Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych, który ma wejść w życie już od 2035 r., może mieć poważne konsekwencje. Może się na przykład okazać, że samochody będą tylko dla najbogatszych – zwłaszcza, że na razie jest mało prawdopodobne, by rynek aut elektrycznych z drugiej ręki znacząco się powiększył.
Samochody tylko dla najbogatszych? To niewykluczone
Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych wywołuje mnóstwo kontrowersji – sprzeciwia się mu również część państw europejskich. Propozycja pojawiła się w pakiecie Fit for 55, a Parlament Europejski poparł wprowadzenie zakazu w życie. Celem zakazu jest ograniczenie emisji CO2, co w kontekście wyzwań klimatycznych, przed którymi stoimy, wydaje się jak najbardziej słuszne.
Problem polega jednak na tym, że UE może niechcący wylać dziecko z kąpielą. Nowy zakaz może sprawić, że już wkrótce samochody staną się dostępne tylko dla najbogatszych.
Po pierwsze – ceny nowych aut elektrycznych są często nieporównywalnie wyższe, niż aut spalinowych. To jednak wbrew pozorom wcale nie jest największy problem; można się też spodziewać, że nowe auta elektryczne nieco potanieją w perspektywie 10-15 lat. Większe obawy można mieć co do dostępności i cen aut elektrycznych z drugiej ręki. Na razie nie do końca wiadomo, jaka będzie żywotność obecnych elektryków i czy za kilkanaście lat będą nadawać się do odsprzedaży. Dodatkowo wciąż stosunkowo niewiele osób, zwłaszcza w Polsce, posiada auta elektryczne. Jeśli w kolejnych latach się to nie zmieni, to rynek samochodów elektrycznych „z drugiej ręki” będzie mocno ograniczony. To natomiast z pewnością wpłynie na ceny tych aut.
Tym samym może się okazać, że niedługo samochody – nowe lub względnie nowe – będą dostępne tylko dla najbogatszych. Można się oczywiście spodziewać, że tuż przed wejściem zakazu w życie Polacy na potęgę będą kupować dostępne auta spalinowe, z nadzieją, że w ten sposób wykluczą przymusowy zakup elektryka. Z drugiej strony – niemal na pewno ceny aut spalinowych, tuż przed wejściem w życie zakazu, poszybują do góry.
Niestety, zakaz może zatem – zwłaszcza w Polsce – pogłębić problem wykluczenia komunikacyjnego. Mowa zwłaszcza o mieszkańcach mniejszych miejscowości i wsi, dla których auto jest jedynym możliwym środkiem transportu.
Jeszcze wcześniej w życie wejdą dodatkowe opłaty
Polacy muszą zresztą przygotować się na konieczność ponoszenia dodatkowej opłaty za rejestrację auta spalinowego (od 2024 r.) oraz – za samo jego posiadanie (od 2026 r.). Teoretycznie przedstawiciele rządu twierdzą, że opłaty tego rodzaju nie zostaną wprowadzone. Należy jednak pamiętać, że tego rodzaju zobowiązania znalazły się w Krajowym Planie Odbudowy.
Jedno nie ulega wątpliwościom – posiadanie samochodu i regularne korzystanie z niego będzie coraz droższe. I wkrótce wielu Polaków nie będzie na to stać.