Ceny mieszkań w 2021 r. ciągle rosną i jakoś sufitu nadal nie widać. W porównaniu do zeszłego roku stawki za metr kwadratowy w stolicy poszły w górę o niemal 17 proc., a w Katowicach aż o 19 proc. Najbardziej chyba jednak zaskakuje, ile trzeba zapłacić za najmniejsze lokale.
Średnia cena ofertowa metra w Warszawie to już ok. 12 tys. zł, w Krakowie prawie 11 tys., a w Gdańsku – 10,6 tys. – wynika z analizy Otodom dla serwisu Bankier. W niemal każdym dużym mieście wzrosty w porównaniu z zeszłym rokiem były dwucyfrowe, ale rekordowo podrożały mieszkania w Katowicach – aż o 19 proc.
Nie trzeba jednak odnosić się do 2020 roku, bo stawki rosną z miesiąca na miesiąc. W Gdańsku na przykład ceny były we wrześniu o 4 proc. wyższe niż w sierpniu.
Ceny mieszkań w 2021. Im mniejszy lokal, tym więcej płacimy za metr
Relatywnie najwięcej trzeba zapłacić za nieruchomości o mniejszych metrażach. Z danych Otodom wynika, że w mieszkaniach w Warszawie o wielkości nieprzekraczającej 38 mkw. każdy metr kosztuje średnio ponad 14 tys. zł! Z tego wynika, że za niewielkie, 38-metrowe lokum w stolicy trzeba już zapłacić ponad 530 tys. zł.
W innych miastach nie jest dużo taniej. W Krakowie cena metra w najmniejszych lokalach przekracza już 12,8 tys. zł, a w Gdańsku dobija już do 12 tys. zł. Nawet w nieco tańszym Lublinie jest bardzo drogo – mieszkania o powierzchni do 38 metrów kosztują już ponad 9,2 tys. zł za metr kw. A to oznacza, że w tym mieście najmniejsze lokale podrożały w stosunku do zeszłego roku aż o 29 procent!
Wygląda więc na to, że rynek mieszkaniowy wciąż się rozkręca i jakoś nie może znaleźć sufitu.
A czemu tak drogie są tak małe mieszkania? Można to tłumaczyć na dwa sposoby. Nieruchomości Polacy traktują wciąż jako dobrą inwestycję, zwłaszcza biorąc pod uwagę szalejącą inflację. A małe mieszkanie jest w końcu łatwiej wynająć lub potem odsprzedać. Poza tym nie jest to tak kosztowna inwestycja, jak wielki apartament.
Z drugiej strony, możliwe, że ceny minimieszkań rosną przez zwiększony popyt, który można tłumaczyć tym, że po prostu na większe lokale w miastach Polaków już zwyczajnie nie stać.