Jedni nie mogą dostać kredytu mieszkaniowego, choć bardzo by tego chcieli. Inni wyrzucają sobie, że się na taki kredyt w czasie bardzo niskich stóp zdecydowali. Problem ze spłatą kredytu? Wakacje kredytowe to nie jedyny sposób, gdy rata cię przygniata.
Problem ze spłatą kredytu
Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że ponad 47 proc. Polaków spłaca jakiś kredyt. Fakt, że po 11 z rzędu podwyżkach stóp procentowych RPP nie zdecydowała się na ten krok w październiku po raz 12 nie jest dużym pocieszeniem. Tysiącom ludzi w ciągu roku rata się podwoiła. A kolejne posiedzenie RPP już w 9 listopada. Przybywa osób, dla których spłata tak wysokich rat jest coraz większym problemem. Bo przecież rosną nie tylko stopy procentowe.
„Stopy procentowe to nie wszystko. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach nie uda się zahamować wzrostu inflacji, która znacznie podnosi koszty utrzymania. W towarzystwie rosnących kosztów energii, nawet przy utrzymaniu obecnego poziomu oprocentowania kredytów, bieżąca obsługa zobowiązań może okazać się wyzwaniem. Nie znaczy to jednak, że nie można nieco ulżyć domowemu budżetowi” mówi Paweł Onych, head of mortgages, Otodom.
Wakacje w dwóch wersjach
Pierwsze koło ratunkowe, to oczywiście wniosek o wakacje kredytowe, te rządowe. Do końca roku można jeszcze zawiesić dwie raty i cztery 2023 r. Paweł Onych radzi to zrobić, choćby po to by, te pieniądze odłożyć i zabezpieczyć sobie w ten sposób spłatę kolejnych rat. Drugie koło ratunkowe, to „bankowe” wakacje kredytowe. To rozwiązanie funkcjonowało na długo przed rządowymi. W odróżnieniu od „rządowych” te wakacje są krótkie. Zwykle banki pozwalają klientom zawiesić jedną ratę w roku. I wiąże się to, z dodatkowym kosztem związany z kapitalizacją niezapłaconych w ramach zawieszonej raty odsetek.
Drogi banku!
Kolejna opcja, to renegocjowanie umowy kredytowej. Najlepiej próbować to robić, gdy jeszcze wzorowo obsługujemy kredyt. Ze skarg, które trafiają do Rzecznika Praw Obywatelskich wiemy, że gdy człowiek ma już problem ze spłatą, banki często zamiast starać się, również w swoim interesie, uzgodnić warunki spłaty możliwe dla klienta w tarapatach, wypowiadają kredyt, żądając spłaty całości zadłużenia. Jak ktoś nie ma na ratę, to tym bardziej nie odda całego, pozostałego do spłaty kredytu. Zaczyna się egzekucja, po której bank wcale nie musi być usatysfakcjonowany finansowo. A klient jest zrujnowany. Dlatego próbujmy rozmawiać z bankiem, gdy w jego oczach mamy jeszcze dobrą reputację. Co, poza obniżeniem marży, możemy uzyskać? Wydłużenie okresu kredytowania. Czy, gdy jesteśmy na początku spłaty kredytu czy przejście z rat malejących na równe.
” Należy pamiętać, że zarówno jedno, jak i drugie rozwiązanie może obniżyć miesięczne obciążenie, ale jednocześnie zwiększy całkowity koszt kredytu. Jeżeli negocjacje z bankiem w zakresie marży się nie powiodą, dobrą alternatywą może okazać się przeniesienie kredytu do innego banku. Przy tej okazji, jeśli wartość nieruchomości na to pozwala, można też dokonać konsolidacji czyli spłaty nowym kredytem innych zobowiązań” radzi Paweł Komar, prezes Notus Finanse.
Wynajem lub sprzedaż
Eksperci radzą też zastanowić się nad wynajmem własnej nieruchomości. Warto sprawdzić, za ile można to zrobić. Czy ta kwota wystarczy na pokrycie raty. Jeśli tak, to można rozważyć wynajem dla siebie albo mniejszego mieszkania czy też gorszej lokalizacji. Lub jedno i drugie, by przetrwać ten trudny czas i nie dać się puścić w skarpetkach. Wreszcie, można też przemyśleć sprzedaż mieszkania, na które zaciągnęliśmy kredyt. Obciążona hipoteka nie jest przeszkodą. Może nią być sytuacja na rynku nieruchomości. Zastanawiając się nad tym, trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. Paweł Onych zwraca uwagę na zagrożenie podatkiem. Bo jeśli od zakupu nie minęło 5 lat, a cena sprzedaży byłaby zapewne wyższa niż zakupu, to wtedy trzeba podzielić się zarobkiem z fiskusem. Podatek wynosi 19 proc. od dochodu. Nie od kwoty transakcji, ale to i tak sporo. Przy podejmowaniu takiej decyzji pomocna może być prognoza, jakie będą ceny mieszkań w 2023 roku.