargę na to, że wiszący w lokalu plakat obraża uczucia religijne.
Przedstawiał on obraz Matki Boskiej z Gwadelupy, na który naklejono grafikę nagiej kobiety. Niedługo później policja powróciła z poleceniem prokuratury aby zarekwirować przedmiot. Według relacji mieli też zagrozić pracownikom aresztowaniem jeśli przedmiot nie zostanie wydany. Ostatecznie zgodzono się pozostawić plakat w lokalu na czas postępowania, z zastrzeżeniem, że nie można go wieszać na ścianie restauracji.
Czy ten obraz mógł obrazić jakichś katolików? Z uwagi na to, że uczucie obrazy jest subiektywne, to oczywiście, że mógł. Osobiście też raczej nie chciałbym jeść pizzy pod czymś takim. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że osoba, która poczuła się urażona nie została zaciągnięta do tego lokalu siłą. Można by pomyśleć, że jeśli komuś się nie podoba coś co wisi na ścianie pizzerii, to po prostu nie będzie tam jadł, a nie angażował do tego organy ścigania.
Policja „zaaresztowała” obraz w pizzerii
Można było nawet podnieść tę sprawę na mediach społecznościowych i publicznie wyrazić niesmak wobec czegoś takiego w ramach ostrzeżenia innych, którzy mogliby poczuć się tam niekomfortowo. Myślę, że nie zaszkodziłoby to nawet specjalnie samemu lokalowi, bo pewnie znalazłaby się rzesza ludzi chętnych wystawić pozytywną ocenę i zjeść tam pizzę za sam fakt, że wisi tam coś obraźliwego dla katolików.
Tymczasem jesteśmy świadkiem kolejnego przypadku, gdy przepis o ochronie uczuć religijnych doprowadza do sytuacji zakrawającej na absurd i kompromitację służb państwowych, które najwidoczniej nie mają pilniejszych spraw niż regulowanie problemów obyczajowych i sprawdzanie co może, a co nie może zostać powieszone na ścianie pizzerii. W temacie tym można sobie także wyobrazić, że gdyby dla przykładu brytyjska policja weszła do pizzerii i aresztowała obraz, bo ten obraził uczucia kogoś z mniejszości seksualnej, to z dużym prawdopodobieństwem konserwatywne skrzydło polskiego internetu przez dwa dni huczało by tylko o tym jak bardzo przewrażliwieni są tamtejsi ludzie.
Z drugiej jednak strony warto zadać sobie pytanie o intencyjność tej grafiki i jej publicznego manifestowania. Warto zwrócić uwagę, że plakat ten nie jest dziełem, które uraziło kogoś przez przypadek. W ewidentny i bardzo wyraźny sposób miesza on katolicką sferę sacrum i profanum. Co w oczywisty sposób może wywołać oburzenie wśród osób, dla których wizerunek Matki Boskiej jest czymś ważnym. A takich w Polsce przecież nie brakuje, z czego wszyscy zdają sobie sprawę.
Czy obraz w pizzerii obrażał uczucia religijne?
Tymczasem, sama autorka grafiki twierdzi, że kompletnie nie rozumie o co chodzi, bo przecież daleko jej od obrażania, a sam plakat to “nic innego jak wyraz artystyczny, kolaż, przewrotność i zwykła zabawa“. Zaś prawdziwą bolączką i problemem jest według niej to, że masy po prostu nie rozumieją jej dzieła: “nie rozumiemy się jako społeczeństwo i nie rozróżniamy sztuki od prawdziwego obrazoburstwa”.
Stanowisko to może wywoływać pewną konsternację, i wątpliwości co do tego, czy twórczyni próbuje zrobić z odbiorców idiotów, czy może naprawdę jest to przejaw braku zrozumienia podstawowych mechanizmów społecznych z jej strony. Można też zadać sobie pytanie czy wykazałaby się ona taką samą tolerancją gdyby ktoś w ramach „przewrotności i zwykłej zabawy” komponował grafiki podobnie obraźliwe dla grup mniejszościowych. Jeśli ktoś w odpowiedzi na to ma potrzebę zakrzyknąć, że przecież to byłoby „coś zupełnie innego”, to warto się zastanowić, czy takie postawienie sprawy nie byłoby jednak przyznaniem, że może i poczucie obrazy wszystkich ludzi jest równe, ale niektórych równiejsze.
W świetle tego, ktoś mógłby mieć podejrzenia, że być może pizzeria specjalnie powiesiła taki obraz, by sprowokować obrazę i zgłoszenie na policję. Aby móc potem zbić popularność i zyskać darmową reklamę na aferze jaka się rozpęta. Nie da się wykluczyć, że mogło tak być. A narzekając na przepisy dotyczące uczuć religijnych i przewrażliwienie pewnej części społeczeństwa, nie należy pomijać tego, że są osoby, które w pełni tego świadome wykorzystują taką sytuację do zyskiwania rozgłosu kosztem podsycania konfliktów społecznych i podkręcania i tak już sporego napięcia w naszym podzielonym i silnie spolaryzowanym kraju. Można jednak zadać sobie pytanie czy gdy tak się dzieje, to czy jest to bardziej wina prowokatorów, czy przepisów pozwalających na tworzenie się tego typu absurdów.