McDonald’s, jak wiadomo, jest właściwie wszędzie, choć nie wszędzie jest lubiany. Władze miast – zwłaszcza tych lewicujących – są nierzadko przeciwnikami fast foodów i chcą często uprzykrzyć życie wielkiej sieci z USA. Niemiecka Tybinga wymyśliła na przykład… specjalny podatek na McDonald’sa. I właśnie obroniła go przed sądem.
O co chodziło w podatku na McDonald’sa? Otóż władze niemieckiego miasta stały na stanowisku, że nadmiarowe wykorzystywanie przez sieć jednorazowych opakowań kosztuje kilkaset tys. euro rocznie. Wyjściem był nowy podatek. Za każdy wykorzystany talerz i kubek, sieć miała płacić 50 centów podatku. Za każdy zestaw sztućców – 20 centów.
Jak nietrudno się domyślić, firma zachwycona nie była. Zaczęła więc szukać sprawiedliwości, i to nie bez sukcesów. Sąd administracyjny w Mannheim wiosną zeszłego roku przyznał rację sieci McDonald’s i uznał, że miasto specjalnego podatku wprowadzić nie może. Sprawa trafiła jednak potem do ostatniej instancji, czyli Federalnego Sąd Administracyjnego. I mamy zwrot akcji.
Podatek na McDonald’s jednak legalny. Ceny hamburgerów w Hamburgu też mogą wzrosnąć
„Miasta i gminy mogą nakładać własny podatek komunalny na opakowania jednorazowe w celu ograniczenia ilości odpadów” – uznał sąd. Dla McDonald’sa to nie tylko porażka wizerunkowa. Tybinga to miasto uniwersyteckie, co oznacza w niemieckich warunkach, że jest dość mocno lewicowe.
Niemniej walkę z opakowaniami jednorazowymi prowadzą w Niemczech politycy bardzo różnych szczebli. To pomaga zbudować popularność wśród młodych wyborców, dla których kwestie ekologiczne są niezwykle istotne. Można więc się spodziewać, że podatek na McDonald’s będzie wprowadzany i w innych miastach – nawet w tych największych, jak Berlin czy Hamburg. Tybinga jest przy tym relatywnie mała, natomiast jeśli za podatkowanie wezmą się duże metropolie, to podatek może znaną sieć od hamburgerów naprawdę zaboleć. Może więc fastfoodowy gigant zacznie bardziej walczyć z jednorazówkami i z plastikiem? Już teraz mamy przecież papierowe słomki, może pójdą za tym kolejne kroki. Niewykluczone też, że w niemieckich McDonald’sach będziemy mieli sztućce wielokrotnego użytku zamiast tych jednorazowych, niczym w „prawdziwych” restauracjach. To byłaby dopiero rewolucja, choć zapewne wiązałaby się ze sporym wzrostem cen, co pewnie będzie ciosem dla fastfoodowej klienteli.