Mogłoby się wydawać, że tej zimy strażnicy miejscy odpuszczą sprawdzanie, czym palą Polacy w piecu – w końcu obywatele otrzymali ciche przyzwolenie od rządu, by palić czym popadnie (może oprócz opon, jak stwierdził Jarosław Kaczyński). Okazuje się jednak, że kontrole nie tylko są prowadzone, ale też – że część spraw trafia ostatecznie do sądu.
Polacy muszą liczyć się z kontrolami. I wysokimi mandatami
Jesienią prezes PiS spotykał się z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości w różnych miejscowościach. Na początku września, podczas jednego z takich spotkań, został zapytany o to, czym będzie można palić w nadchodzącym sezonie grzewczym. Jak wtedy stwierdził Jarosław Kaczyński, w piecu „trzeba palić wszystkim, oczywiście poza oponami i podobnymi rzeczami”. Tym samym – właściwie oficjalnie – dał przyzwolenie Polakom na palenie w domowych piecach czym popadnie. Nieco ponad miesiąc później mieszkaniec Wejherowa, złapany na paleniu odpadami, zasłaniał się wtedy właśnie tą wypowiedzią polityka.
Nie powinno zatem specjalnie dziwić, że część obywateli wzięło słowa prezesa PiS do serca i faktycznie zaczęło palić tym, co akurat mają pod ręką. Jak na łamach prawo.pl alarmuje Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego, do stowarzyszenia napływają informacje, że właściciele domów faktycznie palą odpadami – w tym np. starymi meblami, które dziwnie szybko (w porównaniu z np. latem) znikają z altan znajdujących się przy śmietnikach. Jak jednak wskazuje, jest to postępowanie nie tylko prowadzące do trucia swojej rodziny i sąsiadów, ale też zwyczajnie bezsensowne – bo odpadami po prostu nie da się ogrzać nieruchomości.
Najwidoczniej część osób zapomniała jednak, że palenie odpadami jest zabronione przez polskie prawo – niezależnie od tego, co twierdzi jakiś polityk (choćby był prezesem partii rządzącej). A przecież media informowały też, że strażnicy gminni i miejscy będą kontrolować, czym Polacy palą w piecach – całkiem niedawno pojawiły się na przykład doniesienia o masowych kontrolach pieców w Częstochowie.
5 tys. zł mandatu lub sprawa w sądzie
Kary za palenie odpadami są wysokie. Osobom, które się tego dopuszczą, grozi 5 tys. zł kary. Obywatele, którzy odmówią przyjęcia mandatu, muszą liczyć się ze sprawą w sądzie – którą niemal na pewno przegrają. Mało tego, w skrajnych przypadkach sądy decydują się na orzeczenie 30 dni aresztu.
Niestety, wiele wskazuje na to, że część obywateli nic sobie nie robi z zakazu i możliwych kar. To z kolei przekłada się na pogarszającą się jakość powietrza w Polsce.