Od kilku dni w Internecie krąży historia właściciela mieszkań w Nowym Jorku, który odmawiał wynajmu osobom gotującym mięso i ryby w mieszkaniu. Fanaberia? Niekoniecznie, casting na lokatorów to w Europie standard, w Polsce niestety również. Przynajmniej od jakiegoś czasu.
Właściciele mieszkań nie chcą wynajmować
Amerykański New York Times i New York Post w poniedziałkowym wydaniu opisały przypadek właściciela kosztownych nieruchomości na Brooklynie, który opublikował kontrowersyjne ogłoszenie z ofertą wynajmu. Nowi lokatorzy mają mieć zakaz gotowania potraw mięsnych i rybnych w mieszkaniu. Właściciel co prawda nie wymaga, aby byli oni wegetarianami, ale nie życzy sobie zapachu gotowanych mięsnych potraw w budynku. Dziennikarze słusznie zastanawiają się, czy takie ogłoszenie jest w ogóle zgodne z prawem. Jak się okazuje – tak. Zgodnie ze stanowymi przepisami dyskryminować najemców nie można ze względu na płeć, wiek, rasę, pracę czy orientację seksualną. O preferencjach dietetycznych przepisy nie wspominają.
To, co budzi zdziwienie w Stanach, zdaje się być na porządku dziennym u nas. Czy w Polsce możemy komukolwiek zarzucić dyskryminację w kwestii wyboru lokatorów? Raczej jest to mało prawdopodobne, w końcu właściciel nieruchomości może w dowolny sposób dysponować swoją własnością. Trudno więc byłoby udowodnić, że dana decyzja jest przejawem dyskryminacji.
Casting na lokatora
Już od jakiegoś czasu próbując wynająć mieszkanie, bierzemy udział w pewnego rodzaju castingu na najemcę. Bulwersujące? Niekoniecznie. Biorąc pod uwagę dość niekorzystne dla wynajmujących przepisy trudno się dziwić, że chcą zabezpieczyć swoje interesy i przed podjęciem decyzji o wynajmie, sprawdzają potencjalnych chętnych. Takie działania nie są zresztą niezgodne z przepisami, które w żadnym stopniu nie definiują podstaw, na jakich miałaby się opierać decyzja o wynajmie.
Zupełnie inną sytuacją jest umieszczenie w treści ogłoszenia konkretnych wyłączeń. Na takie sformułowania należy uważać. W mojej opinii to właśnie one mogą zostać poczytane jako dyskryminacja. Trudno sobie wyobrazić, że bez echa przeszłoby ogłoszenie, w którym właściciel mieszkania wyłącza możliwość wynajmu osobom innej rasy, orientacji czy wyznania. Myślę, że z większą akceptacją spotkałoby się ogłoszenie, w którym wskazałby brak możliwości wynajmu rodzinie z dzieckiem lub psem. Taką treść można w prosty sposób uzasadnić. W ostatnim przypadku chodzi najczęściej o zniszczenia lub alergie, w pierwszym np. o liczbę osób zgłoszonych do spółdzielni. Każda dodatkowa osoba zwiększa koszty opłat za ścieki i wywóz śmieci. Trudno więc oczekiwać od właściciela, który zgłosił w spółdzielni dwie zamieszkujące w mieszkaniu osoby, że będzie dokonywał zgłoszenia kolejnej osoby.
Casting na lokatora z punktu widzenia najemcy nie brzmi zachęcająco. Z drugiej strony nie powinniśmy się dziwić, że osoba, która powierza lokatorowi własność o dość sporej wartości, chce mieć do niego zaufanie. Takie zachowanie jest standardem w innych europejskich krajach. Pytania o miejsce pracy, styl życia czy pochodzenie są tam na porządku dziennym. Wynajmujący nie kryją również procesu wyboru najemców. Z takim zachowaniem mamy też do czynienia u nas. Przepisy w żadnym zakresie nie zabraniają właścicielom wyboru osoby, która ma zamieszkać w ich własności.