Warszawski plan zagospodarowania zakłada w rejonie ulic Komputerowej i Cybernetyki na Służewcu jedynie usługi. Najwyraźniej dla przedsiębiorczych deweloperów to raptem drobna niedogodność, skoro wymyślili sposób na budowę tam mieszkań. Oto nadchodzi „usługa mieszkaniowa”, która z usługami wspólną ma przede wszystkim nazwę.
Usługa mieszkaniowa to najwyraźniej nic innego, jak ukrywanie mieszkań na wynajem długoterminowy pod płaszczykiem pokoi hotelowych
„Gazeta Wyborcza” poinformowała we wtorek, że ponad 600 mieszkań na wynajem powstanie w warszawskim Mordorze. Mowa o lokalizacjach, w których plan zagospodarowania przewiduje jedynie budownictwo usługowe. Jak pogodzić tą sprzeczność pomiędzy stanem prawnym a zakładanym przeznaczeniem biznesowym przygotowywanych budynków? Odpowiedzią na to pytanie jest wyobraźnia nazewnicza. Deweloperzy wymyślili sobie bowiem konstrukcję o nazwie „usługa mieszkaniowa”.
Sam opis przygotowywanej inwestycji posługuje się językiem zupełnie odmiennym od tego stosowanego w przypadku budownictwa mieszkaniowego. Można by wręcz pomyśleć, że chodzi po prostu o budowę jakiegoś hotelu.
Kompleks został tak przemyślany, aby każdy z budynków był niezależny pod względem swojej funkcji, jednak korzystający ze wspólnego dziedzińca i usług. Jeden z budynków zaprojektowaliśmy w układzie funkcjonalnym hotelu, spełniając wymagania dla standardów trzygwiazdkowych
Pozostałe budynki określono w podobny sposób, jako „632 jednostki typu hotelowo-turystycznego”. W rzeczywistości chodzi jednak po prostu o mieszkania na długoterminowy wynajem. Zgodność z literą prawa jak najbardziej jest. Przepisy w końcu nie określają jak długo można wynajmować pokój w hotelu. Co więcej, wynajem długoterminowy hotelowych pokojów staje się w Polsce coraz popularniejszym rozwiązaniem. Nic więc dziwnego, że deweloperzy również postanowili skorzystać z tego typu rozwiązania, by ominąć ciążące im zapisy planów zagospodarowania przestrzennego uchwalanych przez miasta.
Nowy wynalazek deweloperów niesie ze sobą poważne ryzyko, jeśli uda mu się upowszechnić
Na dobrą sprawę można by po prostu pochwalić przedsiębiorczość deweloperów. W końcu Polska boryka się ze stałym niedoborem mieszkań – zarówno tych własnościowych, jak i na wynajem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę kryzys wywołany podwyżkami stóp procentowych i szerzej inflacją. Własne mieszkanie stało się właściwie luksusem, więc działania zmierzające do zmniejszenia skali problemu wydają się być pozytywne, nieprawdaż?
Problem tylko w tym, że „usługa mieszkaniowa” wiąże się z szeregiem nieco bardziej niejednoznacznych konsekwencji. Stosowanie tego typu zabiegów pozwala bowiem deweloperom zaoszczędzić także na oferowaniu wsparcia infrastruktury społecznej. Innymi słowy nie muszą sobie zaprzątać głowy obiektami, które mieszkańcom takich „hoteli” będą niezbędne po prostu do życia. Tym już będzie się musiało martwić miasto. A będzie się czym martwić jeśli, jak w warszawskim Mordorze, powstanie ok. 1,6 tys. nowych mieszkań bez inwestycji w całą resztę infrastruktury.
Nie sposób również nie zwrócić uwagi na fikcję prawną, jaką taka „usługa mieszkaniowa” tworzy. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że chodzi tak naprawdę o mieszkania na wynajem. Deweloperzy, miasto, potencjalni najemcy. Cóż jednak z tego, jeśli w oficjalnie deweloper buduje hotele? Czyż bowiem rozróżnienie pomiędzy mieszkaniem na wynajem a pokojem hotelowym, również na wynajem, nie jest umowna? Nie da się ukryć, że tworzy to praktykę rynkową, która może okazać się niebezpieczna w przyszłości. Równocześnie nie sposób jednak odmówić jej pewnego potencjału.
Czy można do tego samego problemu podejść inaczej? Jak najbardziej. Jedna z firm chciałaby zbudować przy ulicy Postępu w Warszawie mieszkania w miejscu, który plan zagospodarowania przestrzennego przeznaczył pod zabudowę biurową. W tym przypadku mowa najwyraźniej o mieszkaniach na sprzedaż a nie wynajem. Złożyła więc wniosek o przełamanie planu, w myśl przepisów tzw. ustawy lex deweloper. Jest gotowa także dołożyć się do rozbudowy pobliskiej szkoły podstawowej.