Dla chcącego nic trudnego. Takie właśnie hasło musiało przyświecać autorom ostatnich reform, które zamiast ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej, rzucają im kolejne kłody pod nogi. Np. w postaci urzędników weryfikujących kompetencje świeżo upieczonych przedsiębiorców.
Każdy rząd potrzebuje pieniędzy, a obecny potrzebuje ich jeszcze więcej. Między innymi z tego powodu – obok słusznej koncepcji dbania o porządek w republice – jednym z priorytetów rządu premier Beaty Szydło jest walka z wyłudzeniami podatku VAT, na którym budżet może tracić kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie.
Jednym z pomysłów była weryfikacja świeżo zarejestrowanych firm przez urzędników skarbowych. Weryfikacja dotyczy tych przedsiębiorców, którzy zamierzają zarejestrować się jako podatnicy podatku od towarów i usług (VAT) – czyli de facto prawie każdego przedsiębiorcy. Skutek? Weryfikacja nie jest dokonywana „od ręki”, lecz trwa, nieraz nawet kilka miesięcy, co wydłuża w czasie możliwość rozpoczęcia faktycznej działalności.
Problemy z rejestracją firmy? To nie bug, to feature
To wszystko konsekwencja z pozoru niewinnej (bo objętościowo niewielkiej) zmiany art. 96 ustawy o podatku towarów i usług. W ustępie 4 dodano zapis, że rejestracja podatnika jako „podatnika VAT czynnego” jest dokonywana przez naczelnika urzędu skarbowego „po weryfikacji danych podanych w zgłoszeniu rejestracyjnym„. Jak wskazano dalej:
Naczelnik urzędu skarbowego nie dokonuje rejestracji podmiotu jako podatnika VAT bez konieczności zawiadamiania podmiotu, jeżeli:
1) dane podane w zgłoszeniu rejestracyjnym są niezgodne z prawdą lub
2) podmiot ten nie istnieje, lub
3) mimo podjętych udokumentowanych prób nie ma możliwości skontaktowania się z tym podmiotem albo jego pełnomocnikiem, lub
4) podmiot albo jego pełnomocnik nie stawia się na wezwania naczelnika urzędu skarbowego.
Jak to wygląda w praktyce? Jak informuje Rzeczpospolita:
Urzędnicy jeszcze przed rejestracją sprawdzają siedzibę firmy, wypytują, czym będzie się zajmować, ile osób chce zatrudniać, w co inwestować. Znacznie wydłuża to całą procedurę – mówi adwokat Piotr Świniarski. Opisuje przypadek prawniczki, która jako siedzibę działalności wskazała swoje mieszkanie. Urzędnicy złożyli jej wizytę, żeby sprawdzić, co tam faktycznie jest. Inny prawnik opowiada o kancelarii doradztwa podatkowego, której właściciele po kilku latach postanowili otworzyć drugą kancelarię zajmującą się sprawami prawnymi. Złożyli wniosek o rejestrację na potrzeby VAT w styczniu, a w marcu dostali informację, że sprawę przedłużono do końca kwietnia.
Pomoc przy rejestracji firmy? To niemal przestępstwo
Problemy z rejestracją firmy są zatem na porządku dziennym – zwłaszcza że raczkujący przedsiębiorcy nie mogą liczyć na fachową pomoc. Dlaczego? Przeforsowano zapisy, zgodnie z którymi za zaległości podatkowe firmy odpowiada nie tylko przedsiębiorcy, ale i jego pełnomocnik, który złożył wniosek rejestracyjny do urzędu skarbowego. Nietrudno się domyślić, że takie potencjalne konsekwencje w skuteczny sposób zniechęcają np. doradców podatkowych do reprezentowania przedsiębiorców podczas procedury rejestracji firmy. To również wpływa negatywnie na czas trwania postępowania rejestracyjnego.
A bez uzyskania możności wystawiania faktur VAT działalność gospodarcza w przeważającej większości sytuacji po prostu nie ma sensu. Oczywiście, same przepisy mówiące o konieczności weryfikacji nie są złe – problemem jest ich stosowanie w praktyce. Co z tego, że urzędnicy powinni dokonać swoich czynności bez zbędnej zwłoki, jeśli w praktyce oznacza to kilkadziesiąt dni prowadzenia urzędniczego postępowania.
Szkoda tylko, że na walce z firmami prowadzonymi przez „słupy” i mającymi na celu wyłącznie wyłudzenie pieniędzy z budżetu państwa cierpią Bogu ducha winni przedsiębiorcy, którzy chcą po prostu pracować (i płacić podatki). Tak się kończy pisanie prawa na kolanie.