Przejmowanie rosyjskich majątków? Właśnie zapowiada to premier. Ruch jak najbardziej słuszny. Pytanie, czemu czekaliśmy tak długo, skoro już nawet Francuzi rekwirują rosyjskie nieruchomości czy jachty.
Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiada, że Polska będzie konfiskować „majątki oligarchów rosyjskich, konfiskować wszystkie majątki podmiotów, osób prywatnych, które są zaangażowane we wspieranie działań Federacji Rosyjskiej”.
Słusznie – wypada stwierdzić. Kłopot w tym, że wojna w Ukrainie trwa już od 24 lutego. Czemu jeszcze tego więc nie zrobiono? Sam rzecznik rządu przyznał, że nie jest potrzebna do tego raczej zmiana konstytucji. Więc w takiej sytuacji nie powinno być większych oporów przed zajmowaniem takich majątków.
Przejmowanie rosyjskich majątków? Wyprzedzili nas nawet Francuzi
Zajmowanie majątków oligarchów może nie idzie w Europie jakoś ekspresowo, ale jednak postępy są. Brytyjczycy, Włosi, Hiszpanie czy Francuzi powoli przejmują nieruchomości rosyjskich miliarderów czy zamrażają ich aktywa. Najbardziej spektakularne jest jednak przejmowanie jachtów czy samolotów oligarchów – i to też się dzieje.
Są jednak kraje, w których idzie to wszystko bardziej opornie. Na przykład w Niemczech. Tam nie słychać o przejmowaniu nieruchomości, choć i tam oligarchowie inwestowali bardzo chętnie. Innym takim krajem jest, cóż, Polska.
Czemu o przejmowaniu majątków mówi się dopiero teraz, choć przecież to polski rząd mówi chyba najgłośniej o potrzebach nakładania kolejnych sankcji?
„Chcemy to przeprowadzić przez Sejm i uznaliśmy, że opozycja powinna być włączona w ten proces” – mówił premier w rozmowie z portem „Wprost”. Można jednak łatwo na to odpowiedzieć, że gdy rząd chce coś szybko zrobić, to politycy opozycji są chyba ostatnimi osobami, z którymi chce to konsultować.
Całą sprawę jednak można względnie prosto wytłumaczyć. W końcu Polska nie była nigdy uznawana za raj przez oligarchów z Moskwy czy z Petersburga. W Gdyni nie cumują jachty oligarchów, na polskich uczelniach nie studiują ich dzieci. A od polskich restauracji chyba jednak „biznesmeni” woleli te paryskie.
Jednak trochę nieruchomości rosyjscy bogacze u nas mają, podobnie ma się sprawa z aktywami finansowymi. Nawet jak to bardziej symboliczne działanie, to i tak warto to jak najszybciej zrobić. To przykra konstatacja, ale jednak możemy się tu wzorować na… Francuzach (którzy mają tyle za uszami, jeśli chodzi o Rosję).