Nie wiem, jak to wygląda w przypadku studentów na przykład psychologii na Uniwersytecie Warszawskim. Ale w sercach i umysłach studentów prawa, BUW odgrywa niezwykle istotną rolę.
BUW, czyli Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, to szczególne miejsce z perspektywy studenckich wspomnień. Studenci tłumnie uderzają tam na tak zwany BUW-ing, czyli wydarzenie o charakterze naukowo-kulturalnym. Z jednej strony faktycznie chodzą do biblioteki trochę się pouczyć, a aura nowoczesnych regałów i bibliotecznej ciszy (oraz słaby zasięg telefonów komórkowych) bardzo temu pomagają. Poza tym jest raźniej, gdy widzimy wszystkich naszych znajomych pogrążonych w równie nieciekawym położeniu dziobania prawa rolnego, które i tak pewnie nigdy więcej nam się do niczego nie przyda albo zmieni 20 razy do tego czasu.
Z drugiej strony BUW-ing to też wydarzenie kulturalno-towarzyskie, a więc towarzyszy temu dyskretne wymienianie najnowszych ploteczek, przecieków z egzaminów, odwiedzanie pobliskich knajp oraz kręgielni. W moich studenckich czasach BUW w sesji otwarty był nawet nocą i takie nocne, drużynowe zakuwanie, było na swój sposób przyjemnym wydarzeniem, osładzającym trochę fakt, że przy książkach trzeba swoje wysiedzieć.
Reasumując. Choć odwiedzanie biblioteki UW dla wielu jest również atrakcją, to jednak nie ma co wierzyć w głupoty wypisywane na ten temat (oczywiście na moim ulubionym NaTemat) o lansie i seksie w ubikacjach, ludzie przychodzą się tam przede wszystkim pouczyć.
BUW nieczynny przez 2 dni, by zastanowić się czego potrzeba polskiej nauce
Patryk Słowik z Dziennika Gazety Prawnej uchwycił w punkt sedno problemu:
BUW będzie nieczynny 2 dni, by politycy i akademicy mogli zastanowić się, czego potrzeba polskiej nauce. Podpowiem: dostępu do biblioteki
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) June 18, 2017
Studenci Uniwersytetu Warszawskiego są naprawdę wkurzeni i jestem w stanie w to uwierzyć, ponieważ sięgam pamięcią do tych nie tak znowu jeszcze odległych czasów – dla niektórych BUW potrafił być nowym domem. Wiedzą o tym chyba nawet włodarze biblioteki i Uniwersytetu Warszawskiego, skoro w ostatnich latach biblioteka była otwierana nawet nocą, by studenci mogli jak najlepiej przygotowywać się do egzaminów.
Jednocześnie rozumiem, że konferencje akademickie mają szczególną doniosłość i gdzieś je trzeba organizować. Wyszło jednak troszkę niezręcznie.
Moim zdaniem to w symboliczny sposób pokazuje wiele problemów polskiej władzy i nie tylko zresztą władzy.
Aby rozwiązywać problemy polskiego szkolnictwa wyższego, na dwa dni odcina się od niezwykle istotnej dla nich biblioteki studentów jednego z najlepszych uniwersytetów w kraju. Jak się to przeczyta na głos, to brzmi komicznie. I to wcale nie jest film Barei.
Debata odbywała się w dniach 19-20 czerwca i wygląda na to, że studenci powrócili już dziś do BUW-u, starając się sprostać sesji na ostatniej, decydującej prostej. Oczywiście trzymamy kciuki.