Sklep Żabka tylko dla mieszkańców osiedla. Taka informacja widnieje na płocie jednego z katowickich, niedawno wybudowanych blokowisk. Zdjęcie błyskawicznie obiegło internet i wzbudziło sporą konsternację. Trudno bowiem o bardziej wyrazisty symbol tego jak dziwacznym pomysłem jest, wciąż popularne w Polsce, nieustanne grodzenie osiedli.
Żabka tylko dla mieszkańców osiedla
Przez ostatnie miesiące głośnym tematem było, zasygnalizowane przez Jarosława Kaczyńskiego, upaństwowienie Żabki. Ta wizja jest jednak prawdopodobnie tylko jednym z wytworów bardzo bujnej wyobraźni prezesa PiS. Realne jest natomiast to, czego przykład mamy w Katowicach, co możemy określić jako skrajny przykład… sprywatyzowania Żabki (oczywiście w dużym cudzysłowie). Albowiem sklep, a tak przynajmniej głosi ustawiona nieopodal tablica, ma obsługiwać tylko i wyłącznie klientów, którzy jednocześnie są mieszkańcami osiedla.
Czy to jest legalne? Zapewne tak, wszak wiele punktów usługowych czy sprzedażowych świadczy usługi ograniczonym grupom osób (wszelakie miejsca wymagające uzyskania członkostwa czy chociażby sklepy na lotniskach, dostępne tylko dla pasażerów). Jednak nie o legalność tego procederu w przykładzie z Katowic się rozchodzi. Raczej o to jak wyraźnie widać po nim to, jak bardzo grodzenie osiedli to absurd. Jak bowiem sprzedawca w sklepie ma weryfikować czy osoba, która jakimś cudem przeszła przez bramę i wyminęła czuwającego przy niej ochroniarza, jest mieszkańcem osiedla czy też nie? No i co z gośćmi takiego mieszkańca, czy oni mają prawo kupić sobie colę na drogę? Czy muszą wysłać po nią swojego gospodarza? To oczywiście pytania, na które nikt nie oczekuje odpowiedzi, bo mają one jedynie pokazać idiotyzm całej sytuacji.
Właściciel sieci wyjaśnia sprawę
Do Żabki informacja o kuriozalnym zakazie już dotarła. W odpowiedzi na wpis Michała Jadczaka, który zamieścił zdjęcie z katowickiego osiedla na Twitterze, sieć napisała że „wyjaśnia sytuację”. Zapewne cała akcja z „niemieszkańców nie obsługujemy” odbyła się bez wiedzy kierownictwa sieci, no ale taki urok gigantycznej (już 9000 sklepów w całym kraju!) franczyzy, że trafiają się takie kwiatki.
Ktoś w sieci skomentował to słowami: Nowa marka na rynku polskim, Żabka exclusive. A ja dodam, że problemem jest inna marki, już wcale nie taka nowa. Czyli: osiedla exclusive. Otoczone ze wszystkich stron płotem, żeby broń Boże żaden kmiot nie skorzystał z luksusowego trawnika, na którym wypoczywać mogą tylko lokatorzy, tak bojący się przecież o swoje bezpieczeństwo i tak ceniący sobie prywatność. Niestety póki co niewiele wskazuje na to, że ta tendencja się w Polsce skończy, choć teoretycznie uchwały krajobrazowe pozwalają na ograniczenie takiego grodzenia osiedli. Na razie jednak jedyną rzeczą, która zatrzyma rozwój tego zjawiska, jest po prostu to, że developerzy póki co przestali w ogóle ruszać z dużymi inwestycjami z uwagi na kryzys. Może w oczekiwaniu na jego koniec pójdą po rozum do głowy i wycofają płoty ze swoich ofert?