Jakie będą ceny mieszkań w 2023 roku? PKO BP prognozuje, że trend będzie spadkowy – i to nawet przez kilka lat

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Jakie będą ceny mieszkań w 2023 roku? PKO BP prognozuje, że trend będzie spadkowy – i to nawet przez kilka lat

Jakie będą ceny mieszkań w 2023 roku? Wszystko wskazuje na to, że niższe niż te, które obserwujemy obecnie. Wysokie stopy procentowe zrobiły swoje i popyt zmalał na tyle, że rynek jest gotowy na solidne obniżki. To jednak nie oznacza, że własne „M” szybko stanie się ponownie w miarę łatwo dostępne dla wszystkich.

Jakie będą ceny mieszkań w 2023 roku?

Można chyba śmiało mówić o tym, że wzrost cen mieszkań powoli wkładamy do pudełka z napisem: przeszłość. „Najwyższy czas”, chciałoby się powiedzieć, bo patrząc na gigantyczne oferty deweloperów można było od jakiegoś czasu odnieść wrażenie, że drożej już być nie może. Najnowszy raport „Monitoring cen mieszkań” przygotowany przez analityków banku PKO BP pokazuje, że w skali całego kraju średnia cena mieszkania spadła między 2. a 3. kwartałem o ponad 5%. Jeśli rozłożymy to na czynniki pierwsze, to zobaczymy że w sześciu największych miastach w Polsce wciąż widać pewne podwyżki (o niecały 1%), ale to już najprawdopodobniej ich ostatnie tchnienie.

Ogromne ceny mieszkań w 2022 roku i problemy z osiągnięciem zdolności kredytowej sprawiły, że – jak piszą analitycy PKO BP cytowani przez serwis Stockwatch – znacząco spadł popyt na mieszkania w mniejszych miastach wojewódzkich. Zmniejszyła się też powierzchnia użytkowa kupowanych lokali, i to średnio aż o 4 metry kwadratowe. Najsłabiej schodzą mieszkania w gorszych lokalizacjach, gdzie odnotowano najmniejszy popyt. Centra miast wciąż „jakoś się trzymają”. Ale nie ma żadnych wątpliwości, że zaczyna się tendencja spadkowa. Pytanie na jak długo?

Jak długo potrwa tendencja spadkowa?

Analitycy PKO BP przewidują, ze spadki cen mieszkań mogą potrwać przez długie miesiące. Pojawia się nawet możliwa konkretna data końca tego trendu – 2025 rok. A to by oznaczało, że przed nami co najmniej dwa lata poprawy (być może jedynie pozornej, z uwagi na wszystkie inne czynniki) sytuacji klientów. Pamiętajmy jednak, że nic nie jest takie proste, bo – jak pisaliśmy kilka dni temu – wkrótce będzie trudniej dostać kredyt hipoteczny. Banki prawdopodobnie nie wrócą do praktyki sprzed wybuchu wojny, a to będzie oznaczało wciąż wyboistą drogę dla tych, którzy zamarzą o własnym „M”.

Popyt na mieszkania, który obecnie jest rekordowo niski, może wkrótce zacząć się odradzać. A to za sprawą sygnałów płynących z Narodowego Banku Polskiego, którego szef niespecjalnie jest skłonny do dalszego podnoszenia stóp procentowych. Sam zresztą wyraził to podczas słynnej rozmowy na sopockim molo, w którym jego zapewnienie o „jeszcze tylko jednej niewielkiej podwyżce” jak na razie się spełniło. Ekonomiści uważają, że ten ruch może być katastrofalny w skutkach dla gospodarki. Wszak ponownie wygeneruje popyt na mieszkania. Cóż więc z tego, że będzie nas może i bardziej na nie stać, kiedy inflacja wciąż będzie pruć do góry?